McEnroe domaga się dopuszczenia Rosjan i Białorusinów do udziału w Wimbledonie

/ Jarosław Truchan , źródło: www.tennis365.com, foto: AFP

Trwa wywieranie presji na władzach Wimbledonu, aby te dopuściły zawodników z Rosji i Białorusi do rywalizacji w tegorocznej edycji turnieju. Kolejny głos w tej sprawie zabrała legenda tenisa, John McEnroe.

Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę w lutym ubiegłego roku, światowy tenis nie zamknął swoich drzwi dla Rosjan i Białorusinów. Mogli oni wciąż występować w turniejach grając pod neutralną flagą. Wyłomu dokonał Wimbledon. Był wówczas jedyną imprezą wielkoszlemową, która zakazała gry zawodnikom z wymienionych krajów. W reakcji na taką decyzję AELTC władze ATP i WTA postanowiły wtedy nie przyznawać punktów rankingowych za dwa tygodnie lipcowej rywalizacji.

Przed rokiem mało kto dyskutował z taką decyzją. Zewsząd dochodziły głosy chwalące odwagę organizatorów turnieju rozgrywanego na najsłynniejszych kortach trawiastych globu. Jednakże w tym roku władze turnieju muszą się zmagać z narastającą presją wywoływaną nie tylko przez tenisistów z obu krajów, lecz również dawnych mistrzów tej dyscypliny. Kolejną osobą, która postanowiła wypowiedzieć się temat zakazu gry na Wimbledonie dla Rosjan i Białorusinów był John McEnore. Amerykanin potępił stanowisko organizatorów i wyraził pragnienie jak najszybszego powrotu Rosjan i Białorusinów do Londynu.

Nie zgadzałem się w zeszłym roku z tym, że Wimbledon nie dopuścił do gry tenisistów z Rosji i Białorusi. W tym roku też bym się z tym nie zgodził. Nie wiem, co będzie – powiedział McEnroe. Zwycięzca siedmiu turniejów wielkoszlemowych dodał również: „To sytuacja, której nikt nie chce. Miejmy nadzieję, że coś się zmieni i zawodnicy otrzymają pozwolenie na grę”.

Legendarny tenisista swoje stanowisko w tej sprawie argumentował miejscem, jakie Rosjanie i Białorusini zajmują w światowym tenisie: „Tak się składa, że w naszym sporcie niektórzy z najlepszych zawodników i zawodniczek pochodzą z tych dwóch krajów. Moim zdaniem nie powinni być karani za coś, z czym nie mają nic wspólnego”.

Presja na władzach Wimbledonu rośnie z każdym dniem. Niedawno w podobnym tonie wypowiedziała się inna legenda tenisa – Amerykanka Bille Jean King. Niewątpliwie sytuacji z punktu widzenia organizatorów Wimbledonu nie ułatwia również Międzynarodowy Komitet Olimpijski. MKOL w ubiegłym tygodniu ogłosił, że planuje dopuścić sportowców z Rosji i Białorusi do udziału w najbliższych Igrzyskach pod neutralną flagą.

Jak na razie brak jednak oficjalnego stanowiska władz londyńskiego turnieju w tej sprawie. Pozostanie przy swojej decyzji najprawdopodobniej po raz kolejny oznaczałoby brak przyznania punktów rankingowych za imprezę oraz kolejne dotkliwe kary. Nasuwa się więc pytanie, czy Wimbledon ulegnie presji otoczenia?