Sydney: wyjątkowy wyczyn Radwańskiej

/ Michał Jaśniewicz , źródło: własne, foto: AFP

Rozmiary dzisiejszego zwycięstwa Agnieszki Radwańskiej nad Dominiką Cibulkovą przejdą oczywiście do annałów tenisa. Po raz ostatni podobna sytuacja miała miejsce przeszło sześć lat temu.

Wyniki 6:0, 6:0 (w języku angielskim często określany jako „double bagel” – podwójny obwarzanek) zdarzają się co jakiś czas w kobiecym tenisie, ale w finałach turniejów WTA należą do rzadkości.

W 2006 roku tak dotkliwej porażki w meczu o tytuł doznała Olga Puczkowa. „Katem” Rosjanki okazała się Marion Bartoli, a miało to miejsce w Quebec City.

Chciałabym móc powiedzieć, że to przez kontuzję, ale tak nie jest, czuję się dobrze – przyznała szczerze na pomeczowej konferencji Cibulkova. – Pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło. W tej chwili czuję, że byłabym w stanie wygrać każdego gema, którego przegrałam od stanu 0:6, 0:1. Kiedy jedynka przegrałam pierwszego gema drugiego seta kompletnie się załamałam i przestałam myśleć co robię. Myślałam tylko: „O mój Boże, co się dzieje?”.

Po raz trzeci w historii finał turnieju kobiecego w Sydney zakończył się wynikiem 6:0, 6:0. Dwie wcześniejsze takie sytuacje miały miejsce w … 1890 i 1893 roku (turniej był wówczas wewnątrz australijską batalią i w obu przypadkach Miss Mayne fundowała „podwójnego obwarzanka” Mabel Shaw).

Na początku za bardzo jej zależało i była chyba nieco zbyt zdenerwowana – oceniła postawę rywalki Radwańska. – Wydaje mi się, że w drugim secie nie wiedziała za bardzo co ma robić. Serwowałam bardzo dobrze, a ona popełniała zbyt wiele błędów. Ja grałam przez cały mecz na tym samym poziomie.