Lleyton Hewitt wsparł Dominica Thiema

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/www.tennisnet.com, foto: AFP

Od pewnego czasu w środowisku tenisowym trwa dyskusja nad wsparciem finansowym niżej notowanych tenisistów. Kilka dni temu krytycznie do pomysłu władz światowego tenisa odniósł się Dominic Thiem, a teraz po stronie Austriaka stanął Lleyton Hewitt.

Zarządzający rozgrywkami tenisowymi kobiet i mężczyzn zastanawiają się, jak mogą pomóc niżej notowanym tenisistom. Plan, który zakłada pomoc w zależności od zajmowanego miejsca w rankingu, ma swoich zwolenników i przeciwników. Zakłada on, że m.in. zawodnicy i zawodniczki przekazać mają na fundusz pomocowy określoną kwotę pieniędzy. Takie rozwiązane nie spodobało się finaliście Dominikowi Thiemowi.

Finalista Australian Open kilka dni temu w kontekście ewentualnych wypłat dla niżej notowanych wspominał czasy startów w turniejach niższej rangi. – Występowałem na poziomie ITF Futures i widziałem grających tam zawodników, którzy nie angażują się w stu procentach w sport. Wielu z nich jest nieprofesjonalnych. Nie rozumiem, dlaczego miałbym im dać pieniądze – powiedział Austriak.

Słowa 27-letniego tenisisty z Wiener Neustadt wywołały niemałe poruszenie w środowisku. Po stronie Thiema stanął między innymi Lleyton Hewitt. – Znam go i wiem, co miał na myśli. On nie ma problemów, żeby przekazać swoje pieniądze na organizacje i instytucje, które tego potrzebują. On ma problem z przekazaniem ich zawodnikom, którzy są w rankingu niżej i nie robią wszystkiego, by sportowo walczyć o rozwój i maksymalizowanie swojego potencjału – powiedział słynny Australijczyk.

Jak przyznał dwukrotny mistrz wielkoszlemowy, system wsparcia niżej notowanych tenisistów jest źle zorganizowany. Wysokość kwoty, jaką dany tenisista miałby zasilić konto funduszu pomocowego, powinna zależeć od dochodów. Nie zaś od pozycji zajmowanej w rankingu. Jako przykład Hewitt przywołuje przykład Jamesa Duckwortha i Novaka Dżokovicia. Australijczyk, notowany obecnie na pozycji 83, w tym roku zarobił 120 tysięcy dolarów. Zatem 5 tysięcy, jakie miałby przeznaczyć, stanowią 4% przychodu. W porównaniu do Serba jest to znacząca kwota. Dżoković ma przeznaczyć na fundusz 30 tysięcy dolarów, czyli 0,7% jego tegorocznych dochodów.