Bencic wygrała najważniejszy mecz w sezonie. Dostała się do WTA Finals!

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Pomeczowa radość Belindy Bencic zdradziła, jak bardzo zależało jej na wywalczeniu przepustki do WTA Finals. Wcześniej Szwajcarka zachowywała względny spokój, a przy tym grała bardzo skutecznie. Zwycięstwo 6:3, 6:4 nad Kristiną Mladenovic dało jej znacznie więcej, niż tylko awans do finału turnieju rangi WTA Premier w Moskwie.

Większość tegorocznych występów Belinda Bencic niewątpliwie może zapisać po stronie plusów. Od początku pokazywała, że jest mocna i stać ją na powrót do czołówki. Awans do pierwszej dziesiątki był tego potwierdzeniem, a teraz przyszedł czas na nagrodę. Po doliczeniu punktów za dojście do finału w Moskwie, Szwajcarka awansuje na 8. miejsce w rankingu WTA Race. To oznacza, że po raz pierwszy zobaczymy ją w prestiżowym turnieju finałowym WTA, który w tym roku zostanie rozegrany w Shenzhen.

Oczywiście Szwajcarka zdawała sobie sprawę z własnego położenia i wiedziała, że w Moskwie musi pokazać się z jak najlepszej strony. Jej rywalką w walce o występ w WTA Finals była Kiki Bertens, która również zjawiła się w stolicy Rosji. Ba, niewiele zabrakło, a do ich pojedynku doszłoby w półfinale. Plany pokrzyżowała jednak Kristina Mladenovic, która w ćwierćfinale wyeliminowała Holenderkę. Bertens znalazła się w nietypowym położeniu i kiedy sama już nic nie mogła zdziałać, trzymała kciuki za swoją pogromczynię. Wygrana Mladenovic z Bencic była jej ostatnią deską ratunku.

Tak się jednak nie stało. Bencic wyszła na kort zmotywowana i nie dała się zdominować reprezentantce ,,Trójkolorowych”. Bardzo dobrze radziła sobie też z dropszotami przeciwniczki, które miały stanowić pewien element zaskoczenia. Naturalnie, gorsze fragmenty też były, ale wtedy nieoceniona okazywała się pomoc Martina Hromkovicia, trenera przygotowania fizycznego, a prywatnie chłopaka szwajcarskiej tenisistki. Z racji nieobecności Ivana Bencicia, to właśnie Hromkovic pojawiał się na korcie w przerwach między gemami i pomagał utrzymywać odpowiednie nastawienie 22-latki z Flawil.

Bencic wygrała 6:3, 6:4 i dopiero po raz drugi w karierze okazała się lepsza od Mladenovic. Cztery wcześniejsze mecze, choć w większości bardzo wyrównane, kończyły się jednak po myśli Francuzki. Jednak ani długo wyczekiwany rewanż, ani też awans do finału turnieju, nie tłumaczyły szalonej wręcz radości po zakończeniu spotkania. Ta była związana oczywiście z awansem do wieńczących sezon finałów WTA. Bencic uzupełniła stawkę finalistek. Wcześniej do turnieju w Shenzhen zakwalifikowały się: Ashleigh Barty, Karolina Pliszkova, Naomi Osaka, Petra Kvitova, Simona Halep, Bianca Andreescu i Elina Switolina.

Zanim jednak Bencic skupi się na rywalizacji ze ścisłą czołówką, czeka ją starcie z Anastazja Pawluczenkową w finale moskiewskiej imprezy. Reprezentantka gospodarzy na pewno tanio skóry nie sprzeda. Zasadne wydaje się jednak pytanie, ile sił zostało jej po wyczerpującym pojedynku półfinałowym. Do pokonania 6:4, 6:7(6), 6:1 Karoliny Muchovej potrzebowała ponad dwóch godzin i 30 minut.


Wyniki

Wynik półfinałów:

Belinda Bencic (Szwajcaria, 3) – Kristina Mladenovic (Francja) 6:3, 6:4
Anastazja Pawluczenkowa (Rosja) – Karolina Muchova (Czechy) 6:4, 6:7(6), 6:1