Korespondencja z Paryża. To nie musiał być koniec

/ Adam Romer , źródło: Korespondencja z Paryża, foto: AFP

To wcale nie musiało się tak skończyć, a jednak Hubert Hurkacz skończył udział w Roland Garros po czterech setach meczu z Casperem Ruudem.

Korespondencja z Paryża, Adam Romer

Twórz z nami najlepszy magazyn tenisowy, zostań patronem Tenisklubu: https://patronite.pl/Tenisklub!

W poniedziałek z dwójki Ruud/Hurkacz to Norweg zagrał lepiej i co do tego nie można mieć wątpliwości. Jednak ten mecz nie musiał wcale się tak skończyć, a przynajmniej nie w czterech setach.

Polak serwował w secie czwartym przy stanie 2:1 i 40-15, był na fali, ewidentnie publiczność była po jego stronie i… stracił kolejne cztery punkty: słaby skrót, przestrzelony smecz, podwójny błąd serwisowy i atak do siatki, który skończył się minięciem zagranym z niezbyt trudnej pozycji przez Ruuda. Zamiast 3:1, zrobiło się 2:2, a w głowie Huberta znów musiał zapanować mętlik, tak jak to miało miejsce w secie pierwszym i drugim.

Tak czasem bywa. Zła decyzja, punkt ucieka… bywa – mówił po meczu Hurkacz.

Pierwsze dwie partie Polak praktycznie przespał. Dwa sety trwały 75 minut czyli mniej niż jeden grany w Rzymie z Davidem Goffinem. Hubert poruszał się po korcie trochę, jakby się nie do końca obudził. Jedyny żywszy moment, gdy zagrały emocje to kłótnia o ostrzeżenie, które Polak dostał od sędziego za opóźniony serwis.

Próbowałem potem mu wytłumaczyć, że za wcześnie włączył zegar. A ja zrobiłem wszystko normalnie – opowiadał o tym po meczu sam Hubert. Czy sytuacja miała wpływ na wynik, trudno powiedzieć. Zdarzyła się jednak w kluczowym momencie na początku drugiego seta i być może miała znaczenie, ze Norweg chwilę później Huberta przełamał.

Ja trochę słabiej serwowałem, Casper grał bardzo solidnie i dwa sety uciekły. Tak bywa – powtarzał Polak swój ocenę początkowych fragmentów meczu.

Gdy stracił przewagę w czwartym secie, zdawało się też, że stracił wenę. Ruud odżył i poszedł za ciosem odwracając losy seta z 1:2 do 5:2 ze swojej perspektywy.

Wprawdzie Hubert wygrał swój kolejny serwis, ale to już niewiele zmieniło. Ruud awansował do swojego pierwszego w karierze wielkoszlemowego ćwierćfinału.

Hurkacz osiągnął w Paryżu najlepszy wynik od 42 lat, gdy w ćwierćfinale tej imprezy grał Wojciech Fibak. Cały sezon na kortach ziemnych był dla wrocławianina znacznie lepszy niż przed rokiem, gdy na kortach z czerwonej mączki wygrał zaledwie jeden mecz.

Zaraz się stąd zbieramy. Na meczu Igi nie zostaję, ale mam nadzieję, że swoją passę przedłuży. Trzymam kciuki. Ja muszę się teraz trochę zresetować. Może spędzę z dwa, trzy dni bez rakiety, a potem trawa… – zdradził Polak. Jego plany startowe obejmują grę w niemieckich turniejach na kortach trawiastych w Stuttgarcie i w Halle.

Co do startu na Wimbledonie Hubert nie ma wątpliwości, że do Londynu przyjedzie. Nie chciał jednak za bardzo wypowiadać się na temat kwestii braku punktów i konfliktu na linii organizatorzy turnieju i ATP.

Jest jeszcze trochę czasu. Mam nadzieję, że jakoś to rozwiążą, ale teraz nie chcę i nie mogę niczego powiedzieć – mówił Hurkacz.

Nie chcesz czy nie możesz? – padło pytanie.

Nie chcę i nie mogę – odpowiedział Polak z tajemniczym uśmiechem.

 


Wyniki

Czwarta runda singla

Casper Ruud (Norwegia, 8) – Hubert Hurkacz (Polska, 12) 6:2, 6:3, 3:6, 6:3.