Historia lubi się powtarzać? – Deja vu Federera

/ Dominika Opala , źródło: własne, foto: AFP

Wygranie turnieju rangi ATP 500, porażka w finale w Indian Wells po zaciętym meczu, odpadnięcie w drugiej rundzie Miami Open z Australijczykiem. Tak wyglądał fragment sezonu 2018 dla Rogera Federera. Dwie trzecie tej wyliczanki powtórzyły się już w 2019 roku. Kolejny pojedynek Szwajcar może rozegrać z… tenisistą z Australii.

Wielu zawodników jest przesądnych. Powtarzają pewne rytuały, które mają przynosić szczęście. Zapewne nie mają nic przeciwko, żeby historia się powtarzała, ale tylko wówczas, gdy na przykład bronią tytułu.

W tym przypadku jednak nie chodzi o zdobycie trofeum drugi raz z rzędu, a przerwanie rozwoju wypadków, jakie miały miejsce rok temu. Roger Federer z pewnością nie chciałby, żeby historia się powtórzyła. Szwajcar w sezonie 2018 wygrał turniej ATP 500 w Rotterdamie, następnie dotarł do finału BNP Paribas Open, gdzie przegrał po trzysetowej batalii z Juanem Martinem Del Potro (4:6, 7:6 (8), 6:7 (2)). Potem przyszedł czas na Miami Open. Tam w pierwszej rundzie tenisista z Bazylei miał wolny los, a w drugiej uległ Australijczykowi Thanasiemu Kokkinakisowi.

W 2019 roku wspomniany wyżej fragment sezonu układa się tak samo. 20-krotny mistrz wielkoszlemowy sięgnął po tytuł w imprezie rangi ATP 500 (tym razem w Dubaju). W finale w Indian Wells lepszy od Federera okazał się Dominic Thiem, także po zaciętej, trzysetowej walce (6:3, 3:6, 7:5). W Miami Open były lider rankingu też zagra od razu w drugiej rundzie, a przeciwnikiem może być Matthew Ebden, Australijczyk.

Jak tym razem potoczy się historia, czy będziemy mieć powtórkę czy może Federer przerwie ubiegłoroczną wyliczankę? O tym przekonamy się w piątek albo w sobotę, gdyż wtedy będą rozgrywane mecze drugiej rundy turnieju męskiego.