Australian Open. Trudne przeprawy Ruuda i Zvereva, łatwy mecz de Minaura

/ Łukasz Duraj , źródło: https://ausopen.com/, własne, foto: AFP

Sesja wieczorna drugiego dnia męskiego turnieju Australian Open oferowała widzom tenis z najwyższej półki. Na kortach zaprezentowali się światowy numer dwa Casper Ruud, wielokrotny zwycięzca imprezy – Serb Novak Dżoković oraz faworyt gospodarzy Alex de Minaur.

Jeśli dzisiejszy zestaw pojedynków byłby oceniany z perspektywy australijskiej publiczności, to naczelne miejsce z pewnością zająłby w nim mecz z udziałem de Minaura. Po wycofaniu się Nicka Kyrgiosa to właśnie 23-latek z Sydney stał się największą nadzieją miejscowych na sukces, a swoje zmagania rozpoczynał od starcia z Yu-hsiou Hsu.

W Melbourne tenisista z Republiki Chińskiej sprawnie przebrnął kwalifikacje, a jego występ w tym turnieju był dla niego debiutem w imprezie wielkoszlemowej. Wcześniej zawodnik udanie startował w juniorskich zawodach deblowych najwyższej rangi – w 2017 roku triumfował w Australii, Londynie i Nowym Jorku.

Mecz na John Cain Arena lepiej rozpoczął de Minaur, który wywalczył przełamanie już w trzecim gemie. W dalszej fazie seta Australijczyk jeszcze powiększył przewagę, a pomagały mu w tym liczne niewymuszone błędy Tajwańczyka. Ostatecznie zawodnik z Antypodów pewnie zamknął tę partię wynikiem 6:2.

W drugim secie de Minaur również potwierdził swoją dominację już w pierwszej części partii. Faworyt łatwo przełamywał rywala w piątym i siódmym gemie, bez kłopotów wygrywając całą odsłonę 6:2.

Ostatnia partia miała początek podobny do poprzednich. De Minaur zdobył w niej przewagę już w gemie otwarcia, ale tym razem zaliczył lekki spadek koncentracji, przez który – w szóstym gemie – musiał bronić break-pointa. Australijczyk utrzymał podanie, a epizod ten nie miał wpływu na jego dalszą formę. Spotkanie zakończyło się zdecydowaną wygraną Alexa, a w kolejnej rundzie czeka go pojedynek z Johnem Isnerem lub Adrianem Mannarino.

Po tym starciu kibice mogli zobaczyć jeszcze jeden mecz tajwańsko-australijski. Na arenie pojawili się Alexei Popyrin i Chun-hsin Tseng. I tym razem za faworyta można było uznać reprezentanta gospodarzy, który zajmuje nieco wyższe miejsce w rankingu ATP i mógł liczyć na doping publiczności.

Pierwsza partia powędrowała jednak na konto Tsenga. Chińczyk przełamał rywala w dziesiątym gemie i zamknął seta rezultatem 6-4. Podobnie mógł wyglądać również set drugi. Azjata miał w nim cztery piłki setowe przy stanie 5-4 i serwisie rywala, ale Poryrin zdołał się obronić. Ostatecznie to Australijczyk wygrał tę partię w tie-breaku i wyrównał stan meczu na 1-1.

Kolejna partia również była wyrównana. Na dystansie 12 gemów zabrakło przełamań, a w dodatkowej rozgrywce tym razem lepszy okazał się Tajwańczyk. W secie czwartym panowie znów dobrze pilnowali serwisu i nie dopuścili do przełamań aż do stanu po 6. Tym razem tie-breaka wygrał Popyrin, a to oznaczało, że mecz zostanie rozegrany na pełnym dystansie. Ostatecznie w decydującej partii lepszy okazał się Australijczyk, który zwyciężył w niej 6:1.

Nieco później swoje zmagania na stadionie im. Roda Lavera zaczęli Novak Dżoković i Roberto Carballes Baena. Serbski mistrz powrócił do Australii po rocznej przerwie i z pewnością celuje w dziesiąty tytuł w Melobourne, a pierwszą przeszkodą na jego drodze po trofeum był właśnie 29-letni Hiszpan. Zawodnik z Teneryfy nie był, rzecz jasna, faworytem rywalizacji. Jego zadaniem mogło być jednak pozostawienie lepszego wrażenia niż w 2019 roku, kiedy to grał z Novakiem w US Open. W tamtym spotkaniu Roberto odebrał utytułowanemu oponentowi zaledwie dziewięć gemów.

W pierwszym secie pojedynek toczył się zgodnie z przewidywaniami. Dżoković zdobył w nim jedyne przełamanie, ale zanim tego dokonał sam musiał bronić trzech break-pointów w piątym gemie. Potem Novak nie był już zagrożony i wygrał partię 6-3.

W drugim secie Dżoković mógł przełamać rywala już na początku, ale udało mu się to dopiero w siódmym gemie. Przewaga ta wystarczyła do zapisania na swoim koncie tej odsłony 6:4 i objęcia prowadzenia 2:0 w setach. W ostatniej partii Serb szybko podkręcił tempo i odebrał Hiszpanowi podanie już w gemie otwarcia. Tak dobry początek pozwolił zawodnikowi z Bałkanów rozpędzić się na tyle, że zdeklasował oponenta wynikiem 6:0. W całym, trwającym zaledwie 24 minuty secie, stracił tylko cztery punkty.

Z absencji Nicka Kyrgiosa pośrednio skorzystał także Casper Ruud. Kontuzja Australijczyka wymusiła zmiany w planowaniu meczów, a to otworzyło Norwegowi drogę do gry w sesji wieczornej na Margaret Court Arena. Choć niedawna szybka porażka w Auckland nie była dla 24-latka dobrym sygnałem, oczekiwano, że poradzi on sobie z Tomasem Machaczem. Dotychczas Czech dwukrotnie walczył o punkty w turnieju głównym w Melbourne i za każdym razem udawało mu się przejść do drugiej rundy.

Mecz podaniem rozpoczynał Ruud, który już w pierwszym gemie musiał bronić break-pointów. Mimo popełnienia dwóch podwójnych błędów Norweg zdołał wybrnąć z tarapatów i objął prowadzenie. Po serii udanych gemów serwisowych z obu stron pierwsze przełamanie w meczu wywalczył tenisista z Oslo. Od stanu 4-2 kontrolował on przebieg rywalizacji w secie i pewnie zamknął go podaniem, notując wynik 6-3.

Druga partia była bardziej zacięta. Machacz podniósł swój poziom i grał agresywniej, a Ruud znakomicie serwował. Stan równowagi trwał do jedenastego gema. To w nim Ruud, po długiej walce zdobył przełamanie, dzięki któremu prowadził 6-5. Przewaga faworyta nie trwała długo – ambitny Czech odebrał mu serwis do zera i doprowadził do tie-breaka. W nim lepszy okazał się gracz ze Skandynawii, który triumfował 8-6. Mimo porażki na uwagę zasługuje tu znakomita pogoń Czecha, który w trzynastym gemie przegrywał już 1-5 i zdołał wyrównać na po 6, przedłużając emocje w tej dodatkowej rozgrywce.

Pierwsze break-pointy w trzecim secie pojawiły się w czwartym gemie, przy podaniu Machacza. Czech utrzymał jednak podanie dzięki odważnej ofensywnej grze i dotrzymał Norwegowi kroku do stanu po 6. W wyrównanym tie-breaku 22-latek ponownie pokazał odważny tenis i został za to nagrodzony wygraną do 5.

Set czwarty także zaczął się od niewykorzystanych szans break-pointowych Ruuda. Norweg nie zdołał odebrać podania Machaca w trzecim gemie, a potem sam musiał bronić się przed przełamaniem przy stanie 3-2 dla Czecha. Sztuka ta się udała, a turniejowa „dwójka” dołożyła do niej także „brejka” w kolejnym gemie. Ostatecznie faworyt zwyciężył w tej partii wynikiem 6:3, ale Machacz pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie.

Wcześniej, jeszcze w sesji dziennej, wyrównany pojedynek stoczyli Alexander Zverev i Juan Pablo Varillas. „Szczęśliwy przegrany” z Peru stawił faworytowi zacięty opór, ale ostatecznie przegrał z nim w pięciu setach.

Pierwszą partię niespodziewanie zapisał na swoim koncie niżej notowany tenisista z Ameryki Południowej, który zdobył decydujące przełamanie przy stanie po 4. Drugi set to mocna odpowiedź Niemca na ten obrót spraw i jego zwycięstwo 6-1. Po tak dobrym fragmencie rozstawiony z numerem 12 zawodnik nie zdołał jednak utrzymać dobrej dyspozycji. Trzecia partia obfitowała w przełamania, a najważniejsze z nich przyszło w dwunastym gemie seta. Zdobył je Varillas i to on wyszedł na prowadzenie 2-1.

Inny przebieg miał set numer cztery. W całej partii pojawiły się tylko dwie okazje na przełamanie, ale Peruwiańczyk zdołał je obronić i doprowadzić do tie-breaka. W nim zdecydowanie lepszy był jednak Niemiec, który wygrał dodatkowy gem do trzech.

W decydującej partii panowie pilnowali swoich serwisów aż do stanu 4-5 dla Zvereva. W dziesiątym gemie Varillas popełnił jednak kilka niewymuszonych błędów i dał rywalowi dwie okazje na przełamanie. Faworyt wykorzystał drugą z nich i będzie kontynuował swoją przygodę w Melbourne.

Rywalem Niemca w drugiej rundzie będzie zwycięzca pojedynku między Laurentem Lokolim i Michaelem Mmohem. Rywalizacja ta, jak wiele innych, nie została rozstrzygnięta z powodu opadów deszczu.


Wyniki

Pierwsza runda singla Australian Open (mężczyźni)

Alexander Zverev (Niemcy, 12) – Juan Pablo Varillas (Peru, LL) 4:6 6:1 5:7 7:6(3) 6:4

Alex de Minaur (Australia, 22) – Yu-hsiou Hsu (Tajwan) 6:2 6:2 6:3

Holger Rune (Dania, 9) – Filip Krajinović (Serbia) 6:2 6:3 6:4

Jeffrey John Wolf (USA) – Jordan Thompson (Australia) 6:3 3:6 6:4 7:5

Alexei Popyrin (Australia) – Chun-Hsin Tseng (Tajwan) 4:6 7:6 (5) 6:7 (5) 7:6 (4) 6:1

Ben Shelton (USA) – Zhizhen Zhang (Chiny) 4:6 6:3 6:2 2:6 7:6 (4)

Tommy Paul (USA) – Jan-Lennard Struff (Niemcy) 6:1 7:6 (6) 6:2

Novak Dżokovic (Serbia, 4) – Roberto Carballes Baena (Hiszpania) 6:3 6:4 6:0

Jenson Brooksby (USA) – Christopher O’Connell (Australia) 3:6 6:2 6:3 6:2

Casper Ruud (Norwegia, 2) – Tomas Machacz (Czechy) 6:3 7:6 (6) 6:7 (5) 6:3