Magda Linette: Cały czas wierzę, że uda mi się wygrać Wielkiego Szlema

/ Natalia Kupsik , źródło: własne/www.youtube.com, foto: Peter Figura

Fani tenisa mieli niedawno okazję lepiej poznać drugą aktualnie najwyżej notowaną polską tenisistkę. W rozmowie z Tomaszem Smokowskim Magda Linette opowiedziała o swoich wartościach, kulturze pracy oraz o drodze, jaką przeszła z rakietą w dłoni.

Wczorajszy odcinek cyklu wywiadów publikowanych na Kanale Sportowym w serwisie You Tube szczególnie ciepło przyjęty zostać mógł przez kibiców toczących się na kortach zmagań. Wszystko za sprawą faktu, że tym razem na serię pytań Tomasza Smokowskiego przed kamerą odpowiedzieć zgodziła się Magda Linette. Korzystając z zaproszenia poznanianka szeroko skomentowała wiele ciekawych wątków swojej kariery.

Jedno z pierwszych pytań, na które Polka odpowiedziała  dotyczyło radzenia sobie z towarzyszącymi sportowcom oczekiwaniami i presją. Zawodniczka przyznała, że nie odczuwała nigdy olbrzymich stawianych względem niej ze strony otoczenia wymagań. Jak podkreśliła zdarzało się, że sytuacja wyglądała wręcz przeciwnie. Sama jednak kierowana ambicją i świadomością własnych umiejętności nie raz potrafiła sprawić, że jej rywalizacji towarzyszyło niemałe napięcie.

– Na meczach treningowych często widzę, jak dobrze mi idzie. Jak jestem blisko tego, by wygrywać z dziewczynami z pierwszej dziesiątki. Kiedy wychodzę na mecz mam w stosunku do siebie związane z tym oczekiwania. Wiem też, że jestem coraz starsza – powiedziała 28-latka – Widzę, że mogę i bardzo tego chcę. Ciężko na to pracuję i bardzo się poświęcam, ale czasami jednak mi nie wychodzi. (…) W moim przypadku na korcie zdecydowanie trudniejsza jest więc moja głowa. Trudne jest to, żeby ją okiełznać.

Magda Linette opowiedziała także o uczuciach towarzyszących jej podczas śledzenia mistrzowskiej drogi Igi Świątek w tegorocznym Roland Garros. Jak podkreślała już po kilku meczach w wykonaniu 19-latki spodziewała się tego, że zamelduje się ona w finale imprezy. Chociaż gigantyczny sukces je młodszej koleżanki przyszedł bardzo szybko poznanianka nie potraktowała go jako powodu do autokrytyki, ani tym bardziej do utraty wiary we własne możliwości.

– Byłam pewna, że Iga wygra Wielkiego Szlema, ale też byłam w szoku, że udało jej się to tak szybko. (…) Po turnieju bardzo jej gratulowałam, bo to coś ogromnego. Ma u mnie olbrzymi szacunek za to, że to udźwignęła – usłyszeliśmy – Nie traktuję tego tak, że skoro Idze się udało, to mi się już nie uda. Uważam, że mam jeszcze kolejnych powiedzmy cztery, pięć lat. Cały czas wierzę, że uda mi się wygrać Wielkiego Szlema . To jest mój cel. Patrzę na to bardziej w ten sposób, że ja też z Igą trenuję i wiem jak blisko tego poziomu jestem. Wcześniej takie samo odczucie miałam z Sofią Kenin. Też wygrywałam z nią na treningach, a ona przecież wygrała Australian Open. (…) Dla mnie to po prostu kolejna koleżanka z touru, której się to udało. Nie porównuję się do niej, bo mamy tak różne drogi, że to byłoby bez sensu.

Zawodniczka odsłoniła również kulisy swojej codziennej pracy. Jak sama przyznaje korzysta z pracy mentalnej, ale także z bardzo wielu schematów zachowań pomagających jej na korcie zaprezentować swoje najlepsze umiejętności. To dla niej element profesjonalizmu w podejściu do rywalizacji.

– Zarówno na dzień przed meczem, jak i w dniu meczu robimy wizualizację. Staram się zazwyczaj przeprowadzić  ją tak, żeby „rozegrać” w głowie poszczególne punkty, dokładnie poczuć w ręku rakietę i piłkę. (…) To jest około dziesięć, piętnaście minut uspokojenia się i koncentracji przed meczem tak, aby wejść we właściwy rytm. W głowie bardzo dużo się dla nas rozgrywa – wyjaśniła poznanianka – Mam też około piętnastu, dwudziestu minut takich „rytuałów rozgrzewkowych”, bez wykonania których mentalnie czuję się bardzo źle. Od pięciu, sześciu lat tego nie zmieniam. Trener czasami chciałby coś zmienić, ale dla mnie to byłoby bardzo trudne. (…) Te rozgrzewkowe rytuały to jedna z rzeczy bez których nie byłabym w stanie wyjść na kort.

W rozmowie nie zabrakło także miejsca na nieco poważniejsze refleksje. Magda Linette zdradziła między innymi czego jako człowiek nauczyła się o sobie dzięki zawodowemu uprawianiu tenisa.

– Nauczyłam się na pewno dużo lepszej komunikacji oraz przyjmowania negatywnych rzeczy o mnie. Żadna osoba nie chce usłyszeć o sobie czegoś negatywnego. Przyjęcie tego do świadomości i nie obrażenie się, to była dla mnie najtrudniejsza rzecz – przyznała –  Zdobycie świadomości tak, aby przyjąć to jako konstruktywną krytykę i zacząć jeszcze nad tym pracować zaczęło mnie bardzo zmieniać. Przełożyło się to na mój tenis i na to, jak teraz trenuję.