Jak Aryna Sabalenka poprawiła swój serwis?

/ Julia Rzadkowska , źródło: tennis.com, foto: AFP

Sabalenka, aby wygrać swój pierwszy turniej Wielkiego Szlema, musiała solidnie nad sobą popracować. Największym problemem Białorusinki z pewnością była duża ilość popełnianych podwójnych błędów serwisowych. Z czego to wynikało oraz jak poradziła sobie z tym obecna wiceliderka światowego rankingu?          

Aryna w Melbourne zwyciężyła nie tylko z przeciwniczkami na korcie. Sprostała również z oczekiwaniom wobec niej. Zmierzyła się z brakiem wiary w siebie oraz strachem przed publicznym upokorzeniem.

Wcześniej 24-latkę wyróżniała dobra gra, natomiast dużo niższa pewność siebie. Skutkiem tego był stopniowy spadek formy przy serwisie. Na początku 2022 roku podczas turnieju w Adelajdzie popełniła 39 podwójnych błędów w dwóch pierwszych meczach. Mimo, że wygrała trzy mecze zeszłorocznej edycji Austaralian Open, to wciąż z tyłu głowy miała świadomość słabego serwisu. Trener Sabalenki – Anton Dubrow – mówił wtedy, że nie wie co robić i sugerował, aby zawodniczka znalazła kogoś innego. Kogoś, kto jej pomoże. – Wiedziałam, że nie chodzi o niego, tylko o mnie. Musiałam tylko rozgryźć ten problem – mówi Sabalenka, która zdecydowała się pozostać wierną swojemu trenerowi.

Zaczęła współpracę z ekspertem w dziedzinie biomechaniki. Pokonanie nagłego spadku sprawności przy serwisie jest szczególnie trudne, ponieważ często nie ma łatwego do zidentyfikowania powodu ich wystąpienia. Zawodnicy często doświadczając tego panikują, wycofują się. Z Aryną nie było inaczej. – W zeszłym roku, kiedy się z tym mierzyła, straciła kontrolę, bała się o tym mówić – powiedział Dubrow w Melbourne.

Chcieliśmy tylko dać jej zrozumienie i poczucie kontroli, żeby nie była sama z 50 różnymi głosami w głowie –opowiada drugi trener Sabalenki, Jacon Stacy. Podzielał on opinię Dubrowa, że najlepszym sposobem na rozwiązanie tego problemu będzie wskazanie co poszło nie tak, dlaczego, oraz że można to naprawić.

– Szczerze mówiąc, w okresie przedsezonowym zdecydowałam się przestać pracować z psychologiem. Teraz jestem swoim własnym psychologiem – powiedziała 24-latka po wygranej z Magdą Linnete w półfinale tegorocznego Australian Open. Decyzja okazała się korzystna w skutkach – mimo, że uważa się, że nie powinno się być swoim własnym analitykiem. Aryna zmierzyła się ze swoim strachem twarzą w twarz i osiągnęła to, do czego dążyła.

Przegrałam te trzy półfinały wielkiego Szlema tylko dlatego, że nie jestem zbyt opanowana na korcie, przesadzam. Naprawdę chciałam wygrać, bardzo się spieszyłam i denerwowałam. W tej chwili jestem trochę spokojniejsza na korcie. Wierzę, że to jedyna rzecz, której brakowało w mojej grze – podsumowuje mistrzyni. Patrząc na miejsce, w którym obecnie znajduje się Białorusinka, ta analiza wydaje się trafna.