Rebecca Marino. Powrót po ośmiu latach

/ Redakcja , źródło: własne, foto: Peter Figura

Nazwisko Rebekki Marino pojawi się w wielkoszlemowej drabince po raz pierwszy od ośmiu lat. To właśnie w Melbourne, w 2013 roku Marino rozegrała swój ostatni wielkoszlemowy mecz, aby wkrótce potem zakończyć (a jak się później okazało jedynie przerwać) zawodową karierę. – Tego ostatniego meczu nawet dobrze nie pamiętam – powiedziała podczas konferencji prasowej. 

– Wiem, że było ciepło, i to wszystko, ale to chyba dlatego, że już wtedy myślałam o wycofaniu się z tenisa – dodała chwilę później kanadysjska tenisistka.

Rebecca Marino na początku kariery należała do wielkich nadziei kanadyjskiego tenisa. Rówieśnica Milosa Raonica, obok Aleksandry Woźniak sklasyfikowana była w pierwszej pięćdziesiątce rankingu WTA (38. miejsce w 2011), wygrała 11 turniejów ITF, a w 2011 doszła do trzeciej rundy na kortach Rolanda Garrosa.

Jednak depresja, pogłębiona wyjątkowo nieprzychylnymi atakami w mediach społecznościowych, spowodowała że w 2013 roku Marino zakończyła karierę. Rozpoczęła studia na Uniwersytecie British Columbia w Vancouver, reprezentując swoją uczelnię w wioślarstwie (wujek Rebekki zdobył jedyny zloty medal dla Kanady na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio w 1964 roku).

Po kilku latach Marino zdecydowała się na powrót do tenisa. Nie było łatwo, ale Rebecca jest zadowolona z pozycji, w której aktualnie się znajduje. W ranking WTA zajmuje 311. miejsce. Jest przekonana, że stać ją na więcej. – W dalszym ciągu moje silne strony to bardzo mocny serwis i gra z głębi kortu. Ale staram się też urozmaicać swoją grę poprzez zagrywanie slajsa, a nawet grę przy siatce – powiedziała Marino.

Jej planowany na koniec 2018 roku powrót na korty został przesunięty na 2019 (spóźniła się z ponownym przystąpieniem do programu antydopingowego WTA). Zaraz potem jednak wygrała trzy turnieje ITF. Niestety w drugiej połowie 2019 Marino odniosła kontuzję stopy, która utrudniała jej nawet zwykłe poruszanie się, nie mówiąc już o grze w tenisa.

Obecnie 30-letnia Marino dopiero pięć miesięcy temu wznowiła treningi. Poprzedni rok był dla niej wyjątkowo ciężki. Po walce z rakiem zmarł jej ojciec. – Był moją inspiracją w walce o powrót do zawodowego tenisa – mówiła przez łzy Rebecca. – To jego walka o zdrowie i wyzwania, którym stawiał czoła, dały mi dodatkową inspirację. Bardzo chciałam zakwalifikować się do Autralian Open, wlaśnie z myślą o ojcu.

I to się Rebecce udało. Podczas turnieju kwalifikacyjnego w Dubaju wygrała wszystkie trzy mecze, nie tracąc nawet jednego seta.

Teraz przygotowuje się w Melbourne do pierwszego od ośmiu lat meczu w turnieju głównym. – Trenuję z Kamilą Rachimową z Rosji, która czeka na to, czy zwolni się miejsce w turnieju dla szczęśliwej przegranej. Czuję się bardzo dobrze, jestem znacznie mocniejsza psychicznie, no i mam nadzieję, że uda się przejść przez chociaż jedną rundę. Po ośmiu latach przerwy to byłby prawdziwy sukces – stwierdziła Kanadyjka.

Peter Figura