Su-wei Hsieh: Zamierzam cieszyć się tenisem i dobrym jedzeniem
Polscy kibice obserwowali deblowe zmagania kobiet w Madrycie głównie ze względu na starty Alicji Rosolskiej i Magdy Linette. Poza naszymi reprezentantkami w drabince zawodów nie zabrakło jednak innych ciekawych nazwisk. Do gry po ponad rocznej przerwie powróciła Su-wei Hsieh.
37-letnia zawodniczka z Tajwanu, która osiągała dobre rezultaty zarówno w grze pojedynczej, jak i podwójnej, nie uczestniczyła w rozgrywkach od końca sezonu 2021, ale w tym tygodniu fani tenisa znów mogą oglądać ją w akcji. Doświadczona tenisistka zgłosiła się do zawodów deblowych w Madrycie, a jej partnerką jest – wracająca do rywalizacji po urlopie macierzyńskim – Czeszka Barbora Strycowa. Duet dotarł już do 1/8 finału hiszpańskiej imprezy, a dziennikarze WTA Insider zdążyli w międzyczasie zapytać Hsieh o kulisy jej powrotu do zawodowego sportu:
– Nie grałam w tenisa bardzo długo, a treningi na mączce zaczęłam po przyjeździe do Hiszpanii. Nie oczekiwałam, że uda nam się wygrać jakiś mecz, bo po tak znaczącej pauzie sprawy na korcie bywają nieco dziwne i skomplikowane – podkreśliła Su-wei.
Ostatni mecz Hsieh rozegrała podczas deblowego turnieju WTA Finals w Guadalajarze. Co zatem robiła zawodniczka podczas rozbratu z rakietą?
– Siedziałam w domu. Pielęgnowałam kwiaty i inne rośliny. To był bardzo relaksujący czas. Potrzebowałam tej przerwy, by w końcu wyleczyć dawne kontuzje i się zregenerować. Uraz z 2019 roku był nieco lekceważony przez ponad dwa lata, więc zdecydowałam, że pora się zatrzymać. Chciałam odpocząć, by móc pograć w kolejnych latach, także w singlu.
Powyższe nie oznacza, że Chinka całkowicie oderwała się od świata tenisa:
– Kupiliśmy sobie spory telewizor i byłam na bieżąco z rozgrywkami. Nie czułam się więc odcięta, wszystkie dziewczyny były jakby obok mnie.
Kolejną kwestią była data powrotu. Hsieh została zapytana, czy czekała, by móc ponownie zagrać ze swoją dawną partnerką Barborą Strycową, która także miała przerwę w karierze:
– Nie, to nie tak. Mogłam wrócić nawet wcześniej, ale mój chłopak i trener Frederic dostał nową pracę i nie mógł ze mną wyjeżdżać. Wolnego czasu nie miał także mój brat, który ponownie został tatą. Jeśli chce się osiągnąć odpowiedni poziom w singlu, nie można podróżować samemu. To po prostu zbyt trudne. Nawet z trenerem nie jest łatwo, bo konkurencja jest bardzo duża i ciągle pojawiają się nowe dziewczyny.
– Obdzwoniłam zatem przyjaciół i Barbora zgodziła się mi pomóc. Właśnie tak to wyglądało. Gdyby nie wyszło, nadal szukałabym towarzysza podróży.
W ostatnich latach Hsieh odnosiła sukcesy głównie w grze podwójnej, ale nadal nie porzuciła myśli o dobrych wynikach w singlu:
– Na pewno spróbuję także gry pojedynczej, ale nie chcę się spieszyć. Wyglądam młodo, ale mam swoje lata. Zacznę zatem od debla, tak by móc złapać rytm i cieszyć się grą. Potem przyjdzie pora na kolejne kroki. Mam nadzieję, że będę coraz lepsza i dojdę do tego w swoim tempie. Zamierzam delektować się tenisem i dobrym jedzeniem. Oby się udało.
– W tym momencie czuję się świeżo, jak nigdy. Grałam non-stop od szesnastego roku życia, więc ten powrót jest dla mnie jak drugi start. Mamy w rozgrywkach mnóstwo nowych twarzy, więc muszę je dokładnie poznać. Pamiętam, gdy sama byłam tak młoda, jak one, a teraz jestem weteranką.
– Bardzo chętnie zagram tam, gdzie zostanę zaproszona. Dajcie mi więc trochę „dzikich kart”, a przyjadę – zakończyła ze śmiechem Hsieh.
Su-wei Hsieh wygrała dotychczas trzy tytuły singlowe i trzydzieści trofeów w deblu. Wśród tych ostatnich są cztery mistrzostwa wielkoszlemowe.