Iga Świątek: To jakieś szaleństwo!

/ Natalia Kupsik , źródło: własne/https://eurosport.tvn24.pl, foto: AFP

Pierwsza w historii polska wielkoszlemowa mistrzyni po finałowym zwycięstwie nad Sofią Kenin dała upust towarzyszącym jej przez ostatnie tygodnie emocjom. Niesamowity wyczyn Igi Świątek w finale tegorocznego Roland Garros sprawił, że radości, wzruszeniu i podziękowaniom nie było końca.

Tego popołudnia niemal cała Polska ściskała kciuki za 19-letnią Igę Świątek, która po serii nieprawdopodobnych zwycięstw w jednym z czterech najbardziej prestiżowych tenisowych zawodów stanęła przez szansą na swój pierwszy wielkoszlemowy tytuł. Zgodnie z przewidywaniami pojedynek z bardziej doświadczoną i niezwykle zmotywowaną rywalką przez pewien czas był dla niej niemałym wyzwaniem. Młoda tenisistka świetnie uporała się jednak z emocjami i wykorzystując słabości przeciwniczki po niespełna półtorej godziny zapisała się w historii swojej dyscypliny. W odpowiedzi na zasłużone wyrazy uznania przekazane jej po meczu przez Marion Bartoli, najmłodsza od 1992 roku wielkoszlemowa mistrzyni krótko podsumowała swój występ na paryskiej mączce.

– Nie wiem co się dzieje! Jestem tak szczęśliwa, że dołączyła do mnie dziś moja rodzina. Nie wiem, dla mnie to chyba po prostu za dużo emocji – przyznała z szerokim uśmiechem na ustach – Zawsze chciałam wygrać wielkoszlemowy turniej i dziś to się udało! Bardzo dziękuję wam wszystkim. To był niesamowity finał – dodała.

Komentując swój występ Polka zwróciła się także do swojej rywalki, która po przełamaniu na początku drugiego seta zaczęła skarżyć się na ból i skorzystała z przerwy medycznej. Warszawianka podziękowała jej za mecz, życząc szybkiego powrotu do pełni sił. Jednocześnie zdradziła, że finałowe starcie nie tylko pod względem fizycznym wiele ją kosztowało.

– Mam nadzieję, że wszystko u ciebie w porządku. Liczę na to, że twoja kontuzja nie jest poważna – zwróciła się do Kenin – Tak, jak w pierwszej rundzie, od początku chciałam grać agresywnie, ale bardzo się dzisiaj stresowałam, więc było naprawdę ciężko. Szczerze mówiąc nie wiem co zaważyło dziś na moim zwycięstwie. (…) Już po raz kolejny to nie faworytka wygrała Wielkiego Szlema. To jakieś szaleństwo!

Iga Świątek skorzystała również z okazji do podkreślenia roli swojego ojca w budowaniu jej tenisowej kariery. Zawodniczka wyjaśniła, że wioślarski olimpijczyk z Seulu od najmłodszych lat był dla niej sportową inspiracją

– Tata nauczył mnie jak być profesjonalistką. To on mnie wychował i nauczył mnie pewności siebie na korcie. On dał nam wszystko! Przepraszam, nie wiem co powiedzieć. Po prostu go kocham – dodała zawodniczka.

Podczas ceremonii wręczania trofeów kilka słów na temat spotkania powiedziała także Sofia Kenin. Amerykanka rosyjskiego pochodzenia w szczególny sposób docenić postanowiła zgromadzonych na korcie imienia Philippe’a Chatrier kibiców.

– Gratuluję Idze świetnego meczu i całego turnieju. Gratulacje Iga dla ciebie i twoich najbliższych. Chciałabym podziękować też publiczności. Rzadko podczas pandemii mamy okazję widzieć się z takiej odległości. Dziś mogłam nareszcie poczuć waszą obecność. Serdecznie wam dziękuję – powiedziała Amerykanka – Dziękuję też dyrektorowi turnieju, fizjoterapeutom, dzieciom, które podawały piłki. Kocham ten turniej i on na zawsze zostanie w moim sercu. Dziękuję też moim najbliższym i mojemu zespołowi. To był świetny tydzień – podsumowała.

Ostatnie słowa należeć musiały jednak do triumfatorki tegorocznego Roland Garros, która olbrzymie wyrazy wdzięczności skierowała w stronę tych, którzy dopingowali ją na żywo z jej teamowego boxu. Stremowana nieco Polka przyznała, że nadal z trudem dociera do niej skala tego, czego dokonała

– Nie jestem raczej specjalistką od takich wystąpień. Nigdy nie wiem, komu powinnam podziękować. Chciałam podziękować każdej osobie, która przyczyniła się do organizacji tej imprezy – federacji, organizatorom. Bardzo cieszę się, że możemy wykonywać swoją pracę i sprawić wam trochę radości. Dla mnie to jakieś szaleństwo. Co roku oglądałam jak Rafa Nadal podnosił to trofeum, a teraz sama występuję w tej roli. Wiem, że w Polsce jest teraz prawdziwe szaleństwo. Chciałabym wszystkich was pozdrowić. Podziękuję wam wszystkim jak tylko wrócę do kraju – obiecała – Teraz chciałabym podziękować najbliższym – trenerowi Piotrowi, Darii, Maciejowi. Daria ma dziś trzydzieste trzecie urodziny, to chyba najlepszy prezent, jaki mogłaś dostać! Wielkie podziękowania kieruję też w stronę mojego taty i siostry. Po ćwierćfinale mówiłam wam, że mam nadzieję, że kot będzie oglądał mecz, ale on tutaj nie przyleciał. Dziękuję wszystkim najbliższym, że towarzyszyli mi w tej chwili.