Brisbane. Morderczy bój Nicka Kyrgiosa
Australijski tenisista powrócił po rocznej nieobecności spowodowanej kontuzją i był bliski odniesienia zwycięstwa. Ostatecznie Kyrgios musiał uznać wyższość Francuza Mpetschi Perricarda. Bez większego kłopotu do kolejnej rundy awansowali wysoko rozstawieni faworyci zmagań.
Sezon 2025 w Brisbane postanowił rozpocząć Novak Dżoković. Utytułowany Serb gra w Brisbane po raz drugi i osiągnął swój najlepszy wynik w tej imprezie. Jego rywalem w pierwszej rundzie był tenisista gospodarzy Rinky Hijikata znany raczej z gry podwójnej. Novak nie zmęczył się zbytnio i pewnie awansował do kolejnej rundy.
W pierwszym secie Serb wywalczył przełamanie już w pierwszym gemie serwisowym Australijczyka i tę minimalną przewagę utrzymał już do końca. W drugiej partii Hijikata dobrze się trzymał i wydawało się, że może doprowadzić do tie-breaka. Niestety dla niego w końcówce Novak pokazał, dlaczego to właśnie on jest jednym z najlepszych tenisistów na świecie. Serbski mistrz dwukrotnie przełamał Australijczyka i ostatecznie po godzinie i 16 minutach odniósł swoje pierwsze w tym sezonie zwycięstwo.
Odrobinę więcej czasu na korcie spędził kolejny z faworytów do tytułu. Frances Tiafoe w godzinę i 32 minuty uporał się z kolejnym tenisistą gospodarzy, Adamem Waltonem. W pierwszym secie Australijczyk miał dwie piłki setowe przy podaniu Amerykanina, ale ten zdołał się obronić. Ostatecznie faworyt wygrał tego seta w tie-breaku. W drugiej partii emocji było już zdecydowanie mniej. Amerykański tenisista w czwartym gemie wywalczył kluczowe przełamanie i utrzymał tę przewagę już do końca.
Tiafoe zagra teraz z pogromcą Nicka Kyrgiosa. Solidną dawkę tenisa zafundowali kibicom Australijczyk i Giovanni Mpetschi Perricard. Ostatecznie po 2 godzinach i 30 minutach gry górą był Francuz. W tym pojedynku obaj panowie imponowali serwisem. Na przestrzeni trzech setów nie mieliśmy ani jednego przełamania oraz zaledwie cztery break pointy. Francuski tenisista zaserwował 36 asów przy „zaledwie„ 15 Australijczyka. Nawet siedem podwójnych błędów serwisowych nie było w stanie pozbawić Mpetschi Perricarda zwycięstwa w tym meczu.
W pojedynku tenisowych pokoleń górą było doświadczenie. 38-letni Gael Monfils pokonał 19-letniego Nishesha Basavareddy’ego i w nagrodę zmierzy się w kolejnej rundzie z Novakiem Dżokoviciem. O losie zarówno pierwszego, jak i drugiego seta decydowało zaledwie jedno przełamanie więcej wywalczone przez doświadczonego Francuza. W trzecim secie młody Amerykanin nie miał już zbyt wielu argumentów. Monfils trzykrotnie przełamał podanie rywala. Sam stracił raz swój serwis, ale dla przebiegu meczu nie miało to już istotnego znaczenia.
Zawód swoim kibicom sprawił niewątpliwie rozstawiony z „7” Alex Popyrin. 25-letni Australijczyk nadal nie może znaleźć sposobu na dwa lata młodszego Matteo Arnaldiego. Popyrin wygrał ich pierwsze spotkanie, ale trzy kolejne przegrał. Jak widać ten tenisista po prostu mu nie leży. Kluczem do zwycięstwa włoskiego tenisisty był dziś serwis. Arnaldi nie przegrał ani jednego swojego gema serwisowego. Do tego dzięki przyzwoitym returnom przełamał podanie Australijczyka trzy razy.
Wyniki
I runda gry pojedynczej
Novak Dżoković (Serbia, 1) – Rinky Hijikata (Australia, WC) 6:3, 6:3
Frances Tiafoe (Stany Zjednoczone, 4) – Adam Walton (Australia, WC) 7:6(5), 6:3
Matteo Arnaldi (Włochy) – Alex Popyrin (Australia, 7) 6:3, 6:2
Giovanni Mpetschi Perricard (Francja) – Nick Kyrgios (Australia, PR) 7:6(2), 6:7(4), 7:6(3)
Dusan Lajović (Serbia, LL) – Arthur Cazaux (Francja) 6:4, 6:4
Gael Monfils (Francja) -Nishesh Basavareddy (Stany Zjednoczone) 6:4, 4:6, 6:1
Reilly Opelka (Stany Zjednoczone, PR) – Federico Gomez (Argentyna, Q) 7:5, 6:4
Jakub Mensik (Czechy) – Michaił Kukuszkin (Kazachstan, Q) 7:6(4), 6:4