Korespondencja z Wimbledonu. Miodowa Coco Gauff

/ Artur Rolak , źródło: Korespondencja z Wimbledonu, foto: AFP

Po co kobiety chodzą do fryzjera? W tym są dość zgodne: ile kobiet, tyle powodów. Jeszcze nie zdążyliśmy zapytać, a Coco Gauff już odpowiedziała: nowe lato, nowe nadzieje, nowy kolor. Mężczyzn, w większości daltonistów, nie ma co pytać, ale uwierzcie na słowo, że to miodowy blond.

Coco Gauff miała dobry powód, aby się przefarbować. Po raz pierwszy przyjechała na Wimbledon z tytułem wielkoszlemowym w cv. Zwycięstwo w zeszłorocznym US Open zmieniło zmieniło jej status zawodowy i kazało przedefiniować cele. Kto raz został mistrzem czy mistrzynią, już nie może się zadowalać pochlebnymi recenzjami po ładnej porażce w pierwszym tygodniu turnieju tej rangi.

Tak się złożyło, że najlepsze wspomnienia z Londynu Amerykanka wywiozła pięć lat temu. Będąc wtedy jednocześnie i debiutantką, i kwalifikantką, zapędziła się do czwartej rundy, pokonując po drodze Venus Williams, którą uważała i uważa za idolkę z czasów, kiedy stawiała w tenisie pierwsze kroki.

Tamtego wyniku do tej pory nie poprawiła. W 2020 roku Wimbledon przegrał z pandemią, w 2021 Gauff odpadła znów w czwartej rundzie, w 2022 w trzeciej, a w zeszłym nawet w pierwszej. Coś trzeba było zrobić, żeby zatrzeć te nienajlepsze wspomnienia. Albo jeszcze lepiej – zamalować.

Pomijając pierwsze cztery gemy, trudno było dziś dostrzec w grze Gauff słabości na tyle duże, by jej fani mogli poczuć choćby minimalny niepokój. Amerykanka pozwoliła wyszumieć się rumuńskiej kwalifikantce Ance Todoni, a potem każdy błąd lub brak zdecydowania rywalki młodszej o niecałe siedem miesięcy karała bezględnie.

– Czasem bywam wobec siebie zbyt krytyczna. Zwycięstwo do dwóch i jednego jest „czyste”. Nie trafiłam kilku uderzeń, które powinnam była trafić, ale przecież taki jest tenis: nie zawsze wszystko się udaje. Staram się koncentrować na wygrywaniu bez straty seta, więc dziś nie mam powodów do samokrytyki.

Podczas pomeczowej konferencji prasowej nikt nie drążył tematu miodowego blondu. Padło natomiast pytanie o krój sukienki. Uprzejmie, acz stanowczo Gauff zaprzeczyła sugestii, że wzorowała się na stroju Sereny Williams sprzed pięciu lat. Nikogo nie zamierza naśladować, ma swój styl i chce, by to był styl tak elegancki, jak tylko Wimblesdon wymaga i pozwala.

O stroju na bal mistrzów jeszcze nie czas myśleć. W razie potrzeby fryzurę wystarczy tylko nieco poprawić.