Bertens po nietypowej obronie tytułu: kiedy za coś się biorę, zawsze chce wygrywać

/ Szymon Adamski , źródło: , foto:

Gdyby nie pandemia koronawirusa, Kiki Bertens właśnie rozpoczynałaby marsz po obronę tytułu w Madrycie. Holenderka dokonała jednak tej sztuki z pomocą kontrolera do Play Station. Choć konsolę dostała raptem dwa tygodnie temu, szybko opanowała najważniejsze ruchy i wygrała nietypowy turniej Mutua Madrid Open Virtual Pro. 

Zeszłoroczne zwycięstwo w Madrycie to jeden z największych sukcesów 28-letniej Holenderki w karierze. W finale pokonała 6:4, 6:4 Simonę Halep i po raz pierwszy cieszyła się z triumfu w imprezie WTA Premier Mandatory. Nikt nie dopuszczał wtedy do siebie myśli, że w 2020 roku impreza może się nie odbyć. Tymczasem termin wiosenny przepadł z powodu koronawirusa, a próba rozegrania zawodów po US Open wcale nie musi zakończyć się powodzeniem. Bardzo prawdopodobne zatem, że jedyne co uda się Hiszpanom w tym roku zorganizować, to turniej Mutua Madrid Open Virtual Pro. W e-sportowych rozgrywkach wzięło udział 16 tenisistek. Najlepsza okazała się Kiki Bertens. Z kolei wśród panów, którzy rywalizowali na tych samych zasadach, równych sobie nie miał Andy Murray.

– Oczywiście to nie to samo co gra na prawdziwym korcie. Kiedy za coś się biorę, zawsze chcę jednak wygrywać. Taka jestem, uwielbiam rywalizować – opowiadała Bertens. Holenderka pierwsze trzy e-spotkania wygrała bez straty gema, a następnie pokonała 6:4 Belindę Bencic, 7:5 Caroline Wozniacki i 6:1 Fionę Ferrro. Madryt po raz kolejny okazał się dla niej szczęśliwy, choć tym razem atmosferę Caja Magica chłonęła tylko sterowana przez nią postać.

 

– Dostałam PlayStation około półtora tygodnia przed starem turnieju i od wtedy gram prawie codziennie. Czasem musiałam odpuścić, ponieważ bolały mnie ręce. Nie byłam przyzwyczajona do korzystania z kontrolera – zdradziła kulisy ,,treningów” Bertens.

Za zwycięstwo Holenderka otrzymała 60 tysięcy euro. Bertens przekaże je na cele charytatywne w Holandii (związane z walką z koronawirusem) oraz pomoc niżej notowanym tenisistom. Podobnie postąpił Murray, który w poście na Instagramie poinformował, że połowę przekazuje na fundusz pomocowy dla zawodników z dalszych miejsc, a drugą połowę brytyjskiej służbie zdrowia.