Roland Garros. Szybkie pożegnanie Hurkacza z turniejem

/ Natalia Kupsik , źródło: własne, foto: AFP

W swoim pierwszym meczu tegorocznej edycji Roland Garros Hubert Hurkacz przegrał dziś z debiutującym w drabince głównej turnieju Boticem Van de Zandschulpem. Po pięciosetowej przeprawie rozstawiony z numerem dziewiętnastym Polak uległ holenderskiemu kwalifikantowi.

Po krótkiej przerwie od tenisowych zmagań Hubert Hurkacz przystąpił dziś do rywalizacji w drugim w sezonie turnieju wielkoszlemowym. Jego rywalem był 25-latek, który miejsce w drabince głównej Roland Garros zapewnił sobie przedzierając się przez kwalifikacje. Mimo więc że bezpośrednio po historycznym triumfie w Miami Open Polak zanotował na mączce kilka słabszych występów, to on wskazywany był jako wyraźny faworyt spotkania.

Początek meczu był wyrównany. Obaj zawodnicy pewnie prezentowali się w polu serwisowym i bez większych problemów na swoich kontach zapisywali gemy przy własnym podaniu. Jako pierwszy okazję na przełamanie wypracował sobie Hubert Hurkacz i natychmiast ją wykorzystał. Rywal Polaka nie musiał jednak długo czekać na szanse na odrobienie strat. Przy stanie 4-2 Van de Zandschulp wyszedł na prowadzenie 40:0 i chociaż wrocławianin pod presją popisał się kilkoma świetnymi zagraniami, ostatecznie nie zdołał obronić się przed utratą serwisu. Niebezpiecznie zrobiło się w jedenastym gemie, w którym to Hurkacz ponownie musiał bronić się przed break-pointami. Z pomocą przyszedł jednak serwis i Polak zwycięską ręką wyszedł z opałów. Do kolejnych przełamań nie dochodziło i o losach pierwszego seta zadecydował tie-break. Na tym etapie zawodnik rozstawiony z numerem dziewiętnastym błyskawicznie wyszedł na prowadzenie 4:0, ale jego przeciwnik nie złożył broni. Waleczna postawa opłaciła się i wkrótce na tablicy pojawił się wynik na po 5. W kluczowym momencie gry Holender popełnił jednak podwójny błąd serwisowy, a jego przeciwnik nie zmarnował szansy na objęcie prowadzenia w meczu.

W drugiej odsłonie wyraźnie zawiedziony rezultatem pierwszej części zmagań Van de Zandschulp obniżył poziom swojej gry, co przyczyniło się do jego szybkiego przełamania. Tymczasem Hubert Hurkacz tylko poszedł za ciosem i przy własnym serwisie wygrał „na sucho”. W miarę upływu czasu Polak zdawał się czuć na korcie coraz pewniej. Do stanu 4-3 gemy padały łupem serwujących, ale wtedy Holender ruszył do ataku i wykorzystał pierwszą w tej części gry okazję na przełamanie. Powrót do dobrej dyspozycji potwierdził tylko przy własnym serwisie i do wyrównaniu stanu spotkania brakowało mu już tylko jednego gema. W tej sytuacji Hubert Hurkacz ponownie zachował jednak zimną krew i nie pozwolił się przełamać. Do rozstrzygnięcia partii ponownie potrzebny był tie-break. Ten natomiast wyglądał bliźniaczo podobnie do pierwszego, co pozwoliło Polakowi przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Trzecia partia rozpoczęła się dla Hurkacza znakomicie. Po łatwym zwycięstwie przy własnym serwisie 24-latek trzy razy zagroził podaniu Van de Zandschulpa, ale ten wybronił się z niełatwego położenia. Od tego momentu obraz wydarzeń na korcie uległ jednak gwałtownej zmianie. W trzecim gemie to Holender stanął przed szansą na objęcie prowadzenia w secie, a wrocławianin nie zdołał skutecznie odpowiedzieć. Na tablicy pojawił się wynik 1-3. Niedługo potem klasyfikowany na 154. pozycji zawodnik tylko podwyższył prowadzenie, notując drugie przełamanie. W kolejnych wymianach Hurkacz nie zwalniał ręki, utrudniając jeszcze przeciwnikowi zadanie, ale nie zdołał już odwrócić losów seta.

Początek czwartej partii nie napawał optymizmem. Polak został przełamany już na otwarcie, a jego rywal nie tracił koncentracji. Z wymiany na wymianę wrocławianin miał na korcie coraz więcej problemów. Przedłużający się przestój w jego grze zaowocował wkrótce drugim przełamaniem. Pierwszego gema na swoim koncie Hurkacz zapisał dopiero przy stanie 0-4. W całym secie wygrał ich natomiast ostatecznie tylko dwa.

Pierwsze wymiany decydującej partii tylko spotęgować mogły obawy polskich kibiców. Hurkacz obronił wprawdzie dwie piłki na wagę przełamania, ale przy trzeciej okazał się bezradny i ponownie błyskawicznie stracił podanie. Po chwili skorzystał natomiast z przerwy medycznej, skarżąc się na ból prawego przedramienia. Powrót do gry nie przyniósł jednak poprawy jego skuteczności. Holender „na sucho” wygrał przy własnym podaniu i potwierdził przewagę. Nadzieja na przełamanie powrotne pojawiła się w czwartym gemie, ale Van de Zandschulp z zagrożeniem uporał się za sprawą świetnie uplasowanego serwisu. Polak nadal musiał więc odrabiać straty. Do końca meczu jeszcze dwukrotnie skorzystał z opieki fizjoterapeuty, ale nie zdołał przełamać rywala. Tym samym po ponad trzyipółgodzinnej batalii Van de Zandschulp odrobił stratę dwóch setów i zanotował największe w dotychczasowej karierze zwycięstwo. W drugiej rundzie Roland Garros Holender zmierzy się z Alejandro Davidovichem Fokiną.


Wyniki

Hubert Hurkacz (Polska) – Botic Van de Zandschulp (Holandia) – 7-6 (5), 7-6 (4), 2-6, 2-6, 4-6,