Jurgen Melzer – pierwszy od dziewięciu lat występ w ATP Finals i… na pewno ostatni

/ Szymon Frąckiewicz , źródło: własne, EssentialySports, ATP, foto: AFP

Jurgen Melzer w wieku 39 lat po raz trzeci w karierze wystąpi w turnieju ATP Finals. Austriak „rzutem na taśmę” zakwalifikował się do londyńskiego turnieju, dochodząc wraz z Rogerem Edouardem-Vasselinem do finału w Sofii. Jeśli wiedeńczyk nagle nie zmieni decyzji, będzie to jego ostatni udział w kończących sezon zawodach. Po Australian Open ma zamiar zakończyć karierę.

Choć w ostatnich kilkunastu miesiącach Jurgen Melzer zdaje się przeżywać „drugą młodość” i osiąga najlepsze wyniki od lat, to zapowiada, że Australian Open 2021 będzie jego ostatnim profesjonalnym turniejem w karierze. Najpierw jednak Austriak będzie miał jeszcze szanse na sukces w turnieju ATP Finals i to on może być bardziej traktowany jako okazja do ukoronowania bogatej kariery.

Urodzony w Wiedniu tenisista jest wybitnym deblistą. W rankingu gry podwójnej zajmował niegdyś 6. miejsce. Ma na swoim koncie dwa tytuły wielkoszlemowe. Obydwa zdobył u boku Niemca Philippa Petzschnera. Najpierw, w 2010 roku triumfowali w Wimbledonie. Rok później – w US Open. W tym drugim finale pokonali Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego. W tym samym sezonie w Wimbledonie również wznosił puchar, jednak tym razem w mikście w duecie z Czeszką Ivetą Benesovą.

Nie wiodło mu się aż tak dobrze w turniejach rangi ATP Masters 1000. Wygrał jedynie raz. W 2010 wraz z Hindusem Leanderem Paesem triumfowali w Szanghaju, gdzie okazali się minimalnie lepsi od… Fyrstenberga i Matkowskiego. Swój drugi i ostatni finał w zawodach tej rangi Melzer rozegrał cztery lata później. Tym razem stanął po jednej stronie kortu z „Matką”. Musieli oni jednak uznać wyższość Boba i Mike’a Bryanów.

Sezony 2010 i 2011 były zdecydowanie najlepszymi w karierze 39-latka. To w nich też poprzednio kwalifikował się do udziału w zawodach ATP Finals. Plac gry dzielił z Petzschnerem, jednak nie były to występy szczególnie udane. W obydwu przypadkach wygrali oni tylko jedno spotkanie grupowe i kończyli zmagania na trzecim, nie dającym awansu do półfinału, miejscu.

Kolejne lata nie były jednak tak udane. Między triumfem w US Open, a początkiem ubiegłego roku, Melzer tylko raz cieszył się z turniejowego zwycięstwa. Miało to miejsce w 2014 roku w jego rodzinnym Wiedniu i był to ostatni triumf u boku towarzyszącego mu na kortach przez wiele lat Petzschnera. Do deblowej czołówki 29. aktualnie zawodnik deblowego rankingu powrócił niespodziewanie w 2019 roku. Zwyciężał w zawodach w Sofii i Marrakeszu, a w Umag i Hamburgu docierał do finału. Nie miał jednak stałego partnera, co odebrało mu szanse na udział w wieńczącej sezon imprezie w Londynie.

Teraz, po dziewięciu latach, Austriak ma szanse poprawić wreszcie swoje osiągnięcia w hali O2 u boku kończącego niebawem 37 lat Edouarda Rogera-Vasselina z Francji. Panowie grali ze sobą przez większość tego wyjątkowego ze względu na okoliczności sezonu i osiągali solidne wyniki. W ubiegłym miesiącu sięgnęli po tytuł w Petersburgu, a w tym tygodniu dotarli do finału w Sofii. Ten wynik wystarczył im do zapewnienia sobie miejsca w ATP Finals, o które do ostatnich chwil rywalizowali z Jamiem Murray’em i Nealem Skupskim. Zresztą, z Brytyjczykami mieli zmierzyć się w finale w stolicy Sofii. Poddali jednak ten mecz walkowerem, aby złapać chwilę oddechu przed rywalizacją nad Tamizą.

Dla Austriaka i Francuza kluczowa w walce o czołową ósemkę w rankingu za ten sezon okazała się stabilna dyspozycja. Bowiem choć wygrali tylko jeden turniej, a w zawodach wielkoszlemowych spisywali się poniżej oczekiwań, to aż 10-ciokrotnie w tym sezonie docierali co najmniej do ćwierćfinału zawodów ATP. Jest to najlepszy wynik w stawce. Faworytami do zwycięstwa w Londynie zdecydowanie nie są, ale ich doświadczenie, brak presji i atmosfera „łabędziego śpiewu” Melzera mogą sprzyjać im w sprawieniu niespodzianki.

W pamięci należy mieć też solidne osiągnięcia wiedeńczyka w singlu. W kwietniu 2011 roku był on nawet 8. zawodnikiem rankingu gry pojedynczej. Pięciokrotnie wygrywał też turnieje singlistów w tourze. Pierwszy triumf odniósł już w 2006 roku w Bukareszcie. Trzy i cztery lata później nie miał sobie równych „u siebie” w Wiedniu. W 2012 roku dołożył jeszcze tytuł w Memphis, a w 2013 w Winston-Salem. Jego największym singlowym sukcesem jest jednak sensacyjny półfinał Roland Garros z 2010 roku. W Paryżu zatrzymał go dopiero sam Rafael Nadal. Wcześniej Melzer zdołał „odprawić” Davida Ferrera i, wychodząc ze stanu 0-2 w setach, Novaka Dżokovicia.