Taylor Fritz: Gdy byłem młody, przygniatała mnie presja
Taylor Fritz przeżywa obecnie najlepszy moment w swojej karierze. Niedawno tenisista z hrabstwa San Diego wrócił jednak do swoich pierwszych dobrych występów sprzed kilku lat i opowiedział o presji, jaka mu wtedy towarzyszyła.
25-letni Fritz jest dziś piątym zawodnikiem rankingu ATP i pierwszą rakietą swojego kraju, ale droga do odniesienia tych sukcesów była długa i kręta. Amerykanin uchodził za wielki talent już w czasach, gdy był nastolatkiem, ale latami nie udawało mu się spełnić oczekiwań, jakie stawiali mu eksperci i fani białego sportu.
Okazją do poruszenia tego tematu była konferencja prasowa Taylora po wygranym meczu z Benem Sheltonem. Ostatnie znakomite rezultaty 20-latka przykuły uwagę mediów i kibiców i sprawiły, że stał się on kolejną nadzieją amerykańskiego tenisa. Podobne poruszenie miało miejsce, gdy w 2016 roku 18-letni Fritz osiągał finał turnieju w Memphis i ćwierćfinał w Acapulco. Zawodnik przyznał, że nie było mu wtedy łatwo:
– Nie byłem gotowy na to, co się wydarzyło. Gdy masz 18, 19 lat trudno sobie właściwie poradzić ze zgiełkiem, zainteresowaniem i oczekiwaniami. Zanotowałem kilka dobrych wyników, ale po roku ledwo wygrywałem z ludźmi, których miałem łatwo pokonywać. Odczuwałem dużą presję i to mi zaszkodziło.
– Dziś to samo dotyczy wielu młodych graczy. Mieszanka wysokich wymagań i dużej presji pozbawia luzu w grze. Trudno jest wtedy rywalizować z taką wolnością, jak wcześniej – podkreślił Amerykanin.
Ostatnie kilkanaście miesięcy to najbardziej owocny okres w tenisowej przygodzie Fritza. Zawodnik stwierdził, że zawdzięcza to między innymi zmianie nastawienia:
– Teraz jest inaczej, bo jestem starszy. Jedyna presja, jaką czuję, pochodzi ode mnie samego. Nie obchodzi mnie już, co mówią inni i jakich sukcesów oczekują. To lekcja, którą każdy musi przyswoić na własną rękę – zakończył.
Taylor Fritz broni tytułu w imprezie ATP Masters 1000 w Indian Wells. Reprezentant USA jest już w czwartej rundzie zmagań, w której zmierzy się z Węgrem Martonem Fucsovicsem.