Świątek w US Open powalczy o WTA Finals. Walka o turniej mistrzyń wchodzi w decydującą fazę

/ Maria Kuźniar , źródło: własne, foto: AFP

Wydawało się, że wraz z zakończeniem kariery przez Agnieszkę Radwańską, kończą się w Polsce duże tenisowe sukcesy. O tym, że to nieprawda szybko przekonała nas Iga Swiątek. I dużo wskazuje na to, że nasza najlepsza tenisistka wkrótce dołączy do starszej koleżanki i zagra w elitarnym gronie w WTA Finals.

Iga Świątek jest na najlepszej drodze, by po raz pierwszy w karierze awansować do kończącego sezon turnieju WTA Finals. Obecnie w rankingu The Race Polka zajmuje 5. pozycję. Wysoką, ale niekoniecznie bezpieczną. Iga może czuć na plecach oddech Naomi Osaki, Garbine Muguruzy, Ons Jabeur, czy Coco Gauff. Kluczowy w kontekście imprezy, która planowo miała odbyć się w Shenzen, będzie US Open, gdzie do zgarnięcia jest 2 tysiące punktów.

Wyścig trwa i nic jeszcze nie jest przesądzone, ale jeśli Polka marzy o występie w elitarnym gronie, musi dobrze zaprezentować się w Nowym Jorku. Zwłaszcza, że nie odbędzie się tournée w Azji, gdzie dotychczas organizowane były duże i prestiżowe turnieje. Zamiast nich, po zakończeniu US Open, tenisistki powalczą w Portorożu i Luksemburgu w imprezach z serii WTA 250, a następnie w WTA 500 w Ostrawie i WTA 250 w Seulu. Pod koniec września rusza turniej serii WTA 500 w Chicago, natomiast od 4 października o punkty będzie można powalczyć w przeniesionym z marca WTA 1000 w Indian Wells. Na koniec sezonu zaplanowano Moskwę (WTA 500), Teneryfę (WTA 250) i Courmayeur (WTA 250). W tych imprezach lepiej byłoby już jednak nie występować, ale w spokoju przygotowywać się do WTA Finals, które wciąż jeszcze nie wiadomo gdzie zostaną zorganizowane. Jeśli np. w Stanach Zjednoczonych, warto byłoby udać się tam nieco wcześniej, niekoniecznie na ostatnią chwilę. Aby tak jednak się stało, na kortach Flushing Meadows Iga musi dojść daleko. Czwarta runda lub ćwierćfinał mogą ją zbliżyć do WTA Finals, dużo będzie też jednak zależeć od najgroźniejszych rywalek Polki.

Nasza tenisistka na losowanie narzekać raczej nie może. W pierwszej rundzie amerykańska kwalifikantka Jamie Loeb, w drugiej prawdopodobnie Fiona Ferro. O najlepszą szesnastkę Iga może powalczyć z Anett Kontaveit, lub znajdującą się w wysokiej formie Jill Teichmann. W drabinkę lepiej nie patrzeć, najważniejszy będzie pierwszy mecz, trudno jednak nie oceniać szans Polki, biorąc pod uwagę wyścig o turniej mistrzyń.

Forma Igi jest jednak obecnie wielką niewiadomą. O ile początek sezonu miała znakomity, daleko doszła również w Wimbledonie, choć gry na trawie dopiero się uczy, to wydaje się że nieudany start w igrzyskach olimpijskich naszą zawodniczkę zdeprymował. W Cincinnati, pierwszym starcie po Tokio, odpadła już na samym początku. W kiepskim stylu przegrała kolejny już raz w tym sezonie z Ons Jabeur. Sama porażka to jedno, martwić mogła jednak forma prezentowana przez Igę. W US Open musi zagrać już znacznie lepiej, by nie utrudnić sobie drogi do WTA Finals. Nawet w przypadku szybkiego odpadnięcia z imprezy, szanse na start nie przepadną, wówczas jednak trzeba będzie szukać cennych punktów w kilku następnych turniejach.

Szkoda byłoby też zaprzepaścić tak dobry początek sezonu. Iga jest wciąż na najlepszej drodze, by pójść w ślady Agnieszki Radwańskiej, która ośmiokrotnie występowała w Mastersie. Nowy Jork da odpowiedź, czy awans do WTA Finals jest faktycznie w zasięgu Polki.