Iga Świątek wygrała jak chciała
Korespondencja z Cancun, Adam Romer
Dwa sety i dwie odsłony miał mecz Igi Świątek z Coco Gauff. Dwie zupełnie różne, ale najważniejsze, że w obu lepsza okazała się Polka. Iga może być już niemal pewna awansu do półfinału WTA Finals. Na pomeczowej konferencji Polka odniosła się do kilku ważnych bieżących spraw
Gdyby ktoś, a tacy kibice Igi Świątek byli, dojeżdżał do Cancun na mecz Polki z Playa de Carmen, czyli jakieś 50 kilometrów, to mógł przegapić pierwszy set. Ten trwał bowiem zaledwie 27 minut i skończył się wynikiem 6:0 dla Igi.
Amerykańscy kibice Gauff przecierali oczy ze zdumienia, bo wyglądało to trochę tak, jakby Amerykanka czego się dotknęła, to psuła.
Paradoksalnie bardziej zacięte były gemy serwisowe Polki. Już w pierwszym Iga prowadziła 40:0, ale wygrała go dopiero na przewagi. Podobnie w kolejnym. Przy swoim serwisie Gauff zdawała się dużo bardziej bezradna.
Wynik 6:0 wiernie oddawał wydarzenia na korcie, gdzie Polka grała swoje, a Amerykanka nie mogła zupełnie pokazać umiejętności godnych aktualnej mistrzyni US Open.
Często jednak w tenisie zdarza się tak, że gdy ktoś wygrywa seta do zera, to pozwala sobie na chwilę rozluźnienia i rywal z tego korzysta. Taka chwila nadeszła na początku drugiej partii, gdy Polka prowadząc 1:0 miała przewagę w kolejnym i… popełniła dwa niewymuszone błędy. Zrobiło się 1:1 i Coco uwierzyła, że jeszcze cos w tym meczu może zwojować.
Kolejne minuty to najlepszy moment młodej Amerykanki, która przełamała serwis Igi, wyszła na prowadzenie 3:1 i kilka minut po najdłuższym i chyba też najlepszym gemie w meczu, utrzymała to prowadzenie. Było 4:2 i mecz zdawał się odwracać.
Jednak Iga nie byłaby sobą, gdyby biernie przyglądała się wymykającej się szansie zwycięstwa. Wreszcie mieliśmy wymianę ciosów godną dwóch mistrzyń wielkoszlemowych. Z tego spięcia zwycięsko wyszła Polka.
Doprowadziła do remisu po 4 i choć potem znów oddała swój serwis, to znów przejęła kontrolę nad wydarzeniami na korcie. Choć może bardziej Gauff tą kontrolę wypuściła z rąk, tak jak wypuściła gema serwisowego serwując jeden za drugim aż cztery (!!!) podwójne błędy serwisowe.
Kompletnie rozbita Amerykanka złamała po tym rakietę, a jej koncentracja uleciała razem z wirującym nad kortem centralnym wiatrem.
Z ostatnich 13 rozegranych piłek w meczu Gauff wygrała zaledwie jedną. Czarę goryczy przelał smecz, który prostej pozycji wpakowała w siatkę przy piłce meczowej.
Szybko spakowała rzeczy i zniknęła z kortu, który cały został w posiadaniu Świątek i polskich kibiców, którzy zgotowali swojej idolce głośne podziękowania. Trzeba też przyznać, że w trakcie meczu bialo-czerwoni kibice mocno dopingowali Igę i kilkukrotnie przekrzykiwali w dopingu amerykańską część widowni.
W grupie Chetumal sytuacja jest dość jasna po tym jak Ons Jabeur pokonała w dwóch setach Marketę Vondrousovą.
Polka do awansu do półfinału potrzebuje wygranego seta. Jeśli jednak chce być w grupie pierwsza, musi mecz z Tunezyjką wygrać. Porażka w dwóch setach też jeszcze nie przekreśla szans Igi, ale wtedy dużo zależeć będzie od ostatniego meczu grupowego Gauff z Vondrousovą.
Według nieoficjalnych rachunków przeprowadzonych przez redaktora Żelisława Żyżyńskiego, Idze do wyjścia z grupy wystarczą dwa wygrane gemy w pojedynku z Jabeur.
Co powiedziała Iga Świątek na pomeczowej konferencji.
Na pomeczowej konferencji prasowej Polka odniosła się do swojego występu, ale także do kilku kwestii, które od przynajmniej kilku dni, jak nie tygodni zajmują wszystkich zajmujących się kobiecym tenisem.
O obiekcie w Cancun:
– Jesli chodzi o kort i pogodę, to wiem, że inne dziewczyny mówią o tym i komunikują w mediach społecznościowych, że warunki tu nie są idealne. Tak to prawda, ale ja staram się skupić na swojej grze, czyli na tym, na co mam wpływ.
O zmianach w regulaminie turniejów WTA:
– Oczywiście, że nie jestem zadowolona z rozwoju sytuacji. Zmiany regulaminu turniejów nakładają na zawodniczki coraz więcej obciążeń. Ma być więcej obowiązkowych turniejów, w tym dwutygodniowych, co wpływa na brak możliwości odpoczynku. Sezon jest coraz dłuższy, a nas nikt o zdanie w tych sprawach nie pyta. Otrzymujemy tylko informacje do WTA, że zostały podjęte takie decyzje. Tak nie może być. Zresztą nie jest to tylko moje zdanie, że w tej kwestii coś musi się zmienić.
O marketingu w WTA i pustych trybunach:
– Zdaję sobie sprawę, że decyzję o grze tu podjęto bardzo późno, ale marketing musi być lepszy. Właściwie to trochę wstyd, że gramy przy w połowie pustych trybunach. To powinno być święto tenisa, a jest jak jest…
No cóż, wydaje mi się, że można zrobić dużo więcej, by trybuny były bardziej wypełnione i byśmy się czuły bardziej jak na Wielkim Szlemie, a nie w drugiej rundzie jakiegoś turnieju WTA.
O ewentualnej fuzji z ATP
– To chyba pytanie nie do mnie. Choć rzeczywiście wydaje się, że władze organizacji zawodniczek powinny dbać o to, by „sprzedać” nas jak najlepiej. Czy udało by się to wspólnie z organizacją tenisistów? By podjąć taką decyzję trzeba by zapewne dokonać analizy ekonomicznej, sprawdzić dane i wtedy podejmować taką decyzję.
W czwartek zagra grupa Bacalar. Zagrają Jessica Pegula z Marią Sakkari i Aryna Sabalenka z Jeleną Rybakiną. W tym drugim meczu wyłoniona zostanie tenisistka, która zajmie drugie miejsce w grupie i awansuje do sobotniego półfinału.
Partnerem relacji medialnych z WTA Finals w Cancun są:
#HEADTennis
@eFortuna
Wyniki
Wyniki środowych meczów w grupie Chetumal:
Iga Świątek (Polska, 2) – Coco Gauff (USA, 3) 6:0, 7:5;
Ons Jabeur (Tunezja, 6) – Marketa Vondrousova (Czechy, 7) 6:4, 6:3.