Monte Carlo. Novak Dżoković ponownie w półfinale

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.atptour.com, foto: AFP

Novak Dżoković i Casper Ruud tworzą parę półfinałową w górnej połówce drabinki turnieju ATP 1000 w Monte Carlo. Dla lidera rankingu sobotni mecz półfinałowy będzie pierwszym pojedynkiem tej rangi w Monaco od niemal dziesięciu lat. W meczu 1/2 finału swój najlepszy wynik podczas rywalizacji na kortach Monte Carlo Country Club będzie chciał Casper Ruud.

Lider światowego rankingu to jeden z sześciu wciąż aktywnych tenisistów, którzy mają na swym koncie triumf w pierwszym w sezonie tysięczniku na kortach ziemnych. Novak Dżoković do najlepszy zawodnik imprez z 2013 i 2015 roku. I właśnie ta druga edycja imprezy była ostatnią w której najlepszy obecnie tenisista świata wystąpił co najmniej w 1/2 finału.

W tym roku dawny mistrz odprawił kolejnego rywala i po raz 77. wystąpi w półfinale imprezy rangi ATP 1000. Przepustką dla Serba byłą piątkowa wygrana nad Alexem de Minaurem. Po tym jak w dwóch pierwszych gemach seta otwarcia belgradczyk i Australijczyk musieli się bronić przed utratą podania, kolejne gemy zapisywali na swe konto podający. Ostatecznie to Serb zdołał przełamać podanie tenisisty z Antypodów w dwunastym gemie i wyszedł na prowadzenie w całym pojedynku. Druga odsłona to festiwal przełamań. Siedem z dziesieciu gemów zapisali na swe konto odbierający. O jednego więcej gema w roli odbierającego, wygrał Novak Dżoković i zapewnił sobie miejsce w 1/2 finału.

To był trudny mecz dla nas obu. Alex jest jednym z najszybszych tenisistów z rozgrywek i przebija wiele piłek. Nie zagraliśmy na wysokim poziomie, dużo razy przełamywaliśmy się i popełniliśmy wiele niewymuszonych błędów. Ale zwycięstwo to zwycięstwo i cieszę się, że awansowałem dalej – mówił 36-latek z Belgradu, którego kolejnym rywalem będzie Casper Ruud.

Pogromca Huberta Hurkacza w ostatnim meczu ćwierćfinałowym okazał się lepszy od Ugo Humberta. Chociaż wygrana faworytowi nie przyszła łatwo. W secie otwarcia Norweg dwa razy przełamał serwis Francuza, samemu ani razu nie musząc bronić sie przed utratą podania. Drugą partię lepiej rozpoczął zawodnik z Oslo. Jednak nie utrzymał przewagi serwisu. Przegrane dwa gemy serwisowe pozwoliły tenisiście „trójkolorowych” odrobić straty i doprowadzić do decydującej odsłony. W tej od stanu 1:1 Humbert nie wygrał ani jednego gema i pożegnał się z rywalizacją. Z kolei zawodnik z północy Europy wyrównał swój najlepszy wynik z Monte Carlo, osiągnięty w 2021 roku.

 


Wyniki

Ćwierćfinały:

Novak Djoković (Serbia, 1) – Alex de Minaur (Australia, 11) 7:5, 6:4

Casper Ruud (Norwegia, 8) – Ugo Humbert (Francja, 14) 6:3, 4:6, 6:1

BJK Cup. Fręch podwyższa prowadzenie Polek

/ Bartosz Bieńkowski , źródło: własne, foto: Andrzej Szkocki

Magdalena Fręch po prawie trzygodzinnej batalii pokonała Celine Naef 6:7(8), 7:5, 6:3 i zdobyła drugi punkt dla naszej reprezentacji w meczu ze Szwajcarią.

Mecz Polski ze Szwajcarią rozpoczął się znakomicie, gdyż Iga Świątek bez większych problemów pokonała Simonę Waltert. Nasza reprezentacja objęła zatem prowadzenie 1-0. W drugim spotkaniu Magdalena Fręch zmierzyła się z Celine Naef i pojedynek ten był znacznie bardziej wyrównany. Obie tenisistki pokazały kawał dobrego tenisa, a niektóre wymiany można nazwać wyniszczającymi.

W pierwszej partii Polka od początku goniła rywalkę. Fręch przegrywała 0:3, ale szybko doprowadziła do wyrównania 3:3. W końcówce seta Naef przechodziła drogę przez mękę przy własnym podaniu. Niestety wszystkie break-pointy obroniła.

Nadszedł czas na tie-breaka, w którym ponownie rywalizacja była niezwykle wyrównana. Reprezentantka Polski miała nawet piłkę na wygranie partii, ale po długiej wymianie wyrzuciła forhend. Seta wreszcie wygrała Szwajcarka, lecz potrzebowała do tego dopiero trzeciej piłki setowej.

Drugi set do stanu 4:3 dla Fręch przebiegał spokojniej. Od tego momentu obserwowaliśmy jednak sporo zwrotów akcji. Wszystko zaczęło się od obronionego break-pointa Szwajcarki. Następnie nasza reprezentantka straciła serwis i przegrywała 4:5.

Naef mogła więc zakończyć mecz swoim serwisem, ale nie zrobiła tego. 18-letnia Szwajcarka prowadziła nawet 30:0, lecz Fręch w świetnym stylu się wybroniła. Emocje rosły, a Polka się nie zatrzymywała. Po chwili dołożyła zwycięskiego gema przy własnym podaniu, a następnie przełamała rywalkę, dzięki czemu wygrała drugiego seta.

W decydującej partii ciąg dalszy przełamań. Najpierw Polka straciła serwis, a chwilę później taki sam los spotyka Szwajcarkę. Kluczowy okazał się jednak szósty gem, w którym urodzona w Łodzi tenisistka zdobyła breaka. Końcówka meczu nie była łatwa dla obu tenisistek. Długie wymiany dawały się coraz mocniej we znaki. Sił było coraz mniej. Szwajcarka sprawiała wrażenie wykończonej.

Dwa następne gemy zapisała na swoim koncie Fręch. 26-letnia reprezentantka Polski wygrała spotkanie 6:7(8), 7:5, 6:3. Pojedynek był niezwykle wymagający pod względem fizycznym. Tenisistki spędziły na korcie prawie trzy godziny.

Polska prowadzi ze Szwajcarią 2-0 w meczu barażowym o turniej finałowy Billie Jean King Cup. Jutro Iga Świątek zmierzy się z Celine Naef, a Magdalena Fręch z Simoną Waltert. Na zakończenie czeka nas rywalizacja deblowa pomiędzy Mają Chwalińską i Katarzyną Kawą a Celine Naef i Jil Teichmann.


Wyniki

Szwajcaria – Polska 0:2

Celine Naef – Magdalena Fręch 7:6(8), 5:7, 3:6

BJKC. Świątek wyprowadza Polskę na prowadzenie

/ Anna Niemiec , źródło: własne, foto: AFP

Reprezentacja Biało-Czerwonych objęła prowadzenie w meczu barażowym o turniej finałowy Billie Jean King Cup. Iga Świątek pewnie pokonała Simonę Waltert i zdobyła dla polskiej drużyny pierwszy punkt.

Spotkanie lepiej rozpoczęła liderka światowego rankingu, która odskoczyła na 3:0, przegrywając zaledwie trzy punkty. Szwajcarka po nerwowym początku zdołała opanować emocje i podniosła poziom swojej gry. Najpierw utrzymała podanie, a chwilę niespodziewanie odrobiła stratę „breaka’ i zbliżyła na 2:3. Świątek jednak nie pozwoliła rywalce jeszcze bardziej się rozpędzić. W szóstym po raz drugi odebrała jej podanie. Tym razem tę przewagę utrzymała już do końca partii i objęła prowadzenie w meczu.

W drugiej odsłonie spotkania przewaga raszynianki była jeszcze wyraźniejsza. Bardzo zacięty był drugi gem, w którym Waltert obroniła trzy „breakpointy”, ale przy czwartym musiała już skapitulować. Strata podanie trochę podcięła skrzydła reprezentantce gospodarzy i kilka minut później Świątek prowadziła już 4:0. W piątym gemie Szwajcarka zdoła utrzymać jeszcze podanie i otworzyć wynik po swojej stronie w drugim secie, ale na nic więcej czterokrotna mistrzyni wielkoszlemowa już jej nie pozwoliła.

W piątek w drugim meczu singlowym zmierzą się Magdalena Fręch i Celina Naef.


Wyniki

Szwajcaria – Polska 0:1

Simona Waltert – Iga Świątek 3:6, 1:6

Monte Carlo. Sinner i Tsitsipas zagrają o finał

/ Jarosław Truchan , źródło: własne, foto: AFP

Piątek podczas turnieju ATP Masters 1000 w Monte Carlo to tradycyjnie dzień ćwierćfinałów. Poznaliśmy już nazwiska dwóch tenisistów, którzy awansowali do najlepszej czwórki imprezy – to Stafanos Tsitsipas oraz Jannik Sinner.

Reprezentant Grecji zmierzył się z Karenem Chaczanowem w pierwszym meczu 1/4 finału. Był to już dziewiąty pojedynek obu panów – do tej pory Rosjanin pokonał greka tylko raz. Piątkowy mecz rozpoczął się nie po myśli tenisisty rozstawionego z piętnastką. Chaczanow dwukrotnie stracił serwis na początku meczu. W międzyczasie udało mu się jednak przełamać Tsitsipasa, więc strata do obrobienia wynosiła jednego breaka. Dwukrotny mistrz imprezy w Monte Carlo nie pozwalał jednak przeciwnikowi na szanse do wyrównania wyniku. Dla Tsitsipasa momentem gorszej dyspozycji przy serwisie był szósty gem. Wtedy Rosjanin wywalczył break pointa, którego jednak nie wykorzystał. Od tego momentu returnujący wygrywali maksymalnie dwa punkty w gemach. Chaczanow poprosił o przerwę medyczną przy 4:5 z jego perspektywy – na pierwszy rzut oka wyglądało na problemy z pachwiną Rosjanina. Trzyminutowa przerwa w grze nie wybiła jednak reprezentanta Grecji z rytmu. W kolejnym gemie Tsitsipas bez problemów przypieczętował zwycięstwo w secie.

Było jasne, że Chaczanow musi pilnować własnego serwisu na początku kolejnej odsłony meczu, jeśli chce podjąć walkę z rywalem. Rosjanin dobrze wszedł w partię, lecz od piątego gema rozpoczęły się kłopoty. Sześciokrotny triumfator turniejów ATP popełnił dwa szkolne błędy w gemie serwisowym, posyłając piłkę w siatkę oraz daleko w aut przy przewadze sytuacyjnej. To kosztowało Chaczanowa utratę serwisu. Tsitsipas poszedł za ciosem i wykorzystał moment frustracji przeciwnika, przełamując po raz kolejny. Szybko zrobiło się 5:2. Grek nie powtórzył sytuacji z czwartku, gdy wypuścił z rąk prowadzenie 5:0 z Alexandrem Zverevem. Dwunasty zawodnik światowego rankingu wykorzystał drugą piłkę meczową i zakończył spotkanie po godzinie i 23 minutach gry. Tsitsipas ma świetną statystykę dotyczącą półfinałów w Monte Carlo – za każdym razem, gdy dochodził do tej fazy, później zwyciężał w imprezie. Jak będzie w tym roku?

Rywalem Tsitsipasa będzie Jannik Sinner, który pokonał Holgera Rune. Choć obaj panowie należą do ścisłej światowej czołówki, przed meczem zdecydowana większość stawiała na Włocha. Nie mieliśmy pewności, jak reprezentant Danii zniesie zmęczenie po czwartku. Rune spędził tego dnia na korcie około pięć godzin – najpierw kończąc zaległy mecz drugiej rundy, a następnie grając trzyipółgodzinną batalię przeciwko Grigorowi Dimitrowowi. Finaliście tego turnieju sprzed roku na rękę było skracanie akcji. Sinner natomiast znakomicie odnajdował się w długich wymianach. To jednak Rune miał pierwszego break pointa w meczu. Duńczyk nie wykorzystał wtedy szansy na przełamanie, a po chwili to on musiał bronić się przed utratą serwisu w piątym gemie. Tym razem to zawodnik returnujący okazał się skuteczniejszy. Następnie Sinner pilnował wypracowanej przewagi. Goniący wynik Rune był w stanie wygrać tylko trzy punkty przy serwisie przeciwnika do końca seta. Niezagrożony Włoch z łatwością przypieczętował zwycięstwo w pierwszym secie.

Widmo przełamania w piątym gemie pojawiło się również w drugiej partii. Rune bardzo źle rozpoczął gema przy podaniu – od dwóch podwójnych błędów serwisowych. Następnie Sinner dołożył kolejny punkt i prowadził już 40-0, mając trzy break pointy. Duńczyk zaliczył jednak spektakularny powrót. Obronił piłki na przełamanie i nie dał rywalowi uciec z wynikiem. Choć panowie szli gem za gem, to Włoch znacznie pewniej spisywał się we własnych gemach serwisowych. Podczas gema przy 5:5 na korcie dosłownie zawrzało. Holger Rune dostał od sędziego ostrzeżenie za przekroczony czas pomiędzy punktami. Następnie Duńczyk wykonał gest w stronę trybun, po którym ponownie został upomniany przez arbitra. Do wyjaśnienia sytuacji potrzebne było wezwanie supervisora.

Gdy tenisiści powrócili do rywalizacji, sytuacja była bardzo trudna dla rozstawionego z „siódemką”. Rune ponownie musiał wychodzić ze stanu 0-40 przy własnym serwisie. Dodatkowo na jego niekorzyść przemawiał fakt poirytowania i rozproszenia sytuacją sprzed chwili. Reprezentant Danii zdołał jednak po raz kolejny obronić trzy break pointy i zapewnić sobie grę w tie-breaku. Po chwili to samo uczynił Sinner i o losach drugiego seta rozstrzygnęła dogrywka. Rune bardzo ryzykował w trzynastym gemie. Grał agresywnie, za wszelką cenę starając się utrzymać serwis. Przy stanie 3-2 sędzia skrzywdził decyzją Duńczyka.

Sinner przeciągnął uderzenie, początkowo został wywołany aut. Arbiter zszedł jednak ze stołka, aby dokładnie zobaczyć ślad, po czym uznał, że piłka miała kontakt z linią. Grfika pokazała jednak, że piłka jednak wyszła poza kort. Powtórzono punkt i zamiast 4-2 dla Rune było 3-3. Następnie reprezentant Włoch wygrał wymianę przy podaniu rywala, dzięki czemu prowadził 5-3. Wszystko wskazywało na to, że turniejowa „dwójka” nie pozwoli rywalowi na odwrócenie losów tie-breaka. Jednakże Duńczyk nie podłamał się i zaliczył spektakularny powrót. Najpierw obronił dwa meczbole, po czym wykorzystał piłkę setową.

W decydującym secie wszystko wróciło do normy. Najważniejszym założeniem 21-latka było trzymanie się własnego serwisu, zachowując przy tym niezwykle agresywny styl gry. Ta taktyka opłaciła się w piątym gemie. Holger, podobnie jak w partii otwierającej mecz, jako pierwszy wywalczył break pointa. Sinner ponownie wyszedł jednak z opresji. Tenisiści musieli mieć się na baczności – nawet najmniejszy moment słabszej dyspozycji któregoś z nich mógł przesądzić o końcowym rezultacie. Dla Rune kryzys nadszedł przy 3:4 z jego perspektywy. Duńczyk popełnił podwójny błąd przy break poincie. Sinner musiał tylko potwierdzić przełamanie, aby zakończyć pojedynek. Duńczyk nie znalazł już sił na kolejny powrót.

Włoch po ciężkiej przeprawie wygrał więc kolejny mecz w sezonie. Nie było to jednak zdecydowane zwycięstwo – Sinner długo pozostawał w cieniu Rune. To gra Duńczyka determinowała przebieg rywalizacji. Mimo porażki zawodnikowi urodzonego w okolicach Kopenhagi należą się olbrzymie słowa uznania za podjętą walkę – kto wie, jak wyglądałaby jego gra gdyby nie długie czwartkowe mecze.

 

 

 


Wyniki

Ćwierćfinały:

Stefanos Tsitsipas (Grecja, 12) – Karen Chaczanow (15) 6:4, 6:2

Jannik Sinner (Włochy, 2) – Holger Rune (Dania, 7) 6:4, 6(6):7, 6:3

Simona Halep nie zagra w Oeiras

/ Łukasz Duraj , źródło: https://www.tennismajors.com/, własne, foto: AFP

Simona Halep powróciła do gry po skróceniu dyskwalifikacji. Rumunka zaprezentowała się fanom w Miami, a jej kolejnym przystankiem miał być turniej w Oeiras. Wiemy już, że doświadczona zawodniczka niestety nie pojawi się w Portugalii.

Turniej na Półwyspie Iberyjskim ma rangę WTA 125 i miał być dla Halep przywitaniem z nawierzchnią ziemną. 32-latka nie stanie jednak do rywalizacji, a powodem jej absencji ma być ból kolana. We wpisie, opublikowanym na Instagramie Simony, czytamy:

Zmiana planów! Moje ciało podpowiada mi, że potrzebuję więcej czasu na przyzwyczajenie się do pełnego reżimu treningowego. Nie chcę się z niczym spieszyć, dlatego nie zagram w Oeiras w przyszłym tygodniu.

Następnymi zawodami, w których kibice będą prawdopodobnie mogli zobaczyć Halep, są te w Madrycie. Rumunka otrzymała od tamtejszych organizatorów „dziką kartę”. Tenisistka z Konstancy dobrze wspomina tę imprezę, ponieważ wygrała ją w latach 2016-2017.