Puchar Lavera. Europa na prowadzeniu, ale nie bez trudu
W Bostonie rozpoczęła się czwarta edycja Pucharu Lavera. Drużynowy turniej, w którym reprezentacja Europy mierzy się z reprezentacją „reszty świata” miał się odbyć w stolicy stanu Massachusetts już w ubiegłym roku, ale przez pandemię został opóźniony. Po pierwszym dniu rywalizacji oddala się wizja pierwszego triumfu dla zespołu Johna McEnroe.
Tegoroczne zmagania rozpoczęły się od starcia Norwega Caspera Ruuda z Amerykaninem Reilly’m Opelką. Tenisista ze Skandynawii poradził sobie z gigantem zza oceanu. W pierwszej partii udało mu się 19. zawodnika rankingu ATP przełamać, co nie jest przecież łatwym zadaniem. Przewagę zdołał utrzymać, choć rywal był bliski wyrównania na 4:4. W drugiej partii przewagi breaka nie udało się już zdobyć żadnemu zawodnikowi, choć obydwaj mieli swoje szanse. W tiebreaku dość pewnie zwyciężył Ruud wykorzystując drugą piłkę meczową.
Niesamowicie zacięta była rywalizacja Matteo Berrettiniego z Felixem Augerem-Aliassime. Włoch i Kanadyjczyk grali przez niemal trzy godziny, mimo że w Pucharze Lavera zamiat trzeciego seta jest super tiebreak. Pierwsza partia trwała aż 80 minut. Oglądaliśmy w niej i długie wymiany i kilkunastominutowe gemy. Szczególnie długie były te przy serwisie nierównego w piątek finalisty Wimbledonu. Berrettini przeplatał solidną grę z bardzo prostymi błędami. Jednak Auger-Aliassime, mimo stabilniejszej postawy, nie zawsze potrafił to wykorzystać. W pierwszej części meczu Kanadyjczyk zdobył przełamanie w szóstym gemie i miał później dwie piłki setowe na 6:3, jednak Włoch zdołał odrobić straty. Wciąż jednak bliżej wygranej był tenisista z Montrealu. Parę minut później miał aż pięć setboli na 7:5, lecz ponownie Berrettini wyszedł z opresji. W tiebreaku 21-latek dopiął wreszcie swego. Ósmą okazję na wygranie pierwszej partii wykorzystał.
Włocha to nie podłamało. Choć często można było odnieść wrażenie, że prezentuje się słabiej od rywala, to udawało mu się dotrzymywać mu kroku. Aż wreszcie w końcówce drugiej partii zaczął grać wyraźnie lepiej, podczas gdy coraz więcej mylił się Kanadyjczyk. Auger-Aliassime nie wykorzystał okazji do przełamania w jedenastym gemie i zemściło się to na nim już w kolejnym gemie, przez co do rozstrzygnięcia potrzebny był super tiebreak. W nim panowie wygrywali często punkty seriami, ale ostatecznie zwycięska seria należała do reprezentanta Europy.
W deblu swój pierwszy punkt zdobyli wreszcie reprezentanci „reszty świata”. Choć nie zaczął się on dla nich dobrze. Pierwszy set padł łupem Matteo Berrettiniego i Alexandra Zvereva. Z czasem u Włocha coraz bardziej dawało jednak o sobie znać zmęczenie po maratońskim meczu z Augerem-Aliassime. Europejczycy zdołali utrzymać odpowiedni poziom gry do tiebreaka drugiego seta, ale odkąd ten się zaczął wygrali już tylko trzy punkty.
Dzięki temu w ostatnim meczu dnia Diego Schwartzman stanął przed szansą na wyrównanie. Nierówno spisujący się w ostatnim czasie Argentyńczyk zdołał wygrać pierwszego seta z Andriejem Rublowem. Obydwaj zawodnicy mieli spore problemy z utrzymaniem własnego podania. Obejrzeliśmy aż pięć przełamań. Szczególnie słabo serwował Rosjanin. Miał zaledwie 48% celności pierwszego podania i dwa podwójne błędy serwisowe. W drugiej partii też nie było w tym aspekcie rewelacji, ale nieznaczna poprawa tego i innych elementów gry wystarczyła, by doprowadzić do super tiebreaka. W bardzo wyrównanej decydującej rozgrywce Schwartzman obronił jednego meczbola, jednak nie zdołał przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.
Wyniki
Europa – Świat 3:1
Casper Ruud (Norwegia) – Reilly Opelka (Stany Zjednoczone) 6:3, 7:6(4)
Matteo Berrettini (Włochy) – Felix Auger-Aliassime (Kanada) 6:7(3), 7:5, [10:5]
John Isner, Denis Shapovalov (Stany Zjednoczone, Kanada) – Matteo Berrettini, Alexander Zverev (Włochy, Niemcy) 4:6, 7:6(2), [10:1]
Andriej Rublow (Rosja) – Diego Schwartzman (Argentyna) 4:6, 6:3, [11:9]