Korespondencja z Rotterdamu. Bublik przegrał sam ze sobą
Kolejny dzień rywalizacji w turnieju ABN AMRO ATP 500 w Rotterdamie za nami. Najciekawiej, poza meczem Hurkacza z Tsistipasem, było wczoraj na kortach hali Ahoy Arena w konfrontacji Tommy Paula i Aleksandra Bublika.
Z Rotterdamu, Andrzej Gliniak
Obaj tenisiści szli od początku łeb w łeb i bardzo pilnowali swojego serwisu. W pierwszym secie nie było nawet jednej okazji na przełamanie. W tie-breaku więcej zimnej krwi zachował reprezentant Kazachstanu i wygrał 7:4. Decydujące dla losów meczu było przełamanie Amerykanina w końcówce drugiego seta. Przy prowadzeniu 4:3 odebrał serwis rywalowi, a następnie utrzymał podanie i wygrał całego seta 6:3.
Od tej pory gra Bublika posypała się jak domek z kart. Po raz kolejny potwierdziło się jak ważna jest w tenisie głowa, a od dawna wiadomo, że Kazach jest bardzo niestabilny emocjonalnie na korcie. Bublik zaczął popełniać błąd za błędem, nie zabrakło oczywiście zagrania ze stałego repertuaru Bublika, czyli serwisu z dołu. Tommy Paul całkowicie przejął inicjatywę i pewnie wygrał decydująca partie 6:1. Awans do ćwierćfinału ATP 500 to jeden z największych sukcesów w karierze Amerykanina.
To wcale nie musi być jednak ostatnie słowo 23-latka z New Jersey. Teraz Paul zmierzy się z Martonem Fucsovicsem i wcale nie stoi na straconej pozycji. Zadanie będzie miał jednak niezwykle trudne, bo Węgier świetnie zagrał z Alejandro Davidovichem Fokiną i wygrał 6:3, 6:2. Obaj zawodnicy mieli jednak duży problem z utrzymaniem własnego serwisu. Węgier został przełamany trzy razy a Hiszpan aż sześć.
Bałkańskie derby również bez emocji. Od początku do końca dominował Chorwat Borna Czorić i gładko pokonał Duszana Lajovicia 6:3, 6:2. W całym meczu Serb nie miał nawet jednej okazji na przełamanie.
Andrzej Gliniak