Prezes PZT spokojny o przyszłość polskiego tenisa
Cały tenisowy świat się zatrzymał. Rozgrywki zostały wstrzymane do 13 lipca. Odwołano Wimbledon, a czy Roland Garros i US Open się odbędą, nie wiadomo. Jak w obecnej sytuacji radzą sobie włodarze polskiego tenisa, opowiedział w rozmowie z Przeglądem Sportowym prezes Mirosław Skrzypczyński.
Zdaniem szefa polskiego tenisa tegoroczny sezon na poziomie międzynarodowym może zostać stracony. Jednak jak przyznaje, tenisiści będą mogli rywalizować w turniejach krajowych. PZT szykuje cykl turniejów PZT Polish Tour w wydaniu krajowym.
– Mamy już zabezpieczone finansowanie. LOTOS PZT Polish Tour będzie w tym sezonie przekształcony w cykl imprez z udziałem wyłącznie naszych tenisistów i tenisistek. Chcemy zacząć go w Gdańsku, byłby to ukłon w stronę głównego sponsora. Później „polecimy” przez cały kraj. Zobaczymy, jak będzie z zakończeniem, bo poprzednim razem wszystko wieńczył challenger w Szczecinie. Ciągle liczymy, że w połowie września uda się go jednak rozegrać w obsadzie międzynarodowej. Dlatego nie włączyliśmy go do projektu – mówi o planach na nadchodzące lato prezes PZT. Zdradza również, że rekordowa będzie pula nagród tegorocznych Mistrzostw Polski co też może skusić wielu tenisistów dawno nieoglądanych nad Wisłą.
Jak przyznał w rozmowie z Przeglądem Sportowym Skrzypczyński, w Hiszpanii twarzą tego rodzaju imprez będzie Rafael Nadal, a w Polsce kibice mogę sobie już ostrzyć zęby na oglądanie naszych największych gwiazd – Huberta Hurkacza, Łukasza Kubota, Igi Świątek i Magdy Linette.
Wiele gałęzi gospodarki w wyniku pandemii koronawirusa cierpi. Firmy upadają, pracownikom obniżane są pensje. Jednak jak przyznaje Skrzypczyński, polski tenis jest w dobrej kondycji i żadna zapaść mu nie grozi.
– Cieszę się, że zawczasu pilnowaliśmy budżetu i kilka razy oglądaliśmy każdą złotówkę. Dzięki temu mogę teraz zapewnić trenerów i pracowników, że nie będzie żadnych cięć pensji, że wszyscy dostaną takie pieniądze, na jakie się umawialiśmy. Także programy dla zawodników absolutnie nie są w przyszłości zagrożone. Słyszymy, jak to wygląda w innych miejscach i firmach, więc naprawdę czuję satysfakcję, że wcześniej działaliśmy prorozwojowo, ale jednocześnie odpowiedzialnie. Że stworzyliśmy sobie finansową poduszkę bezpieczeństwa – opowiedział o sytuacji finansowej PZT szef związku.