Pech nie opuszcza Australian Open. Organizatorzy uspokajają jednak, że turniej odbędzie się zgodnie z planem

/ Maria Kuźniar , źródło: własne, foto: AFP

– Nie ma powodów do obaw. Jestem pewien, że będziemy przestrzegać ustalonego wcześniej harmonogramu. Australian Open nie jest zagrożony – uspokaja szef Australian Open, Craig Tiley. Obecnie jednak 160 tenisistów czeka na wynik testu na koronawirusa, po tym jak u pracownika hotelu Grand Hyatt, gdzie przebywa część graczy, test dał wynik pozytywny.

To już ostatnia prosta do rozpoczęcia się Australian Open. Wydawało się, że po wprowadzeniu wyjątkowo ostrych restrykcji, przymusowej izolacji i kwarantannie, nic nie stanie na przeszkodzie do rozegrania pierwszego w tym roku turnieju wielkoszlemowego. Teoretycznie jest tak nadal, jednak ostatnie doniesienia mogą niepokoić. U jednego z pracowników hotelu Grand Hyatt, gdzie przebywają organizatorzy, obsługa i zawodnicy, test na koronawirusa dał wynik pozytywny.

Ochroniarz uzyskał wynik negatywny po ostatniej zmianie w hotelu 29 stycznia, ale po ponownym badaniu 2 lutego wynik był już pozytywny.

Efekt? Odwołane wszystkie czwartkowe mecze na turniejach w Melbourne. Wszystkie osoby, które przebywała w hotelu trafią na przymusową izolację, a pokoje opuszczą dopiero po negatywnym wyniku testu. Start Australian Open, zaplanowany na 8 lutego, ma być jednak niezagrożony.

– Jesteśmy absolutnie pewni, że Australian Open będzie kontynuowany. Spodziewamy się, że będziemy przestrzegać pierwotnego harmonogramu – uspokaja Craig Tiley, szef AO.

Także premier stanu Wiktoria, który nadzoruje sytuację, przekonuje że zamieszanie nie wpłynie na rozegranie Australian Open.