Indian Wells. Niespodzianka goni niespodziankę, Tsitsipas i Zverev nie zagrają w półfinale!

Tegoroczny turniej rangi ATP Masters 1000 dostarcza wielu niespodzianek. Do półfinału imprezy awansowali Nikołoz Basilaszwili oraz Taylor Fritz, którzy wyeliminowali odpowiednio turniejową „dwójkę” i „trójkę”!
Najpierw na kort wyszedł Nikołoz Basilaszwili i Stefanos Tsitsipas. Nie było problemu ze wskazaniem faworyta przed meczem. Był nim oczywiście rozstawiony z „dwójką” Grek, pomimo pewnych problemów we wcześniejszych rundach. Największym problemem tenisisty z Aten była nierówna gra, co pokazał również w ćwierćfinałowym starciu z Gruzinem. Tym razem skończyło się jednak bez happyendu.
Tsitsipas najlepiej prezentował się w drugiej partii, którą wygrał 6:2. Pierwszy i trzeci set to jednak agresywna gra Basilaszwilego, z którą ogromne problemy miał zawodnik z Aten. Trzeba jednak przyznać, że Grek miał też swoje okazje. Z dziesięciu szans na przełamanie rywala wykorzystał jednak zaledwie cztery. Między innymi to mocno wpłynęło na niespodziewany rezultat spotkania. To tenisista z Tbilisi zwyciężył 6:4, 2:6, 6:4 i zagra w półfinale imprezy w Indian Wells.
– W tym turnieju rozegrałem naprawdę świetne mecze. Nie byłem zadowolony z tego, jak grałem dzisiaj, ale byłem usatysfakcjonowany z tego, jak radziłem sobie z poziomem stresu. Pierwszy raz byłem w ćwierćfinale na takim dużym korcie, a Stefanos to bardzo trudny przeciwnik – skomentował swój występ 29-latek.
Półfinałowym rywalem Basilaszwilego nie będzie o dziwo turniejowa „trójka”, tylko Taylor Fritz. Amerykanin pokonał Alexandra Zvereva 4:6, 6:3, 7:6(3). To kolejny zaskakujący wynik podczas tegorocznego turnieju w Indian Wells. Mecz dostarczył wielu emocji i zwrotów akcji. Przebieg ostatniego seta to prawdziwy rollercoaster.
Mistrz olimpijski z Tokio prowadził już 5:2, więc był o krok od wygrania tego spotkania. Najpierw jednak nie wykorzystał piłki meczowej przy podaniu rywala. Wydawało się, że nic wielkiego się nie stało, ponieważ zaraz i tak miał swojego gema serwisowego. W nim wszystko układało się po myśli Niemca do pewnego momentu. Nadeszła druga piłka meczowa przy stanie 5:3 i… 24-latek popełnił podwójny błąd serwisowy.
Mecz trwał więc dalej, a Fritz złapał wiatr w żagle i wyrównał stan rywalizacji. O losach starcia rozstrzygnął dopiero tiebreak, w którym Amerykanin świetnie korzystał ze swoich najmocniejszych broni – serwisu oraz forhendu. Zverev nie mógł znaleźć odpowiedzi na te uderzenia i Taylor Fritz mógł cieszyć się ze zwycięstwa 4:6, 6:3, 7:6(3). Rozstawiony z numerem „31” zawodnik posłał w całym meczu 10 asów, 36 uderzeń kończących oraz popełnił 35 niewymuszonych błędów.
– Naprawdę chciałem wrócić do tego meczu. Normalnie byłbym zdenerwowany w takich sytuacjach i w tiebreaku trzeciego seta, ale czułem się pewny siebie, grając agresywnie. To naprawdę wspaniałe uczucie grając dobrze pod presją – powiedział szczęśliwy Amerykanin.
To pierwszy turniej rangi ATP Masters 1000 w historii, w którym w najlepszej czwórce turnieju nie ma nikogo z top 25 światowego rankingu. To niesamowita i wręcz sensacyjna sytuacja. Półfinały zapowiadają się jednak bardzo ciekawie. Oprócz pojedynku Basilashwilego z Fritzem czeka nas starcie Grigora Dimitrowa z Cameronem Norriem.
Wyniki
Ćwierćfinały singla:
Nikołoz Basilaszwili (Gruzja, 29) – Stefanos Tsitsipas (Grecja, 2) 6:4, 2:6, 6:4
Taylor Fritz (USA, 31) – Alexander Zverev (Niemcy, 3) 4:6, 6:3, 7:6(3)