Australian Open. Przez ból do zwycięstwa
W sobotniej sesji wieczornej w ramach turnieju mężczyzn odbyły się mecze zawodników walczących z przeciwnościami losu. Novak Dżoković, mimo że kontuzja wciąż mu doskwiera, tym razem nie stracił seta. Andy Murray znów imponował ambicją, ale nie dokonał kolejnego cudownego comebacku.
Novak Dżoković wciąż jest na drodze po kolejny tytuł w Melbourne. Stan jego zdrowia może niepokoić, znów potrzebował przerw medycznych. Jednak w starciu z Bułgarem Grigorem Dimitrowem uniknął straty seta.
Pierwszy set był jednak dla Serba bardzo wymagający. Zaczął go dobrze, od przełamania swojego rywala i przez długi czas wszystko układało się po jego myśli. Miał już nawet trzy piłki setowe na 6:3 przy podaniu Bułgara, ale ten nie tylko się wybronił, ale w kolejnym gemie zdołał doprowadzić do wyrównania. Poczuł swoją szansę. Tym razem on miał dwie szanse na zamknięcie seta, wygrywając 7:5. Ostatecznie potrzebny był jednak tiebreak. Bardzo wyrównany. Wygrał go 9:7 Dżoković, ale po drodze musiał bronić kolejnego setbola.
W kolejnych dwóch setach Dimitrow dalej ambitnie walczył, ale brakowało mu już możliwości, by zagrozić Serbowi. Nawet jeśli temu znów doskwierały problemy z udem i potrzebował masażu. Mimo bólu był skuteczny, dzięki czemu wygrał te partie do 3 i do 4.
Serca kibiców po raz kolejny zdobył Andy Murray. Szkot po dwóch wyniszczających pięciosetówkach wyszedł na kort mierzyć się z Hiszpanem Roberto Bautistą Agutem. Z początku wszystko wskazywało na krótki, jednostronny pojedynek. Brytyjczyk słaniał się na nogach, nie potrafił postawić się dużo mniej zmęczonemu rywalowi. W pierwszej partii wygrał tylko jednego gema.
Murray jest jednak ostatnim człowiekiem, który mógłby się tak po prostu poddać. Choć z początku drugi set nie zwiastował żadnych zmian i Hiszpan prowadził z przewagą przełamania, to nagle w Szkota wstąpiły skądś nowe siły. Między wymianami ledwo stał na nogach, ale gdy trzeba było grać stawał na wysokości zadania. I doprowadził do tiebreaka. W nim obronił dwie piłki setowe i wygrywając 9:7 doprowadził do wyrównania, wlewając w serca swoich kibiców nadzieję na kolejny niesamowity powrót.
Przez brak sił zdarzały się jednak momenty słabości, które w kolejnych setach decydowały o wyższości Bautisty Aguta. W trzecim Murray stracił serwis w ósmym gemie, po czym nie był już w stanie odrobić strat. W czwartym zaczął od prowadzenia 2:0, ale mimo wielkiej ambicji brakowało stabilności w jego grze, która pozwoliłaby mu myśleć o zwycięstwie. Po 3,5 godzinach gry musiał uznać wyższość rywala.
W meczu sensacyjnych uczestników tej fazy turnieju Ben Shelton zatrzymał nadzieję gospodarzy Alexei’a Popyrina. Młody Amerykanin zaskoczył pokonując znacznie bardziej doświadczonego rywala w trzech setach. Mający 20 lat zawodnik po raz pierwszy w karierze gra poza USA, po raz drugi w jakimś turnieju wielkoszlemowym i już może pochwalić się awansem do najlepszej szesnastki turnieju.
Wyniki
III runda singla
Novak Dżoković (Serbia, 4) – Grigor Dimitrow (Bułgaria) 7:6(7), 6:3, 6:4
Roberto Bautista Agut (Hiszpania, 24) – Andy Murray (Wielka Brytania) 6:1, 6:7(7), 6:3, 6:4
Ben Shelton (Stany Zjednoczone) – Alexei Popyrin (Australia, WC) 6:3, 7:6(4), 6:4