Janowicz: mecz z Kubotem był bardziej stresujący niż z Murray’em

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Jerzy Janowicz w programie ,,Mój pierwszy raz” na Kanale Sportowym wspominał pamiętny ćwierćfinał Wimbledonu 2013. Jego rywalem był starszy o osiem lat Łukasz Kubot. – Ten mecz toczył się na innych zasadach – powiedział tenisista z Łodzi. 

Zadaniem Janowicza podczas wywiadu było przypomnienie sobie chwil, kiedy coś w jego karierze wydarzyło się po raz pierwszy. Gdy dostał pytanie o ważne mecze, przed którymi nie zmrużył oka, wyróżnił dwie sytuacje. Zaczął od historii z 2009 roku. Wówczas jako niespełna 20-letni zawodnik po raz pierwszy w karierze awansował do finału challengera. Był tak podekscytowany sukcesem, że miał problemy ze snem, jednak następnego dnia poradził sobie z Edouardem Rogerem-Vasselinem i sięgnął po trofeum.

Cztery lata później wygrał ćwierćfinał Wimbledonu z Łukaszem Kubotem. Przygotowania do tego spotkania również były nerwowe. – Mecz z rodakiem, ćwierćfinał, Wimbledon – to wszystko sprawiło, że ten mecz toczył się na innych zasadach. Było więcej stresu niż przed innymi meczami. Nie spałem przed nim za wiele. Rozmyślałem jak będę grać, co będę robić, jak będę zdobywać punkty… to nie była łatwa noc. Następnego dnia nie byłem jednak zmęczony – wspominał Janowicz. Wygrał tamto spotkanie 7:5, 6:4, 6:4 i osiągnął jeden z największych sukcesów w karierze, awansując do półfinału Wimbledonu. Na tym etapie czekał na niego Andy Murray, faworyt gospodarzy. – Na pewno byłem bardziej zestresowany meczem z Kubotem niż z Murray’em – wyznał łodzianin.

Obecnie Janowicz zajmuje 470. miejsce w rankingu ATP. Na początku 2020 roku wrócił do gry po kilkuletnich problemach z kolanem. Trudne chwile związane z kontuzją przetrwał m.in. dzięki wsparciu trenera Guntera Bresnika. – Gunter powiedział mi, żebym się nie martwił. Że tenisowo jestem tak dobry, że jeśli tylko się wyleczę, wrócę tam, gdzie byłem. Te słowa zdjęła ze mnie presję, którą sam na siebie nałożyłem. Chciałem wracać czym prędzej, najlepiej już, teraz – opowiadał wdzięczny trenerowi Janowicz.

Niestety łodzianinowi nie dane było długo się nacieszyć ponowną możliwością rywalizacji na korcie. Wystąpił w trzech challengerach, później zagrał jeszcze w Pucharze Davisa, a dalsze plany storpedowała pandemia koronawirusa.