Kokkinakis opowiedział o walce z depresją: płakałem na widok szczęśliwych ludzi
Australijski tenisista Thanasi Kokkinakis powrócił do rozgrywek na początku lutego po ponad roku nieobecności. W rozmowie z Neroli Meadows przyznał, że urazy, z którymi zmagał się w ostatnich latach, miały również duży wpływ na jego zdrowie psychiczne.
Kokkinakis był jednym z najbardziej obiecujących australijskich talentów. Rozwój kariery 24-latka został wstrzymany przez liczne kontuzje. Po kilku latach zdradził, że ból fizyczny nie był jedynym problemem, z którym musiał sobie poradzić.
– Zmagałem się z depresją. Wchodziłem do kawiarni i doświadczałem stanów lękowych – powiedział. – Zaczynałem się nagle stresować, czułem, jak szybko bije mi serce. To było bardzo dziwne, nigdy wcześniej nie miałem takich problemów. Nie miałem żadnych pozytywnych myśli, a jeśli nawet pojawiały się na sekundę, to od razu znikały – przyznał.
Zawodnik z Adelajdy znajduje się obecnie na 238. miejscu w klasyfikacji ATP. W 2015 roku osiągnął swój najwyższy ranking, czyli 69. lokatę. Wygrał wówczas cztery imprezy rangi challenger i jego rozwój ponownie został wstrzymany przez uraz.
– Po operacji barku w 2016 roku byłem w złym stanie psychicznym. Podobnie w 2019 roku, kiedy podczas Australian Open naciągnąłem mięsień piersiowy. Trenowałem przez sześć miesięcy, starałem się odbudować formę, a podczas pierwszego turnieju po powrocie doznałem kontuzji – powiedział Kokkinakis.
Tenisista przyznał, że ciężko mu było kontrolować emocje. Widok szczęśliwych ludzi doprowadzał go do łez. – Płakałem w moim pokoju bez powodu. Dostawałem ataków paniki podczas spaceru, gdy nie było nikogo w odległości stu metrów ode mnie. Nie byłem w stanie tego wytłumaczyć – zdradził.
24-latek wrócił do rozgrywek na początku sezonu i osiągnął drugą rundę Australian Open, w której musiał uznać wyższość Stefanosa Tsitsipasa. Grek był pierwszym zawodnikiem z Top 10, z którym Kokkinakis zmierzył się od pokonania Rogera Federera w Miami w 2018 roku.
– Nie chcę brzmieć pesymistycznie, bo teraz wszystko jest ze mną w porządku. Jednak przez jakiś czas czułem się dziwnie. Nie byłem w stanie dostrzec światła w tunelu. Myślę, że tylko ludzie, którzy przez to przeszli, są w stanie mnie zrozumieć – opisał. – To bardzo mroczne miejsce i nie życzę tego nikomu. O ile ból fizyczny jest nieznośny, to ból psychiczny jest o wiele gorszy – zakończył.