Linette z dużą szansą na tytuł. Ostatnia przeszkoda – Giorgi.

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

To może być wspaniały wieczór dla polskiego tenisa. W nowojorskim Bronksie Magda Linette powalczy o pierwsze turniejowe zwycięstwo na szczeblu WTA. Jej rywalką będzie Camila Giorgi. Biorąc pod uwagę wyniki z całej kariery i ogrom włożonej pracy, Polce ten tytuł się należy. Tyle tylko, że to nie jest Nagroda Nobla, żeby dostać ją za całokształt dokonań w swojej dziedzinie. Wszystko trzeba będzie wywalczyć sobie na korcie. 

Finał w Nowym Jorku to piękne potwierdzenie tego, że Magda Linette rozgrywa naprawdę udany sezon. Do tej pory ,,problem” był taki, że poznanianka najlepiej spisywała się w imprezach wielkoszlemowych, gdzie dość szybko trafiała na przeciwniczki ze ścisłej światowej czołówki i nawet jeśli grała na swoim najwyższym poziomie, to przegrywała. Osaka, Halep, Kvitova – to nazwiska jej pogromczyń z największych imprez w obecnym sezonie. Pod kątem przygody – rozumianej jako zainteresowanie kibiców meczem czy wielkość kortu, na którym się gra – bardzo fajna sprawa. Niestety gorzej z szansami na zwycięstwo. Przypomina się jeszcze turniej z początku roku, w Hua Hin. Linette dotarła do półfinału i zagrała w nim bardzo dobrze, ale to nie wystarczyło na późniejszą triumfatorkę – Dajanę Jastremską.

Nie ma co ukrywać, turniejowi w Bronksie bliżej do tajlandzkiej imprezy, niż do wspomnianych wcześniej szlemów. Już na samym starcie jego obsada nie rzucała na kolana. Magda Linette sprawnie przeszła przez trzystopniowe eliminacje i od początku jej obecności w drabince głównej było jasne, że nie stoi na straconej pozycji. Oczywiście, były rywalki wyżej od niej notowane, jednak wciąż pozostające w zasięgu. Dobrym przykładem jest właśnie Camila Giorgi, z którą nasza reprezentantka zagra w finale.

Włoszka zajmuje aktualnie 58. miejsce w rankingu WTA. Polscy kibice zapewne pamiętają jej efektowne zwycięstwo nad Igą Świątek z tegorocznego Australian Open. Na kolejny wygrany mecz Giorgi czekała jednak… do 30 lipca. Z kilku turniejów wycofała się ze względu na problemy z nadgarstkiem, ale to nie do końca wyjaśnia tak długą posuchę. Druga strona medalu jest taka, że Włoszka po prostu przegrała siedem meczów z rzędu. Kiedy jednak wróciła na zwycięską ścieżkę, od razu dotarła do finału. Ciężko nadążyć za tymi zmianami, tak samo jak za piłkami posyłanymi przez Włoszkę. 27-latka z Maceraty słynie z tego, że nie lubi zwalniać ręki. Pomimo niepozornej budowy ciała, dysponuje potężnym uderzeniem.

To może być pewien problem, ponieważ Linette w ciągu ostatnich ośmiu dni rozegrała siedem spotkań. Narastające zmęczenie na pewno nie będzie jej pomagać w dobiegnięciach do kolejnych rakietowych ataków rywalki. Giorgi jednak również nie przystąpi do finału wypoczęta. Co prawda rozegrała trzy mecze mniej od naszej reprezentantki, ale dwa razy rozstrzygała spotkania na swoją korzyść dopiero w tie-breaku decydującego seta.

Magda Linette może zostać dziś drugą polską triumfatorką turnieju WTA. Wcześniej tej sztuki dokonała tylko Agnieszka Radwańska, która w latach 2007-2016 wygrała 20 imprez głównego cyklu.

Spotkanie Linette z Giorgi rozpocznie się o godzinie 20 naszego czasu. Pomeczową relację z tego meczu znajdziecie oczywiście na naszym portalu.