Korespondencja z Turynu. Pokaz siły Nole

/ Adam Romer , źródło: własne, foto: AFP

Niewiele ponad godzinę trwał drugi mecz Novaka Dźokovicia w ATP Finals. Serb rozłożył na czynniki pierwsze Andrieja Rubliowa i jest już w półfinale. Kto jeszcze wyjdzie z grupy „zielonej” ważyć się będzie do ostatniego meczu, bo Stefanos Tsitsipas ustąpił miejsca rezerwowemu Cameronowi Norrie.

Adam Romer, korespondencja z Turynu

Zdecydowanie więcej emocji było w hali Pala Alpitour gdy w środowe południe na korcie walczyli debliści: Marcel Granollers i Horacio Zeballos z chorwacką parą Nikola Mektić, Mate Pavić, niż gdy na kort wyszli Dźoković i Rubliow. W meczu deblowym poziom był wyrównany i losy meczu wahały się do ostatnich chwil – ostatecznie lepsi okazali się Hiszpan i Argentyńczyk, a w singlu już po pierwszych piłkach widać było, że zwycięzcą może być tylko jeden z grających.

Nole wprawdzie dał się przełamać na samym początku, co zdaje się jest już powoli tradycją, by potem wchodząc na wyższy poziom gry zdemolować Rosjanina. Każdy kolejny gem odbierał Rubliowowi chęci do gry i nadzieję na przyzwoity wynik. Gdy w pewnej chwili Serb wygrał piłkę po obronie ataków dwoma szpagatami i odegraniu pod nogi rywala, Rubliow spuścił głowę i mentalnie się poddał.

Mecz oczywiście trzeba było dograć do końca, Rosjanin wygrał nawet jeszcze kilka gemów, ale po 68 minutach mógł zacząć pakować torbę i zbierać się do hotelu. W przelocie zajrzał jeszcze do sali konferencyjnej, ale dziennikarzom nie powiedział nic znaczącego, dopasowując się poziomem konferencji do poziomu dzisiejszego występu na korcie. Przyznał tylko, że emocje były u niego wielkie i dobrze, ze lekcję od Serba dostał teraz, bo w piątek ma jeszcze szansę i z Casperem Ruudem będzie walczył o awans.

W czasie, gdy Rubliow konwersował z prasą, Dźoković brylował na korcie, popisując się swoja znajomością włoskiego czarował turyńską publiczność. Serb jest już pewny awansu do półfinału i to z pierwszego miejsca. Czeka teraz na rywala, którego pozna po ostatnich rozstrzygnięciach w grupie czerwonej. W grę wchodzą ciągle Zverev, Hurkacz i Sinner.

Co dziś pokaże mody Norweg okaże się dopiero o 21.00, gdy zmierzy się z Cameronem Norriem, który wskakuje jako drugi rezerwowy do turnieju i zastępuje tym samym Stefanosa Tsitsipasa. Grek zrezygnował z gry z powodu przewlekłej kontuzji łokcia, która nie pozwoliła mu już pokazać wszystkich swoich umiejętności w pierwszym meczu turnieju, z Rubliowem.

Do Turynu w tempie awaryjnym ściągany jest trzeci rezerwowy – Asłan Karacew. Rosjanin, który wyścig do ATP Finals zakończył na miejscu 13 ma być na miejscu na wszelki wypadek, gdyby okazało się, że ktoś jeszcze się wycofa. Późnym wieczorem we wtorek pojawiły się niesprawdzone informacje, ze po meczu z Jannikiem Sinnerem Hubert Hurkacz narzekał na podkręcenie stopy, ale nikt takich „rewelacji” nie chciał potwierdzić. Hubert szykuje się do czwartkowego meczu o awans z Alexandrem Zverevem i w opinii Wojciecha Fibaka nie jest bez szans.

Mecz Polaka z Niemcem zaplanowano na godzinę 14.00 w czwartek. Wieczorem zagra Sinner z pewnym już wygrania grupy Daniiłem Miedwiediewem. Aby Polak znalazł się w najlepszej czwórce turnieju muszą zostać spełnione dwa warunki. Hubert musi wygrać (w dowolnym stosunku setów) oraz Rosjanin musi pokonać Sinnera.

Partnerami wspierającymi korespondencje z ATP Finals w Turynie są marki:

– Dunlop – oficjalna piłka turnieju ATP Finals

– Yonex – partner techniczny Huberta Hurkacza


Wyniki

Wyniki grupy „zielonej”:
Novak Dźoković (Serbia, 1) – Andriej Rublow (Rosja, 5) 6:3, 6:2.
O godzinie 21.00 zostanie rozegrany drugi mecz tej grupy: Casper Ruud (Norwegia, 8) – Cameron Norrie (Wlk. Brytania, 10 ALT).