Sydney. Seppi znów zagra o tytuł

/ Tomasz Górski , źródło: atpworldtour.com, foto: AFP

Andreas Seppi pokonał w półfinale Sydney International 2019 Diego Sebastiana Schwartmana w dwóch setach. Tym samym zagra w finale po 3,5 latach przerwy. Deszcz sprawił, że rywal pozna dopiero jutro.

Andreas Seppi rozgrywa bardzo dobry turniej w Sydney. Wczoraj ograł rozstawionego z numerem jeden Stefanosa Tsitsipasa. Dziś wyrzucił z turnieju Diego Sebastiana Schwartzmana. Premierowa odsłona była bardzo emocjonująca. Lepiej zaczął ją Argentyńczyk, który objął prowadzenie 2:0. Następne kilka słabszych gemów sprawiło, że przegrywał 2:4. W końcówce Schwartzman znów zdobył breaka i doprowadził do tie breaka. Ale w dodatkowej rozgrywce pewnie, 7-3, triumfował Włoch.

W drugim secie Seppi serwował przy stanie 5:3 aby wygrać mecz. Jednak zawodnik z Ameryki Południowej jeszcze powrócił do meczu, odrabiając stratę przełamania. Jednak tylko na chwilę, gdyż nie potwierdził dyspozycji dobrymi serwisami. Po godzinie i czterdziestu pięciu minutach Włoch awansował do finału.

Było to duże wydarzenie dla Seppiego. Co prawda grał już w ośmiu finałach, jednak ostatni raz miało to miejsce w 2015 roku, kiedy przegrał z Rogerem Federerem podczas Gerry Weber Open 2015. Wygrał także w karierze trzy trofea, ale od tamtych triumfów minęło już siedem lat.

Teraz pora na dziewiąty finał dla Włocha. Choć na razie nie wiadomo, kto będzie stał po drugiej stronie siatki. Bowiem deszcz sprawił, że nie odbyło się jeszcze spotkanie Alexa De Minaura i Gillesa Simona. To spotkanie półfinałowe oraz finał zostaną rozegrane jutro.
 


Wyniki

Półfinał singla:

Andreas Seppi (Włochy, 8) – Diego Sebastian Schwartzman (Argentyna, 3) 7:6(3), 6;4

 

Wesprzyj WOŚP i wylicytuj trening z Marcinem Bieńkiem!

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: Marcin Bieniek

Marcin Bieniek, trener tenisowy i autor artykułów w magazynie Tenisklub, postanowił wesprzeć Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Do wylicytowania jest voucher na godzinny trening z Marcinem oraz jego książka ,,Tenisowy Olimp". Zróbmy wspólnie coś dobrego! 

Marcin Bieniek to ceniony polski trener. Pracował z zawodniakami ze ścisłej krajowej czołówki. Był też kapitanem naszej reprezentacji na mistrzostwach Europy w Klosters do lat 18 (w 2017 roku). Jego podopieczni zdobywali złote medale mistrzostw Polski do lat 18 (indywidualnie i drużynowo). Doświadczenie i cenne informacje zdobywa nie tylko w Polsce, ale też w Stanach Zjednoczonych. 

Do wygrania jest książka Marcina Bieńka ,,Tenisowy Olimp" wraz z dedykacją oraz voucher na godzinny trening w Warszawie. Stopień zaawansowania nie ma znaczenia. Jeśli dopiero zaczynasz swoją przygodę z tenisem, dowiesz się na jakie rzeczy warto zwracać uwagę w pierwszej kolejności. Jeśli natomiast myślisz o karierze sportowca, Marcin opowie Ci o swoich doświadczeniach zarówno z punktu widzenia byłego zawodnika, jak i wieloletniego trenera. TUTAJ możesz wziąć udział w licytacji. 

Zróbmy wspólnie coś dobrego – namawia Marcin Bieniek. Zdobyte pieniądze zasilą konto Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Licytacja potrwa do czwartku. 

 

Sydney. Barty eliminuje kolejną faworytkę

/ Dominika Opala , źródło: własne, foto: AFP

Ashleigh Barty nie przestaje zachwycać. Tym razem Australijka okazała się lepsza od Kiki Bertens i zameldowała się w finale Sydney International drugi rok z rzędu. Jej przeciwniczką w walce o tytuł będzie Petra Kvitova, która straciła zaledwie trzy gemy w starciu z Aliaksandrą Sasnowicz.

Ten tydzień układa się dla Ashleigh Barty niezwykle pomyślnie. W pierwszych dwóch rundach pokonała mistrzynie Roland Garros – Jelenę Ostapenko i Simonę Halep, a następnie wyeliminowała turniejową „10” Elise Mertens. Sposobu na Australijkę nie znalazła też Kiki Bertens, choć Holenderka jest jedyną zawodniczką, która urwała Barty seta w tym tygodniu. 

Początek pojedynku zapowiadał zaciętą batalię i taka właśnie była. W partii otwarcia tenisistki wymieniły się po jednym przełamaniu, jednak żadna nie mogła zdobyć większej przewagi. Dopiero w tie-breaku na prowadzenie 4:1 wyszła reprezentantka gospodarzy, ale wtedy świetną grą popisała się Bertens, zdobywając sześć punktów z rzędu i kończąc seta.

Taki obrót spraw nie podłamał Barty. Konsekwentnie grała swój tenis i starała się narzucać warunki gry. Opłaciło się to w piątym gemie, kiedy przełamała rywalkę. Tej przewagi nie oddała do końca seta i wyrównała stan pojedynku.

W decydującej partii tenisistki skupiły się na utrzymywaniu własnych podań. Udało im się to przez dziesięć gemów. Przy stanie 5:5 presji nie wytrzymała turniejowa „7”, a Barty perfekcyjnie to wykorzystała.

To drugi z rzędu finał dla 22-latki z Ipswich. W tamtym roku w meczu o tytuł uległa Angelique Kerber. Tym razem skrzyżuje rakiety z ćwierćfinałową pogromczynią Niemki – Petrą Kvitovą.

Czeszka przez turniej idzie, jak burza. Nie straciła jeszcze seta, a półfinałowej rywalce oddała zaledwie trzy gemy. Aliaksandra Sasnowicz nie była w stanie znaleźć sposobu na tak dysponowaną przeciwniczkę. Kvitova grała ofensywnie, szczególnie groźny był jej backhand. Tym samym w 66 minut poradziła sobie z Białorusinką i w sobotę powalczy o 26. tytuł w karierze.


Wyniki

Półfinały singla:

Petra Kvitova (Czechy, 5, WC) – Aliaksandra Sasnowicz (Białoruś, Q) 6:1, 6:2
Ashleigh Barty (Australia) – Kiki Bertens (Holandia, 7) 6:7 (4), 6:4, 7:5

Radwańska odznaczona przez prezydenta Andrzeja Dudę

/ Dominika Opala , źródło: www.prezydent.pl /własne, foto: Jakub Szymczuk/KPRP

– Przeszła pani do historii polskiego i światowego tenisa – takimi słowami zwrócił się do Agnieszki Radwańskiej prezydent Andrzej Duda, odznaczając ją Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Wyróżnienie to krakowianka otrzymała za wybitne zasługi dla rozwoju polskiego sportu, za osiągnięcia sportowe oraz promowanie Polski na świecie.

Agnieszka Radwańska ogłosiła zakończenie zawodowej kariery 14. listopada 2018 roku. Powodem były problemy zdrowotne. Wtedy naszej tenisistce dziękowali nie tylko fani, ale też zawodnicy i zawodniczki oraz inni sportowcy. „Isia” zdobyła 20 tytułów z cyklu WTA, triumfowała w „Turnieju Mistrzyń" w 2015 roku, dotarła do finału Wimbledonu 2012, a także była wiceliderką rankingu.

Aby uhonorować całokształt kariery Radwańskiej, prezydent Andrzej Duda odznaczył ją Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. W piątek, podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim mówił – Pani Agnieszko, przeszła pani do historii polskiego i światowego tenisa. Ale nie dwa miesiące temu, gdy zakończyła pani swoją zawodową karierę jako jedna z najbardziej, znanych, rozpoznawalnych i utytułowanych tenisistek, ale w 2005 roku, gdy wygrała pani juniorski Wimbledon, zdobywając dla Polski ten wtedy niebywały tytuł.

Prezydent RP zaznaczył, że już od tamtego momentu polscy kibice śledzili poczynania krakowianki – Cieszyliśmy się i kibicowaliśmy, ale przede wszystkim byliśmy dumni z pani pięknie rozwijającej się kariery i ogromnych sukcesów w świecie światowego tenisa.

Prezydent Andrzej Duda wymienił sukcesy Radwańskiej zarówno z okresu juniorskiego, jak i seniorskiego. Zwrócił uwagę, że nie były to tylko osiągnięcia indywidualne, ale również dla kraju, jak zdobycie Pucharu Hopmana w parze z Jerzym Janowiczem, czy reprezentowanie Polski w Pucharze Federacji.

Dziękuję za to, że była i jest pani przykładem dla wielu młodych ludzi, którzy biegają po kortach i być może pójdą w pani ślady. Miejmy nadzieję, że będą kolejne zdolne tenisistki i kolejni zdolni tenisiści, którzy będą zdobywać laury dla Polski – zakończył prezydent RP.

Agnieszka Radwańska przyznała, że przy żadnym osiąganym sukcesie nie spodziewała się, że kiedyś będzie odbierała taki Order – Czuję się doceniona, wzruszona i jest to dla mnie zaszczyt. To nie koniec kariery. To kolejny etap w życiu. Będę się starać dalej reprezentować Polskę najlepiej, jak tylko potrafię. Tym bardziej, po takim odznaczeniu, które zobowiązuje – zapewniła najlepsza polska tenisistka w historii.

Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski to trzecie odznaczenie państwowe dla Agnieszki Radwańskiej. W 2013 roku otrzymała Złoty Krzyż Zasługi za osiągnięcia sportowe, za działalność na rzecz rozwoju i upowszechniania sportu. W tym samym roku została też wyróżniona przez ministerstwo spraw zagranicznych Odznaką Honorową „Bene Merito”.

14 uczestniczek Australian Open zagra w lutym w Polsce

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

W dniach 6-9 lutego odbędzie się turniej Grupy I Strefy Euroafrykańskiej Pucharu Federacji. Do Zielonej Góry przyjedzie aż czternaście zawodniczek, które znalazły się w drabince głównej Australian Open, na czele z Caroline Wozniacki i Eliną Switoliną. 

W zbliżającym się wielkimi krokami turnieju weźmie udział siedem kobiecych drużyn. Spośród nich tylko Bułgarki nie mają żadnej przedstawicielki w turnieju głównym Australian Open. Na drugim biegunie znajdują się Rosjanki. Wszystkie zawodniczki z listy powołanych zagrają w Melbourne. Daria Kasatkina, Anastazja Pawluczenkowa, Margarita Gasparian i Anastazja Potapowa miały pewne miejsce w drabince głównej, natomiast Natalia Wichlancewa przebrnęła przez trzystopniowe eliminacje.

Drugą z zawodniczek, która poradziła sobie w australijskich kwalifikacjach i niebawem zagra w Zielonej Górze, jest Iga Świątek. Przypomnijmy, że nasza utalentowana tenisistka w pierwszej rundzie turnieju glównego Australian Open zmierzy się z Rumunką Aną Bogdan. Mniej szczęścia w losowaniu miała Magda Linette, która spotka się z aktualną mistrzynią US Open, Naomi Osaką. 

W Zielonej Górze pojawią się też dwie zawodniczki ze ścisłej czołówki rankingu WTA, Caroline Wozniacki i Elina Switolina. Obecnie obie tenisistki przygotowują się do startu w Australian Open, gdzie będą walczyć o najwyższe cele. Dunka została rozstawiona z numerem trzy, natomiast Ukrainka z numerem sześć.

Ponadto, na początku lutego do Polski przyjadą Łesia Curenko, Dajana Jastremska (obie z Ukrainy), Rebecca Peterson, Johanna Larsson (obie ze Szwecji) i Anett Kontaveit (Estonia). To kolejne z zawodniczek, które za trzy lub cztery dni wystąpią w meczach pierwszej rundy Australian Open. 

 

Hobart. Schmiedlova na drodze Kenin do pierwszego tytułu

/ Jakub Karbownik , źródło: własne, foto: AFP

Sofia Kenin zagra z Anną Karoliną Schmiedlova w sobotnim finale turnieju w Hobart. Amerykanka w pokonanym polu zostawiła aż trzy rozstawione zawodniczki. 

Dla urodzonej w Moskwie 20-letniej reprezentantki Stanów Zjednoczonych nowy sezon rozpoczyna się bardzo udanie. Po tym, jak w ubiegłym roku Kenin dwukrotnie walczyła w półfinałach imprez WTA, wreszcie udało jej się przekroczyć zaczarowaną dotąd granicę. Cornet to trzecia wysoko notowana zawodniczka, z jaką Kenin zmierzyła się w Hobert. W pierwszej rundzie rywalką Amerykanki była turniejowa ,,jedynka",Caroline Garcia, a w ćwierćfinale na jej drodze stanęła rozstawiona z ,,siódemką" Kirsten Flipkens.

W piątek, po wygraniu pierwszego seta z mistrzynią imprezy sprzed trzech lat, Kenin miała problemy w drugiej odsłonie. Zdołała jednak odrobić stratę podania i awansować do pierwszego finału turnieju WTA w karierze. Jej rywalką będzie Anna Karolina Schmiedlova.

Słowaczka stoczyła trwający dwie i pół godzinny pojedynek z Belindą Bencic. W sobotę 24-letnia tenisistka powalczy w piątym finale o czwarty tytuł w karierze. Jeżeli jej się to uda, zostanie pierwszą słowacką mistrzynią Hobart International od 2002 roku i triumfu Martiny Suchej.

To niesamowite uczucie awansować tutaj do finału. Wciąż nie mogę w to uwierzyć, gdyż się tego zupełnie nie spodziewałam – przyznała na pomeczowej konferencji Schmiedlova. – Dzisiejszy mecz z Belindą był bardzo trudny. Znamy się z Belindą od dziecka, wielokrotnie razem trenowałyśm. Utrzymujemy kontakt również poza kortem, dlatego tym bardziej był to dla mnie ciężki mecz – przyznała Słowaczka.


Wyniki

Półfinały singla:
Sofia Kenin (USA) – Alize Cornet (Francja, 6) 6:2, 6:4
Anna Karolina Schmiedlova (Słowacja) – Belinda Bencic (Szwajcaria) 7:6(2), 4:6, 6:2

Auckland. Finał z niespodziewanymi aktorami

/ Tomasz Górski , źródło: atpworldtour.com, foto: AFP

Cameron Norrie zagra z Tennysem Sandgrenem w finale ASB Classic 2019. Będzie to debiut Brytyjczyka w meczu o tytuł. Przed rozpoczęciem turnieju ciężko byłoby przewidzieć takie rozstrzygnięcia.

W drabince turnieju w Auckland byli John Isner, Fabio Fognini Denis Szapowałow, Pablo Carreno Busta i  Marco Cecchinato. Jednak żaden z wymienionych zawodników nie dotarł nawet do półfinału. Dość niespodziewanie okazało się, że kluczowe role w ABC Classic 2019 odgrywają Cameron Norrie, dla którego Auckland to szczególne miejsce oraz ubiegłoroczny ćwierćfinalista Australian Open – Tennys Sandgren.

Cameron Norrie po wyeliminowaniu Paire, Sousy i Fritza spotkał się z Janem-Lennardem Struffem. Premierowy set był bardzo wyrównany. Kluczowym momentem okazał się dwunasty gem. Wówczas Brytyjczyk wykorzystał break pointa, który był jednocześnie piłką setową.

W drugiej partii było kilka zwrotów akcji. Początkowo Niemiec objął prowadzenie 2:0, by po kilkunastu minutach przegrywać 2:3. Jednak co ważne Struff potrafił jeszcze raz wywalczyć breaka i go utrzymać tym razem do końca seta.

Decydująca partia znów należała do Brytyjczyka, który otworzył ją prowadzeniem 3:0. A w następnych gemach serwisowych stracił tylko dwa punkty. Tym samym mógł się cieszyć z awansu do historycznego, pierwszego finału ATP Word Tour w karierze.

– Byłem bardzo, bardzo nerwowy w tym ostatnim meczu, ale wielkie podziękowania dla tłumu za to, że dla mnie przeszedł – powiedział Norrie. – To takie wyjątkowe … To mój pierwszy finał i rozegram go w domu, tak wiele dla mnie znaczy – dodał.

Dla Camerona Norrie ten finał będzie wyjątkowy. Zagra pierwszy raz o tytuł i dodatkowo zrobi to w miejscu gdzie spędził wiele lat życia. Bowiem jest to tenisista nowozelandzkiego pochodzenia, ale grający dla Reprezentacji Wielkiej Brytanii.

Rywalem Brytyjczyka będzie Tennys Sandgren. Amerykanin pokonał dziś innego Niemca – Phillipa Kohlschreibera. Był to jednostronny pojedynek, w którym przełamania padały łupem jedynie Sandgrena. W premierowym secie jedno, a w kolejnym dwa. Do tego Kohlschreiber miał trzy okazje na breaka, ale żadnej nie wykorzystał. Tym samym Amerykanin zameldował się w drugim finale. W poprzednim sezonie dotarł do decydującego meczu w Houston, ale wówczas musiał uznać wyższość Steve’a Johnsona.

– Miałem dziś dobry dzień serwisowy, często trafiałem pierwszym podaniem. Wydaje mi się, że dobrze się spisałem – powiedział Sandgren. – Przez ostatnie dwa miesiące ciężko trenowałem. Czuje się bardzo dobrze fizycznie i psychicznie – dodał.

Był to drugi mecz obu zawodników w karierze i zarazem udany rewanż Amerykanina. W 2018 roku podczas turnieju w Monte Carlo Niemiec pewnie wygrał 6:2, 6:2.

Początek meczu finałowego w nocy z piątku na sobotę czasu polskiego.
 


Wyniki

Półfinały singla:

Tennys Sandgren (USA) – Phillip Kohlschreiber (Niemcy) 6:4, 6:2
Cameron Norrie (Wielka Brytania, WC) – Jan-Lennard Struff (Niemcy) 7:5, 4:6, 6:3
 

Australian Open. Majchrzak zagra z gwiazdą, dobre losowanie Świątek!

/ Maciej Pietrasik , źródło: własne, foto: AFP

Kamil Majchrzak i Iga Świątek zadebiutują w turnieju głównym Wielkiego Szlema po przebrnięciu eliminacji Australian Open. Rywalem piotrkowianina będzie Kei Nishikori, Świątek zagra z Aną Bogdan.

Piąta próba w wielkoszlemowych eliminacjach okazała się szczęśliwa dla Kamila Majchrzaka. Polak w trzech meczach nie stracił nawet seta, dzięki czemu w Australii zadebiutuje w turnieju głównym. W pierwszej rundzie mógł nawet trafić na lidera światowego rankingu, Novaka Dżokovicia.

Z Serbem Majchrzak nie zagra, ale zmierzy się z rywalem z czołowej dziesiątki rankingu ATP. Przeciwnikiem naszego tenisisty będzie bowiem rozstawiony z numerem osiem Kei Nishikori. Japończyk triumfował w tym roku w Brisbane i przez niektórych jest uważany za kandydata do roli "czarnego konia" całego turnieju. Urwanie mu choćby seta trzeba będzie uznać za ogromny sukces.

Teoretycznie w drugiej rundzie jest jednak możliwy polski pojedynek – jeśli Majchrzak ograłby Nishikoriego, a Hubert Hurkacz pokonałby Ivo Karlovicia, nasi tenisiści zagraliby ze sobą o awans do trzeciej rundy. Nie ma jednak co ukrywać, że taki scenariusz, choć wymarzony, jest bardzo mało prawdopodobny.

Nieco więcej szczęścia miała Iga Świątek. 17-latka w debiucie w wielkoszlemowych eliminacjach od razu awansowała do głównej drabinki, a wśród potencjalnych rywalek w pierwszej rundzie były między innymi Karolina Pliszkova, Elina Switolina, Aryna Sabałenka, Maria Szarapowa i Caroline Garcia.

Polce udało się jednak uniknąć starcia z rozstawioną rywalką. Jej przeciwniczką będzie 81. w światowym rankingu Ana Bogdan. Rumunka to z pewnością tenisistka w zasięgu Świątek, lecz to wcale nie znaczy, że o pierwsze wielkoszlemowe zwycięstwo będzie łatwo. W zeszłym sezonie Bogdan doszła bowiem w Melbourne do trzeciej rundy, gdzie przegrała z Madison Keys.

Jeśli nasza tenisistka okaże się lepsza, w drugiej rundzie zmierzy się z rozstawioną z numerem 27 Camilą Giorgi lub Dalilą Jakupović. W trzeciej rundzie możliwy jest natomiast pojedynek z Pliszkovą. Ale do tego na razie naprawdę daleka droga.

Canberra. Hurkacz zagra o tytuł

/ Maciej Pietrasik , źródło: własne, foto: AFP

Hubert Hurkacz stanie przed szansą na trzeci singlowy tytuł rangi ATP Challenger Tour w karierze. Polak awansował do finału zawodów w Canberze po ograniu Jirziego Vesely’ego 6:3, 6:1.

W Canberze Hubert Hurkacz został rozstawiony z "dwójką", dzięki czemu we wcześniejszych meczach mierzył się z dużo niżej notowanymi rywalami. W półfinale przeciwnikiem był już jednak turniejowy numer trzy, Jirzi Vesely, będący sąsiadem Polaka na światowych listach.

Wrocławianin od początku spotkania był na korcie stroną dominującą, choć początkowe gemy były jednocześnie bardzo zacięte. Już w drugim Hurkacz miał dwie szanse na przełamanie, w czwartym kolejne trzy, a za ostatnim razem dopiął swego. Po chwili sam musiał się jednak bronić przed stratą podania – uczynił to skutecznie, a potem pilnował już serwisu bez problemu, wygrywając 6:3.

Druga odsłona zaczęła się w sposób wymarzony dla Polaka, bo od dwóch przełamań i prowadzenia 4:0. Vesely w każdym z kolejnych gemów serwisowych musiał bronić się przed przełamaniem, Hurkacz w całym secie przy własnym podaniu stracił zaledwie cztery punkty. Po nieco ponad godzinie Polak zwyciężył 6:3, 6:1 i zameldował się w finale.

W Canberze nasz tenisista może sięgnąć po trzeci tytuł w challengerze – w zeszłym roku wygrywał zawody w Poznaniu i w Breście. W finale rywalem Polaka będzie dobry znajomy, rozstawiony z numerem cztery Ilja Iwaszka. Białorusin w trzech setach ograł Hurkacza na początek sezonu w Pune, bo niespełna dwóch tygodnia nadarza się więc idealna okazja do rewanżu. Ogółem obaj mierzyli się ze sobą już czterokrotnie, a bilans spotkań wynosi 2-2.


Wyniki

Półfinał singla:
Hubert Hurkacz (Polska, 2) – Jirzi Vesely (Czechy, 3) 6:3, 6:1

Australian Open. Wymarzony debiut Świątek!

/ Maciej Pietrasik , źródło: własne, foto: Artur Rolak

Pierwsze eliminacje do turnieju Wielkiego Szlema przebiegły w wymarzony sposób dla Igi Świątek. W meczu o awans do głównej drabinki Polka oddała zaledwie cztery gemy Danielle Lao.

Dla Igi Świątek ten sezon jest sezonem nowości. Z 17-latką wielu wiąże duże nadzieje, ale pierwszy pełny rok w seniorskim tenisie wcale nie musi być łatwy. Cel na początek sezonu był jasny – awans do turnieju głównego w wielkoszlemowym debiucie. Łatwo nie było, bo w pierwszym meczu z Olgą Danilović od odpadnięcia z turnieju Polkę dzieliły dwa punkty. Pokazała jednak charakter i w piątek zagrała o spełnienie marzeń.

W meczu z Danielle Lao Świątek uważana była za faworytkę, choć to rywalka miała więcej doświadczenia i jest nieco wyżej w światowym rankingu. Początek był nerwowy z obu stron – w długich gemach Polka i Amerykanka musiały bronić się przed przełamaniem. Presję lepiej wytrzymała nasza tenisistka, która najpierw wyszła z opresji, a potem zdobyła breaka. Minęło kilkanaście minut meczu, a Świątek prowadziła już 3:0.

Kolejne gemy serwisowe Polki były już dla niej łatwiejsze i Lao nie miała ani jednej okazji na odrobienie strat. 17-latka zdobyła za to jeszcze jednego breaka i w secie otwarcia wygrała dzięki temu 6:1.

Druga odsłona była w wykonaniu Świątek równie dobra. Serwis pomagał, a nie zawodził – Lao znów nie uzyskała choćby break pointa. Amerykanka straciła za to podanie w piątym gemie, a w dziewiątym nasza tenisistka zyskała trzy meczbole. Wykorzystała ostatniego z nich, zwyciężając 6:1, 6:3. Tym samym australijski sen się ziścił – debiut w eliminacjach do turnieju wielkoszlemowego zamieniony został w debiut w turnieju głównym!

Rywalkę w pierwszej rundzie Polka pozna jeszcze w piątek. Wśród potencjalnych przeciwniczek są między innymi Karolina Pliszkova, Elina Switolina, Aryna Sabałenka, Maria Szarapowa i Caroline Garcia.


Wyniki

Finał eliminacji:
Iga Świątek (Polska) – Danielle Lao (USA) 6:1, 6:3