WTA Finals. Szalony mecz Igi Świątek
Adam Romer, korespondencja z Rijadu
Jeśli przed meczem ktoś martwił się o emocje w pojedynku Igi Światek z Barborą Krejcikovą, to tych dostaliśmy aż nadto. Po ponad 2,5 godzinnym meczu Polka wygrała 4:6, 7:5, 6:2.
Powiedzmy to od razu. To nie był dobry mecz. Jego poziom nie zachwycił i tylko chwilami Polka z Czeszką potwierdzały to, że są mistrzyniami wielkoszlemowymi i stać je na zagrania z najwyższej półki.
Jednak nie tylko za to kochamy tenis. Tenis to też emocje i tych na korcie w obiekcie Uniwersytetu Króla Sauda nie zabrakło.
Najpierw przez ponad godzinę oglądaliśmy Igę Świątek, która niczym mocno zardzewiały automobil próbowała dotrzymać kroku Krejcikovej, ale jej nie wychodziło. Już w pierwszym gemie oddała swój serwis i zgodnie z wyliczeniami Żelisława Żyżyńskiego po pierwszym dniu rywalizacji, można było uznać, że set jest przegrany. Tak się rzeczywiście stało, choć Iga miała w międzyczasie swoje szanse, jak choćby w szóstym gemie, gdzie miała aż trzy kolejne szanse na przełamanie powrotne. Czeszka grała jednak za solidnie.
Lepiej radziła sobie na szybkim korcie, umiejętnie zmieniała rytm i szczególnie nisko odbijającym się slajsem wymuszała na Polce kolejne błędy. Tak działo się przez pierwszą godzinę meczu.
Mistrzyni Wimbledonu wygrała pierwszą partię 6:4. Przełamała Polkę na początku drugiego seta, dołożyła wygranego gema i… znów łatwo przełamała Igę. Było to szczególnie bolesne, bo Polka zakończyła gema podwójnym błędem serwisowym.
– Nie trzymałam wymian w pierwszym secie. Nie wyglądało to dobrze – już po meczu krytycznie oceniała się sama Iga.
Było 6:4, 3:0 z perspektywy Krejcikovej i nic nie zapowiadało, by coś się miało zmienić. Mało kto w to wierzył, chyba, że najzagorzalsi kibice Igi. Tych w hali w Rijadzie na szczęście nie brakowało. Za tą wiarę zostali nagrodzeni, bo od tego momentu Polka jakby wreszcie złapała odpowiedni rytm.
Wszystko co jeszcze przed chwilą lądowało w aucie, teraz trafiało w kort. Wszystkie nieudane zagrania, które jeszcze przed momentem mogły frustrować, zaczęły przynosić punkty i budowały pewność Igi.
– Po to się trenuje, pracuje całą karierę, by wychodzić z takich sytuacji. Pomaga mi w tym praca z całym sztabem, praca jaką wykonuje z Darią – opowiadała w polskiej części pomeczowej konferencji prasowej.
Z każdym kolejnym gemem Polka grała lepiej. Nie była już tak spięta i „zardzewiała” po długiej nieobecności w tourze. Błyskawicznie zrobiło się 4:3 po czterech kolejno wygranych przez nią gemach. Krejcikova niczym bokser niespodziewanie rzucony na deski, długo nie mogła się pozbierać. Otrząsnęła się dopiero po dobrych kilkunastu minutach wygrywając wreszcie swojego gema serwisowego.
Polka jednak przegrupowała siły i znów ruszyła do ataku. Kluczowy okazał się 11 gem, gdy Czeszka dwukrotnie zaatakowała idąc do siatki i dwa razy została przez Igę minięta. Zrobiło się 6:5 i po chwili 7:5, po tym jak Barborze zadrżała ręka w kluczowym momencie, przy drugiej piłce setowej.
Iga jakby tylko na to czekała. Pełna energii wręcz „rzuciła” się na rywalkę od początku decydującej partii. Grala o dwie klasy lepiej niż na początku meczu, a Czeszka gasła z każdą chwilą. Błyskawicznie zrobiło się 5:0 i nawet dwa kolejne przegrane przez Igę gemy nic już w końcowym wyniku zmienić nie mogły.
Iga spędziła na korcie dwie godziny i 33 minuty, których po ponad dwumiesięcznej przerwie bardzo potrzebowała. Można przekornie powiedzieć, że pierwszą godzinę przegrała 4:9, by przez kolejne 90 minut wygrać 13:4 w gemach.
Nie ma wątpliwości, że z każdym kolejnym meczem Polka będzie w Rijadzie groźniejsza i jej poziom gry będzie się podnosił. Pytanie tylko czy na tyle, by dotrwać w tym turnieju do soboty.
– Wydaje się, że kort w Rijadzie będzie z każdym kolejnym meczem szybszy, ale nie mam wrażenia, by było tu szybciej niż na US Open. Zresztą gramy tu w hali i warunki są bardziej sterylne – mówiła Iga po swoim pierwszym meczu i należy mieć nadzieję, że z każdym kolejnym występem będzie się czuła na tym korcie lepiej.
Mecze grupy pomarańczowej:
Iga Światek (Polska, 2) – Barbora Krejcikova (Czechy, 8) 4:6, 7:5, 6:1;
Coco Gauff (USA, 3) – Jessica Pegula (USA, 6) 6:3, 6:2.
Partnerami relacji medialnych na portalu Tenisklub.pl z WTA Finals w Rijadzie są:
#LOTTOSuperLIGA
#eFortuna
#RelaksmisjaTennisTours