Stuttgart – Iga Świątek. Dwie chwile zapomnienia

/ Artur Rolak , źródło: Korespondencja ze Stuttgartu, foto: AFP / East News

Iga Świątek doceniła cierpliwość publiczności. Na jej pierwszy w tym roku występ w Stuttgarcie kibice czekali od trzech dni – turniej główny Porsche Tennis Grand Prix zaczął się przecież w poniedziałek. Faworytka potrafiła pokazać jednocześnie dwa oblicza: najpierw mistrzowskie, a potem ludzkie.

Z pierwszego seta, jeśli nie liczyć samej Świątek, mogli być zadowoleni tylko jej trenerzy. Przerwa po meczu Karoliny Pliszkovej (następnej rywalki Polki) z Donną Vekić trwała znacznie dłużej niż pierwszy set pojedynku 1. z 25. rakietą świata. Emocje na trybunach sprowadzały się do obserwowania ekranu po gemach nieparzystych i pytania, kogo wybierze realizator transmisji. Wszystkich nie mógł, ale wielu fanów z biało-czerwonymi akcesoriami pokazało się w telewizji.

Mniej więcej w połowie drugiej partii Świątek przypomniała, że nie jest robotem do wygrywania bez wysiłku, lecz człowiekiem, który – jak wszyscy – miewa słabsze chwile. Może się zdekoncentrować, zdenerwować, zapomnieć. W efekcie zamiast błyskawicznego 6:1, 6:2, co w pewnym momencie było na wyciągnięcie rakiety, dość niespodziewanie zrobiło się 6:1, 4:4, gdy Chinka przełamała serwis Polki.

Nie po to jednak spikerzy z Porsche Areny nauczyli się wymawiać nazwisko Świątek naprawdę poprawnie, aby najbardziej zainteresowana zabrała im możliwość ponownego wykazania się tymi umiejętnościami. Pozytywnie rozzłoszczona dwiema czy trzeba niekorzystnymi decyzjami sędziowskimi, w porę wzięła się w garść i nie pozwoliła Zheng choćby przez chwilę pomarzyć o trzecim secie. Ponowne przełamanie podania Chinki trochę trwało, ale gem z własnego serwisu, kończący mecz, został pokwitowany bez słowa sprzeciwu ze strony rywalki.

Potem przyszła pora na kilka pytań i odpowiedzi.

– Nie ma meczów idealnych, zawsze jest coś do poprawy. Jestem jednak zadowolona z serwisu, którego nie ćwiczyłam chyba przez dwa tygodnie.

– Nie da się określić, w jakiej jestem formie, zbyt wiele czynników na to wpływa. Są turnieje mniej i bardziej ważne, ale chcę wygrać każdy. To dopiero początek sezonu na kortach ziemnych, a do Roland Garros może się zdarzyć mnóstwo.

– Brak niebiesko-żółtej wstążki na mojej czapeczce to efekt roztargnienia, po prostu jej zapomniałam. Mój stosunek do sprawy ukraińskiej nie zmienił się.

Ćwierćfinał z udziałem liderki rankingu WTA rozpocznie się w piątek nie wcześniej niż o 18:30 i zakończy tę rundę. Klaudia Jans-Ignacik, Joanna Sakowicz-Kostecka i cały Canal+ zapraszają. Jeśli ktoś chciałby wybrać się do Stuttgartu bez biletu, niech lepiej zostanie w domu – Iga Świątek pomogła sprzedać wszystkie bilety na sobotę i niedzielę. Na piątek w kasach zostały tylko pojedyncze sztuki.


Wyniki

II runda singla:

Iga Świątek (Polska, 1) – Qinwen Zheng (Chiny, Q) 6:1, 6:4.