Pouille: Musiałem przestać grać dla własnego zdrowia psychicznego

Lucas Pouille przed kilkoma laty uznawany był za wielką nadzieję francuskiego tenisa. Kontuzje i spadek w rankingu przyczyniły się jednak do problemów, które spowodowały przerwę w jego występach. Francuz zdecydował się opowiedzieć o trudnych chwilach, które przeżył w ostatnim czasie.
W styczniu 2019 roku Pouille dotarł do półfinału Australian Open, co było jego najlepszym osiągnięciem w Wielkim Szlemie. Miał też już wtedy na koncie ćwierćfinały Wimbledonu i US Open trzy lata wcześniej oraz pobyt w czołowej „dziesiątce” rankingu ATP. Tenisista z Grande-Synthe kreowany był na następcę graczy z pokolenia Gaela Monfilsa i Jo-Wilfireda Tsongi jako wiodąca postać „Trójkolorowych” na światowych kortach. Rzeczywistość okazała się jednak dla niego bardzo brutalna. W 2020 roku przeszedł operację łokcia, a później zmagał się również z innymi kłopotami zdrowotnymi.
Duży rankingowy spadek i brak powrotu do dawnej formy spowodowały kłopoty, które odbiły się na zdrowiu psychicznym 29-letniego Francuza. Aktualnie Pouille zajmuje 459. pozycję w światowym rankingu i w rozmowie z L’Equipe opowiedział o tym, jak zmieniło się jego tenisowe życie w ostatnich latach. – Uważam, że bardzo ważną rolę odgrywa ego. Wprowadza niecierpliwość w proces powrotu na najwyższy poziom. Miałem możliwość doświadczenia wielkich emocji. Grałem w największych turniejach na świecie, raz dotarłem do wielkoszlemowego półfinału, dwukrotnie do ćwierćfinału, wygrywałem Puchar Davisa i turnieje ATP. Po tym wszystkim spadłem do poziomu porażek w pierwszej rundzie challengerów z graczami z 300. pozycji w rankingu. Jeśli się w tym nie odnajdziesz, to nie możesz wygrywać. Nie miałem niezbędnej do tego pokory i uświadomienie sobie tego nie było przyjemne.
Francuz zdradził również, jak wszystkie niedawne doświadczenia zmieniły go jako człowieka. – Kiedy jesteś młody i zarabiasz pieniądze, to czerpiesz z tego korzyści i widzisz priorytety, które tak naprawdę nie są prawdziwe. Teraz jestem bardziej dojrzały. Mam córkę i to jest dla mnie ważniejsze niż kupienie sobie fajnych ubrań, czy samochodu. Dziś cieszą mnie proste rzeczy. Styl życia jednak też musiał się zmienić. Zarabiane kwoty pieniędzy mają o kilka zer mniej, gdy spadasz z poziomu półfinału w Wielkim Szlemie do pierwszych rund challengerów.
Najgorszy okres Pouille’a miał miejsce w czerwcu ubiegłego roku. To wtedy, po porażce w pierwszej rundzie challengera w Ilkley, podjął decyzję o zrobieniu przerwy w grze i nie pojawił się na korcie przez resztę sezonu. – Moja ciemniejsza strona zaczęła dawać znać o sobie i popadłem w depresję. Po turnieju Roland Garros, gdy grałem w Anglii, spałem w nocy po godzinie i w samotności piłem alkohol. Niemożliwością było dla mnie zamknięcie oczu. Wracałem do swojego pokoju i gapiłem się w sufit. Zatapiałem się w przerażającej rzeczywistości. Rano wstawałem z wytrzeszczonymi oczami. Okłamywałem trenera, zamknąłem się w sobie i nic nikomu nie mówiłem. Byłem w złym stanie. Musiałem przestać grać w tenisa dla własnego zdrowia psychicznego. Punktem zwrotnym było zobaczenie zdjęcia mojej córki w telefonie. Uznałem, że nie może zobaczyć mnie w takim stanie – wyznał.
W tym sezonie Pouille zagrał jak dotąd jedynie w trzech styczniowych imprezach challengerowych. Francuz planuje jednak powrót do gry już niebawem, w rozpoczynającym się 3 kwietnia turnieju ATP 250 w Houston.