Hurkacz bez szans? Dżoković też człowiek!

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, foto: AFP

Hubert Hurkacz już w pierwszej rundzie tegorocznego Roland Garros trafił na jednego z głównych faworytów turnieju. Rywalem wrocławianina będzie rozstawiony z “jedynką” Serb Novak Dżoković. Polak nie ma szans na awans do kolejnej rundy? Niekoniecznie. Nawet Nole nie jest bezbłędny.

Kiedy świat obiegła informacja, że w pierwszej rundzie Roland Garros Hubert Hurkacz zmierzy się z liderem rankingu ATP Novakiem Dżokoviciem, pojawiły się głosy, że turniej zapewne skończy się dla Polaka na pierwszej rundzie. Jednak wcale tak być nie musi. Serb nie jest nieomylny, więc być może wrocławianin będzie w stanie sprawić sensację.

Warto przypomnieć, że jeszcze niedawno nie brakowało głosów podważających szanse Nole na zwycięstwo w Roland Garros. Były ku temu powody. Po zwycięstwie w Australian Open Serb złapał wyraźną zadyszkę. Nie powiodło mu się w Indian Wells i Miami, a także już na ziemi w Monte Carlo. Wygrywając turniej w Madrycie i dochodząc do finału w Rzymie pokazał, że to był tylko kilkutygodniowy kryzys.

Nie jest jednak pewne, czy Serb rzeczywiście na stałe złapał już najwyższą formę. W finale turnieju na Foro Italico z Rafaelem Nadalem grał bardzo nierówno. Mecz z “królem mączki” być może nie jest wymiernym porównaniem, jednak porażka 0:6 w pierwszym secie wynikała w dużej mierze z błędów popełnionych przez lidera rankingu. Możliwe, że była to jedynie słabsza dyspozycja dnia. Lecz w takim razie czemu taka sytuacja miałaby się nie zdarzyć w starciu z Hurkaczem?

Wreszcie, nawet przy optymalnej formie Serba, Hurkacz nie jest na straconej pozycji. Skoro w pierwszej rundzie US Open 2016, nękany już wówczas przez kontuzje i dopiero wracający po jednej z nich, Jerzy Janowicz, był w stanie urwać Dżokoviciowi seta w meczu pierwszej rundy (6:3, 5:7, 6:2, 6:1), to dlaczego krok dalej ma nie pójść będący w dobrej dyspozycji Hurkacz? Wrocławianin ma już za sobą w tym sezonie zwycięstwa z Dominikiem Thiemem, Keiem Nishikorim, czy Lucasem Pouille’em i wyrównany mecz z Rogerem Federerem. Być może nastąpił czas, by to on pokrzyżował plany na zdobycie przez Dżokovicia drugiego w karierze niekalendarzowego Wielkiego Szlema?