Kei Nishikori ponownie opóźnia powrót

/ Julia Rzadkowska , źródło: własne/www.tennisworldusa.org, foto: AFP

Ciężko powiedzieć, kiedy znów zobaczymy Japończyka na korcie. Opóźnia on swój powrót do gry w związku z kontuzją stopy.

Kei Nishikori to jeden z dosyć kontuzjogennych tenisistów. Ostatni raz, gdy mieliśmy okazję zobaczyć go w grze, to turniej w Indian Wells w 2021 roku, gdzie doszedł do drugiej rundy, przegrywając w niej trójsetowy pojedynek z Danielem Evansem. Nie był w stanie brać udziału w kolejnych turniejach z powodu kontuzji lewego biodra, którego operację przeszedł w styczniu zeszłego roku. Wówczas zapowiadał, że zamierza wrócić za około pół roku.

Niestety, do tej pory nie wziął udziału w rywalizacji na światowych kortach, w wyniku czego nie znajdziemy go na liście rankingowej ATP. Kei wcześniej doświadczał również podwójnie kontuzji prawego łokcia (2009 i 2019). Wtedy również był zmuszony do zrobienia przerwy w grze. Teraz zmaga się z kontuzją stopy. Na razie nie wiadomo, kiedy 33-latek wróci do gry.

Dotychczasowe największe sukcesy Japończyka to 4. miejsce w rankingu ATP (marzec 2015) oraz finał US Open 2014.

Pune. Będzie holendersko-francuski finał

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne/atptour.com, foto: AFP

Znamy finałową obsadę turnieju rangi ATP Tour 250 w Pune. W najważniejszym starciu imprezy zmierzą się Tallon Griekspoor i Benjamin Bonzi.

Griekspoor rozegrał bardzo dobry półfinałowy mecz z Asłanem Karacewem. Wprawdzie pierwszy set był bardzo wyrównany, a jego losach rozstrzygnął dopiero tie-break, to druga partia przebiegła całkowicie pod dyktando Holendra. 26-latek z Haarlem zwyciężył 7;6(4), 6:1.

Rywalem Griekspoora w finale będzie Benjamin Bonzi. Francuz stoczył trzymający w napięciu pojedynek z Boticem Van De Zandschulpem. Warto tu wyróżnić przede wszystkim dwa pierwsze sety. W trzeciej partii inicjatywę przejął już znacznie Bonzi, który wygrał w całym meczu 7:6(5), 6:7(5), 6:1.

W Pune odbędzie się więc holendersko-francuski finał. Co ciekawe, zarówno dla Griekspoora, jak i Bonziego, będzie to pierwszy mecz o tytuł w głównym cyklu ATP.


Wyniki

Półfinały:

Tallon Griekspoor (Holandia) – Asłan Karacew (8) 7:6(4), 6:1

Benjamin Bonzi (Francja) – Botic Van De Zandschulp (Holandia, 2) 7:6(5), 6:7(5), 6:1

Pechowy początek sezonu dla Emmy Raducanu

/ Mieszko Hudyka , źródło: własne/www.tennisworldusa.org, foto: AFP

Emma Raducanu rozpoczęła przygotowania do pierwszego turnieju wielkoszlemowego w sezonie od startu w imprezie WTA 250 w Auckland. Jednak nie był to udany start mistrzyni wielkoszlemowej.

W pierwszej rundzie Brytyjka trafiła na trudną rywalkę – utalentowaną Lindę Fruhvirtovą. Czeszka poprzednim sezonie odniosła kilka sukcesów, m. in. pokonała w meczu o tytuł w Channai Magdę Linette. Pomimo że pierwszy set meczu Raducanu-Fruhvirtova padł łupem reprezentantki naszych południowych sąsiadów, mistrzyni US Open 2021 zdołała odwrócić losy spotkania. Wygrała je 4:6, 6:4, 6:2. Wydawało się, że może to być zapowiedź dobrej gry Brytyjki w rozpoczętym kilka dni temu sezonie. Z pewnością wszyscy kibice reprezentantki Wysp Brytyjskich oczekują, że zacznie ona w końcu przypominać tę Emmę, która triumfowała na kortach Flushing Meadows.

W drugiej rundzie nowozelandzkich zawodów tenisistka urodzona w Toronto zmierzyła się z Viktorią Kuzmovą. Pierwsza partia potwierdzała dobrą dyspozycję Emmy – 78. rakieta świata wygrała ją 6:0! Drugi set był już bardziej wyrównany, a w kluczowych momentach skuteczniejsza okazała się słowacka tenisistka. Pod koniec drugiej partii Raducanu podczas jednej z wymian poślizgnęła się i w konsekwencji skręciła kostkę. Niestety nie była w stanie dalej walczyć o wygraną i poddała spotkanie przy stanie 1:1 w setach. Po meczu odniosła się do zaistniałej sytuacji.

– To trudne do udźwignięcia. Ciężko pracowałam przez ostatnie miesiące i czułam się dobrze. Bycie zatrzymaną przez niespodziewaną kontuzję, czyli skręcenie kostki, w pierwszym tygodniu [sezonu] jest bardzo rozczarowujące. Wydawało mi się, że gram całkiem dobry tenis, jednak korty tam są niesamowicie śliskie, więc – szczerze mówiąc – nie jestem zaskoczona, że komuś to się przytrafiło.

Zaistniała sytuacja sprawiła, że występ Brytyjki w zbliżającym się Australian Open stoi pod znakiem zapytania. Złapanie kontuzji – szczególnie przed turniejem wielkoszlemowym – nie jest niczym przyjemnym. Kibice Raducanu wierzą, że kontuzja nie jest na tyle groźna, aby 20-latka musiała wycofać się z pierwszej w sezonie lewy Wielkiego Szlema.

– W najbliższych dniach ocenimy jak poważna jest kontuzja i przygotujemy plan. W Auckland w tym tygodniu dużo padało i myślę, że niektóre sprawy mogły być lepiej zorganizowane. Pozytywnym aspektem występu było wsparcie publiczności jakie miałam. Sprawiało ono, że czułam się jak w domu – podsumowała 20-letnia tenisistka.

Zawodniczce ze Zjednoczonego Królestwa dość często przytrafiają się kontuzje. W poprzednim sezonie musiała aż czterokrotnie poddać spotkania ze względów zdrowotnych. Najbardziej pamiętny pozostanie pierwszy „krecz” Raducanu w sezonie 2022. Miał on miejsce podczas meczu pierwszej rudny turnieju WTA 250 w Guadalajarze przeciwko Darii Saville. Po ponad trzy i pół godzinnej rywalizacji Emma była zmuszona zejść z kortu. Podobna sytuacja powtórzyła się także podczas turniejów w: Rzymie, Notthingham i Korei. Miejmy nadzieję, że 20-latka szybko upora się z urazem i zagra podczas najważniejszej australijskiej imprezy. Podczas Australian Open 2021 dotarła do drugiej rundy.

United Cup. Zwycięstwa Trevisan i Musettiego, Grecy pod ścianą

/ Łukasz Duraj , źródło: własne, https://www.unitedcup.com/en/,, foto: AFP

Po pierwszym dniu drugiego półfinału United Cup Włochy prowadzą z Grecją 2:0. Punkty dla Italii zdobyli Martina Trevisan i Lorenzo Musetti. Zwycięstwo tej pierwszej nad Marią Sakkari było niespodzianką.

Jako pierwsze na kort wyszły kobiece rakiety numer jeden obu krajów, czyli wspominane już Sakkari i Trevisan. Faworytką tego pojedynku była zdecydowanie Greczynka, która posiada wyższy ranking i lepiej spisywała się podczas United Cup. Na korzyść Włoszki przemawiał zaś bilans bezpośrednich pojedynków. Jedyne wcześniejsze – rozegrane na kortach imienia Rolanda Garrosa – starcie obu tenisistek wygrała bowiem Trevisan.

Mecz lepiej rozpoczęła reprezentantka Italii. Leworęczna 29-latka solidnie prezentowała się w wymianach i zdobyła prowadzenie 2-0, prowokując rywalkę do popełniania błędów. Kolejne dwa gemy powędrowały jednak na konto Sakkari. Po ciężkiej walce tenisistka z Aten obroniła swoje podanie, a potem zdołała odrobić stratę. Ten, korzystny dla Marii, trend nie utrzymał się jednak długo. Zawodniczka Hellady nadal grała nierówno, wyrzucała piłki ze strony backhandowej i jeszcze raz straciła serwis. Zdobyta przez Trevisan przewaga została potwierdzona wygranym podaniem, a omawianego gema zwieńczył jej zwycięski forhand.

W końcowej fazie seta kibice zobaczyli jeszcze wyższy poziom ze strony Włoszki i narastającą frustrację Sakkari. Trevisan znakomicie poruszała się po korcie, utrzymywała intensywność wymian i niepokoiła przeciwniczkę returnem. Ostatecznie partia zakończyła się łatwą stratą serwisu przez Greczynkę i wynikiem 6-3.

Początek drugiego seta miał przebieg podobny do tego z pierwszej partii. Trevisan najpierw spokojnie obroniła serwis i przełamała rywalkę, a potem oddała przewagę, przegrywając zacięty gem przy swoim podaniu. Wydarzenie to uskrzydliło Sakkari, która pewnie wygrała serwis i osiągnęła wynik na 2-2.

Od tego momentu mecz stał się wyrównany, a reprezentantka Grecji podniosła jakość swojej gry. Pozwoliło to na uzyskanie przełamania oraz potwierdzenie tej przewagi w gemie serwisowym. Nie był to jednak koniec emocji, a kolejny zwrot akcji miał miejsce, gdy Sakkari podawała przy – korzystnym dla siebie – stanie 5-4. Waleczna Trevisan zdołała przedłużyć seta, a pomógł jej między innymi doskonale zagrany lob.

Włoszka poszła za ciosem i zwyciężyła także w trudnym gemie przy swoim podaniu. Presja przeszła więc na stronę Sakkari, która doprowadziła do tie-breaka. Trzynasty gem obfitował w długie wymiany i dobry tenis, a na swoją korzyść zapisała go zawodniczka z Aten. Oznaczało to, że panie zagrają na pełnym dystansie.

Ostatnią partię otworzyły cztery gemy wygrane przez serwujące. Choć swoje szanse na odebranie podania rywalce miała Sakkari, pierwsze przełamanie w secie zapisała na swoim koncie Włoszka. Przy stanie 2-2 pomogły jej w tym dobry forhand i szczęśliwy return, zagrany przy break-poincie. Zdobyta przewaga została wzmocniona przez Martinę przy serwisie, ale Greczynka nie złożyła broni. Po ciężkim boju odrobiła straty i dzięki dobrej dyspozycji przy podaniu uzyskała rezultat 5-4. Wynik ten stawiał pod ścianą jej przeciwniczkę, ale ta poradziła sobie i w ładnym stylu wygrała gema na 5-5. Następnie Włoszka jeszcze podkręciła tempo i po długiej wymianie wywalczyła „brejka” na 6-5.

Kolejny gem okazał się być ostatnim w spotkaniu, a Martina Trevisan wygrała je wynikiem 6-3 6-7 7-5. Rezultat ten dał dużą przewagę reprezentacji Włoch, która ma w odwodzie dwóch znakomitych singlistów w osobach Lorenzo Musettiego i Matteo Berrettiniego.

Pierwszy z wymienionych zawodników pojawił się na arenie w Sydney niedługo po starciu pań, a jego rywalem był sklasyfikowany na 630 miejscu rankingu ATP Stefanos Sakellaridis. Niemal dwumetrowy 18-latek rozpoczął mecz nadspodziewanie dobrze i już w pierwszym gemie serwisowym oponenta miał okazję na przełamanie. Włoch poradził sobie jednak z zagrożeniem i sam odebrał podanie mniej doświadczonemu przeciwnikowi. 20-latek z Carrary stopniowo zaznaczał swoją przewagę, wykorzystując dobre poruszanie się po korcie, agresję, grę kątową oraz skróty. Tak duży repertuar zapewnił ostatecznie Musettiemu wysoką wygraną 6-1 w pierwszym secie.

Drugą partię otworzyło wygrane do zera podanie Greka. Stan równowagi na tablicy nie utrzymał się jednak długo. Musetti przełamał przeciwnika już w jego kolejnym gemie serwisowym, a potem – mimo lekkiego spadku koncentracji – odskoczył na 3-1. Do końca starcia Sakellaridis nie wygrał już ani jednego gema, co oznaczało jego wyraźną porażkę wynikiem 6:1 6:1

Dzięki dzisiejszej dobrej postawie ekipa Włoch jest blisko awansu do finału United Cup. Ich rywalizację z Grekami może rozstrzygnąć już pojedynek Matteo Berrettiniego ze Stefanosem Tsitsipasem.


Wyniki

Włochy – Grecja 2:0

Maria Sakkari – Martina Trevisan 3:6 7:6 (4) 5:7

Lorenzo Musetti – Stefanos Sakellaridis 6:1 6:1

United Cup. Trudna sytuacja polskich tenisistów po pierwszym dniu rywalizacji

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.unitedcup.com, foto: AFP

Po pierwszym dniu rywalizacji półfinałowej w ramach rozgrywek United Cup Polska przegrywa 0:2 ze Stanami Zjednoczonymi. Swych pojedynków singlowych z rywalami zza Oceanu nie zdołali wygrać ani Iga Świątek ani Kacper Żuk.

Po dwóch wygranych spotkaniach fazy grupowej – przeciwko Kazachstanowi i Szwajcarii – o raz zwycięskim „finale miasta” przeciwko Włochom biało-czerwoni przenieśli się do Sydney, aby walczyć o awans do wielkiego finału. Rywalami drużyny dowodzonej przez Agnieszkę Radwańską i Dawida Celta jest reprezentacja Stanów Zjednoczonych.

Jako pierwsze na kort wyszły Iga Świątek i Jessica Pegula. Dotychczas panie spotykały się czterokrotnie i za każdym razem górą była tenisistka z Raszyna. Najbliżej pokonania Polki Amerykanka była w zeszłorocznym półfinale w San Diego, gdy panie rywalizowały na pełnym dystansie. Co się nie udało w Stanach Zjednoczonych, czterokrotna ćwierćfinalistka wielkoszlemowa dokonała na Antypodach.

Początek spotkania był niezwykle nerwowy. Nasza tenisistka nie umiała znaleźć rytmu gry. Z kolei pierwsze trzy gemy powędrowały na konto tenisistek returnujących. Jako pierwsza niemoc serwisową przełamała Pegula, która najpierw wyszła na prowadzenie 3:1, a następnie 4:1. W siódmym gemie Amerykanka miała pierwsze szanse na zakończenie seta. Trzykrotna mistrzyni wielkoszlemowa zdołała jednak wyjść z opresji obronną ręką. Jednak po zmianie stron trzecia tenisistka świata dokończyła dzieła i wygrała partię otwarcia. Drugi set rozpoczął się tak jak pierwszy, od przełamania podania Świątek. Polka nie mogła znaleźć sposobu na bardzo dobrze dysponowaną tego dnia rywalkę. W siódmym gemie ponownie przegrała swój serwis, aby po zmianie stron wyrzucić piłkę uderzeniem z forhandu i zakończyć spotkanie.

W drugim meczu przeciwko Francesowi Tiafoe pierwotnie miał wyjść Daniel Michalski. Kapitan Polaków jednak dokonał zmiany i w miejscu warszawianina wstawił Kacpra Żuka, który jedyny mecz w tegorocznej United Cup rozegrał w mikście razem z Alicją Rosolską. Faworytem pojedynku był Amerykanin i widać to było od pierwszych piłek. Pierwsze przełamanie miało miejsce w czwartym gemie. Polak nie był w stanie przeciwstawić się grającemu szybko i precyzyjnie rywalowi, który w dziewiątym gemie zakończył pierwszego seta przy swoim serwisie. Drugi set bardzo dobrze rozpoczął Tiafoe, który wykorzystał szansę na przełamanie i wyszedł na prowadzenie. Co prawda Żuk miał szanse, aby odrobić straty, ale mądrze grający Amerykanin mu na to nie pozwolił i cały czas kontrolował sytuację na korcie.  Inicjatywy nie oddał już do końca i po 71 minutach, wykorzystując pierwszą piłkę meczową zakończył spotkanie.

Tym samym po pierwszym dniu półfinału United Cup Amerykanie prowadzą z Polakami 2:0 i są już tylko jedną wygraną od awansu do finału. Awans zapewne spróbuje przypieczętować Taylor Fritz, który w piątek o północy polskiego czasu wyjdzie na kort w meczu przeciwko Hubertowi Hurkaczowi. Jako kolejne spotkanie zaplanowano mecz Magdy Linette z Madison Keys, a następnie ewentualne spotkanie mikstowe. Polacy, aby awansować do niedzielnego finału nie mogą już sobie pozwolić na przegraną.

 


Wyniki

Półfinał:

Polska vs USA 0:2

Iga Świątek vs Jessica Pegula 2:6, 2:6

Kacper Żuk vs Frances Tiafoe 3:6, 3:6