Korespondencja z Turynu. Zaskakująco gładkie zwycięstwo

/ Adam Romer , źródło: własne, foto: AFP

Niespodziewanie jednostronny okazał się finał ATP Finals. Alexander Zverev serwował doskonale, a Daniił Miedwiediew nie był w stanie dotrzymać mu kroku w tym elemencie gry. Do zwycięstwa wystarczyły dwa przełamania. Puchar, po raz drugi – po 2018 roku, powędrował w ręce Niemca.

Adam Romer, korespondencja z Turynu

Gdy w sobotę w nocy Alexander Zverev kończył półfinałowy pojedynek z Novakiem Dźokoviciem, jego finałowy rywal już dawno odpoczywał w hotelu. Po kilkunastu godzinach Niemiec ponownie wyszedł na kort w hali Pala Alpitour i ku zaskoczeniu wielu wyglądał na świeższego, lepiej poruszającego się i co najważniejsze lepiej serwującego tenisistę z dwójki finalistów.

„Czego zabrakło?” – zapytał po meczu rosyjski dziennikarz, a Daniił Miedwiediew zaskakująco szczerze odpowiedział: – Na takiej nawierzchni, przeciw takiemu rywalowi, jak Sasza, bez dobrego podania niewiele możesz osiągnąć. Może na innych to by wystarczyło, ale on dziś za dobrze serwował i fantastycznie returnował – wyjaśniał Miedwiediew. Trudno o krótszą i bardziej lapidarną analizę tego, co działo się na korcie.

– Miałem plan i można powiedzieć, że go zrealizowałem. Wdawanie się w długie wymiany z takim zawodnikiem, jak Daniił, który jest jednym z najlepiej grających z końcowej linii tenisistów, byłoby zabójcze – przyznał sam zwycięzca.

Nie minęło nawet 10 minut meczu, gdy doszło do pierwszego przełamania serwisu Rosjanina. Daniił serwował, Sasza returnował a kolejne punkty zdobywał tylko jeden. Najdziwniejsze było jednak to, że obaj sprawiali wrażenie jakby wiedzieli, co nastąpi. Niemiec szedł pewnie po przełamanie, a Rosjanin jakby dziś nie miał dnia, poddawał się wydarzeniom kreowanym na korcie przez rywala.

– Znamy się już tyle lat, można powiedzieć, że razem się wychowywaliśmy na korcie, więc trudno mówić o zaskoczeniu. Dziś to był mój dzień – mówił skromnie Zverev. Oddać mu jednak wypada, że przez pełny czas trwania finału – 75 minut – mocno trzymał w dłoniach cugle i ani na moment nie pozwolił sobie na chwilę dekoncentracji. Inna sprawa, że Miedwiediew nie sprawiał wrażenia tenisisty, który jest w stanie mu narzucić swoje warunki gry.

W drugim secie przełamanie przyszło jeszcze szybciej, bo już w pierwszym gemie. Pierwszy break point i od razu Sasza zamienił go na wygrany gem. A dalej wszystko zmierzało do nieuchronnego końca, przed którym Miedwiediew nie umiał się obronić, a Zverev parł z niewzruszonym spokojem.

– Oczywiście to najważniejszy tytuł do zdobycia w ATP, ale w tym roku złoty medal olimpijski to było coś specjalnego. Cieszę z tych wszystkich zwycięstw, ale pamiętajcie, że to nie ja byłem w tym roku dominującą postacią męskiego tenisa. To Novak wygrał trzy wielkie szlemy – podkreślał w rozmowie z dziennikarzami Zverev.

Sasza Zverev dziękował wszystkim, którzy trzymali za niego kciuki i pomagali mu w zwycięstwie. Szczególnie rodzinie, która niemal w komplecie stawiła się w Turynie. Zabrakło tylko chorego ojca, który jak zapewniał sam tenisista, gdy tylko wyzdrowieje ma wrócić na stołek trenerski. W Turynie jego rolę przejął starszy brat – Misza i jak widać po efektach poszło mu nie gorzej niż Ivanowi Lendlowi przed trzema laty w Londynie. Takich odniesień do sukcesu Niemca sprzed trzech lat było w Turynie więcej. Podobnie, jak w tym roku, wtedy też przegrał jeden mecz w grupie z Dźokoviciem, by potem pokonać Serba w finale.

– Możecie być pewni, że prosto z Turynu ruszam na urlop z całą ekipą. Pewnie poszalejemy trochę, ale nie martwcie się, przeżyję to jakoś, a potem ruszymy z przygotowaniami do nowego sezonu. Zapewniam Was, że zrobię wszystko, by zagrać kolejny taki sezon. A może i lepszy – opowiadał dziennikarzom i z dumą pokazywał wielki puchar za tytuł w ATP Finals.

Czy takie zakończenie sezonu oznacza, że rok 2022 przyniesie nowego mistrza? Tego wykluczyć się nie da, szczególnie, że jednym z gorących tematów pozakortowych, który przewijał się we wszystkich rozmowach w Turynie była decyzja władz stanu Wictoria o wpuszczeniu na Australian Open tylko zaszczepionych graczy. Gdyby do Australii nie poleciał Novak Dźoković, czego dziś oczywiście nie wiemy, to droga do tytułu dla jednego z obu finalistów ATP Finals znacznie by się skróciła.

W poprzedzającym singla finale debla wygrała para bardziej doświadczona, która także już taki sukces ma na swoim koncie. Francuzi Pierre-Hugues Herbert i Nicolas Mahut pewnie wygrali z rewelacyjnie spisującą się parą Rajeev Ram i Joe Salisbury.

 

Partnerami wspierającymi korespondencje z ATP Finals w Turynie są marki:

– Dunlop – oficjalna piłka turnieju ATP Finals

– Yonex – partner techniczny Huberta Hurkacza


Wyniki

Wynik finału turnieju Nitto ATP Finals:

Alexander Zverev (Niemcy, 3) – Daniił Miedwiediew (Rosja, 2) 6:4, 6:4.

Wynik finału debla:

Pierre-Hugues Herbert, Nicolas Mahut (Francja, 3) – Rajeev Ram/Joe Salisbury (USA/ Wlk. Brytania, 2) 6:4, 7:6(0).