Tenis by Dawid Cup VI – podsumowanie i relacja zdjęciowa!

/ Szymon Adamski , źródło: Tennis by Dawid, foto: Tennis by Dawid

Tenis by Dawid Cup wedle tradycji co rok wraca do Poznania, na korty Towarzystwa Tenisowego „Świerczewo”. Zawody rozpoczęły się w sobotę, a o triumf walczyło aż 55 zawodników w ramach I i II ligi. Pierwszego dnia rozegrano cały turniej I ligi oraz fazę grupową II ligi, by drugiego dnia oglądać mecze fazy pucharowej. Najlepsi gracze rozegrali aż siedem spotkań, z czego pięć w niedzielę, co przy upalnej pogodzie było niebotycznym wysiłkiem. Przejdźmy do relacji z kortów, gdyż działo się bardzo dużo, a także poza nimi. Podsumujemy także zmiany w tabeli wszech czasów.

Kilka faktów, które warto odnotować:

– druga edycja organizowana pod egidą Polskiej Ligi Tenisa;

– edycja z największą liczbą sponsorów i pulą nagród, która sięgnęła ~10 000 PLN (nieco więcej niż na TbD Cup V);

– edycja z drugim wynikiem pod względem frekwencji w historii (po Bydgoszczy);

– liczba debiutantów: 17 (w tym 4 w I oraz 17 w II lidze);

I liga

Rozgrywki dla byłych zawodników/trenerów/instruktorów niestety tym razem nie były mocne oblegane i w efekcie zobaczyliśmy tylko siedmiu zawodników, którzy przyjechali z różnych części kraju jak i pobliskich okolic (Gdańsk, Kraków, Poznań, Gniezno, Konin, Złotów). Powodem tak słabej frekwencji, oprócz sezonu urlopowego były MP amatorów organizowane przez PZT, na które pojechało wielu zawodników, którzy odwiedzali w przeszłości nasz turniej.

Faza grupowa

Z racji, iż mieliśmy nieparzystą liczbę zawodników, grupy liczyły czterech i trzech zawodników. W grupie A zobaczyliśmy według niektórych przedwczesny finał czyli starcie Kiełbowicz vs Wrzeszcz. Poznaniak przegrał pierwszego seta po tb, a drugi już był formalnością i Złotowianin mimo niespodziewanej porażki w I kolejce z Adamem Orkowskim awansował dalej z pierwszego miejsca.

Na drugiej pozycji uplasował się wspomniany Orkowski, który przeszedł dalej kosztem Kiełbowicza, z którym wygrał po dwóch tb. Tomek rozegrał w sumie trzy tb i żadnego nie wygrał, co okazało się kluczowe dla jego losów. Brak awansu byłby sporą niespodzianką, ale biorąc pod uwagę częste urazy/kontuzje to należy ten fakt zrozumieć. Na ostatnim miejscu uplasował się Tomasz Gawroński, który po dłuższej przerwie wraca do regularnej gry i zaliczył obiecujące przetarcie, gdyż sprawił niespodziankę i ograł Adama Orkowskiego po super tb. Tym razem stać go było tylko na tyle, ale widać, że ma spory potencjał.
W grupie B zobaczyliśmy rzecz jasna tylko trzech zawodników, gdzie faworytem była turniejowa „jedynka” – Dominik Bartosz. Krakowianin w grupie stracił tylko siedem gemów i z kompletem punktów awansował do półfinału. W bezpośrednim pojedynku o awans spotkali się Jakubowie – Hołoga i Welz. O losach awansu zdecydować musiał super tb, w którym minimalnie lepszy okazał się reprezentant Gniezna. Dla Hołogi było to dopiero pierwsze zwycięstwo w turnieju I ligi – gratulacje! W efekcie zaszło kilka zmian w tabeli wszech czasów, ale pełne podsumowanie w ostatnim rozdziale.

Dołącz do grupy dyskusyjnej – Z kortu – informacje tenisowe

Faza pucharowa

Z każdej grupy awans do półfinałów uzyskało po dwóch zawodników, którzy zagrali w formule 1A vs 2B i 2A vs 1B.

Półfinały były bardzo jednostronne i wygrali je zwycięzcy grup. Wrzeszcz łatwo uporał się z Jakubem Hołogą, a Bartosz także tracąc jednego gema ograł Adama Orkowskiego. W meczu o trzecie miejsce wyraźnie lepszy był Orkowski, a Hołoga zajął czwarte miejsce. Z kolei finał wynagrodził nam brak emocji z poprzedniej fazy. Sławomir Wrzeszcz bronił tytułu z Bydgoszczy, lecz debiutujący w turnieju Dominik Bartosz okazał się bardziej regularny i popełnił mniej błędów w kluczowych momentach. Złotowianin już przed meczem narzekał na lekki uraz nadgarstka i mimo porażki był zadowolony ze swojego rezultatu. Sławek będzie musiał jeszcze zaczekać na zdobycie hattricka Tenis by Dawid Cup. Co ciekawe jeszcze nigdy nie zszedł z podium turnieju, a startował w nim już cztery razy. Oczywiście wielkie gratulacje dla Dominika Bartosza, dla którego to już kolejny wygrany turniej z serii Polskiej Ligi Tenisa i wspomnianych dwóch panów zobaczymy na Letnich Finałach PLT. Turniej I ligi niewątpliwie przysporzył kibicom największych emocji w fazie grupowej, szczególnie w grupie A oraz w samym finale. Liczę, że w 2022 roku ta kategoria będzie jeszcze mocniej obsadzona, przynajmniej jak podczas piątej edycji turnieju w Bydgoszczy.

Od lewej: Orkowski, Wrzeszcz, Bartosz (fot. Jagodziński)

II liga

Turniej II ligi to niewątpliwie najbardziej pożądana kategoria nie tylko w Tenis by Dawid Cup, ale też w całej Polskiej Lidze Tenisa. VI edycja turnieju była zdecydowanie najbardziej licznym turniejem w tym tygodniu jak i ostatnim okresie pod egidą PLT. Pod względem frekwencji nieskromnie mówiąc za bardzo nie ma konkurencji i szerszą obsadę w tym roku osiągnął tylko…Tenis by Dawid Cup V (Bydgoszcz) oraz rzecz jasna finały cyklu, lecz tam nie obowiązują zapisy, a kwalifikacja. Tym razem górny limit w II lidze wyniósł 48 osób, a miejsca dość szybko zostały zapełnione. Ponadto sporo zawodników widniało na liście rezerwowej.

Faza grupowa

Stawka została podzielona na szesnaście grup po trzech zawodników, z których awans do kolejnej fazy uzyskało po dwóch najlepszych graczy. W praktyce oznaczało to, że jedno zwycięstwo daje prawie pewny awans, choć przy punktacji rodem z siatkówki nie można było być tego pewnym, co tylko zwiększa emocje i spotkań o przysłowiową pietruszkę po prostu brak.

Grupa A, B, C i D

grupie A nie byliśmy świadkami niespodzianki. Doświadczony Marek Maćkowiak w dwóch meczach stracił zaledwie jednego gema i pewnie awansował do niedzielnej fazy pucharowej. Drugie miejsce w grupie zajął debiutujący w turnieju Krzysztof Ciszewski, a na ostatnim miejscu uplasował się Jakub Paradowski czyli stały bywalec TbD Cup.

Grupa B to także dominacja rozstawionego zawodnika, a mianowicie Wojtka Urbaniaka, który także stracił tylko gema. Na drugim miejscu uplasował się Michał Włodarek, który wraca do turnieju po trzech latach – wygrał I edycję kat. B! Tak długa absencja nie była jednak przypadkiem, gdyż Michał wrócił do nas po bardzo ciężkim wypadku. Szacunek dla tego chłopaka, bo sam udział to już sporo, a przecież jeszcze wyszedł z grupy. Jednak trudnego zadania nie miał, gdyż Janek Żabka czyli moderator naszej grupy dopiero uczy się tenisa i poszedł na tzw. żywioł. Oczywiście zapłacił frycowe.

grupie C najlepszy okazał się także gracz rozstawiony czyli kolejny reprezentant województwa Lubuskiego – Paweł Szczepka. Jednak problemy miał dość spore, gdyż drugiego w grupie Rafała Jończyka ograł dopiero po super tb. Ten z kolei w ostatnim meczu dnia wyeliminował doświadczonego Marcina Kosteckiego i także po super tb, którego wygrał 10-0! Dla Marcina była to już trzecia edycja, lecz wiem, że stać go na wiele więcej niż faza grupowa.
Grupa D to z kolei dominacja Arkadiusza Śliwińskiego, którego cierpliwy tenis wystarczył na pokonanie Jacka Adamczaka i stałego bywalca turniejów TbD Cup Michała Cybulskiego, który dawno nie osiągnął dobrego wyniku, ale zbiera kolejne doświadczenie. Zapowiada udział w kolejnych edycjach.

Grupa E, F, G i H

W grupie E odnotowaliśmy pierwszy przypadek, gdzie nie wygrał gracz rozstawiony. Oczywiście tak mówił ranking, ale faworytem był rzecz jasna Jakub Murek, który w klasyfikacji wszech czasów Tenis by Dawid Cup przed turniejem zajmował wysokie trzecie miejsce. Ostatnią edycję odpuścił, lecz zatęsknił za turniejem i po roku do niego wrócił. Głód gry u Złotowianina był widoczny, czego efektem był tylko jeden stracony gem w dwóch meczach. Bez straty gema ograł włodarza PLT – Radosława Gerlacha, choć ten zmarnował kilka „złotych punktów”. O losach grupy zdecydował mecz Gerlach vs Rossa, a w tym pojedynku znacznie lepszy był bardziej doświadczony Rzeszowianin. Plan minimum wykonany jak sam mówił pod koniec dnia, a Mateusz Rossa zebrał cenny skalp.
Grupa F to z kolei dominacja ponownie nierozstawionego zawodnika, lecz znanego w turniejach TbD Cup, gdyż Paweł Scheffs to jedna z wizytówek turnieju. Bez problemów ograł Tomasza Rafińskiego i Leszka Kowalskiego. Obok Poznanianka z grupy awansował Rafiński, którego cechują znakomite warunki fizyczne.

Grupa G okazała się najnudniejszą z racji nieobecności Radosława Banasia, który z powodów osobistych nie mógł zjawić się na obiekcie. Adam Jurzysta i Krystian Rosiński zagrali ze sobą mecz o pierwsze miejsce. Szczecinian okazał się zdecydowanie mocniejszy i bez straty gema awansował z pierwszego miejsca do niedzielnej fazy pucharowej.
Grupa H to z kolei dominacja lokalnego faworyta. Cezary Wajgt, bo o nim mowa w Poznaniu wygrał już praktycznie wszystko, więc skusił się na udział i w naszym turnieju. Faza grupowa zwiastowała jedno – walka o najwyższe cele. Bez straty gema ograł Piotra Brzezińskiego, który zakończył udział w turnieju na fazie grupowej, a z rozstawionym Maciejem Maćkowiakiem stracił zaledwie jednego gema. Niewątpliwie pokaz mocny, a przecież to nie było jeszcze jego 100%.

Grupy I, J, K i L

Grupa I to wyraźna przewaga jednego zawodnika, a mianowicie Damiana Murmyły, który był zbyt solidny na nierównych: Michała Szarme i Wojtka Bienia. Ci dwaj panowie zagrali ze sobą mecz o awans i wyraźnie lepszy okazał się bardziej ograny reprezentant Częstochowy. Z kolei Krakowianin otrzymał nagrodę specjalną za najdłuższy dystans km pokonany na turniej. Szacunek dla Wojtka, który miał także swój udział przy organizacji Tenis by Dawid Cup III w Krakowie.
Grupa J była dla mnie dość zaskakująca, ponieważ jak pisałem w zapowiedzi to Konrad Cybulski na papierze był faworytem do awansu, a doświadczony w naszych turniejach Częstochowianin nie wyszedł nawet z grupy. W kluczowym meczu o awansie przegrał po super tb z Kamilem Nowakiem, który także gra w naszych turniejach od dłuższego czasu. Pierwsze miejsce w grupie i to w pełni zasłużenie zajął Bartosz Zdrenka, który zaliczył spory progres, od ostatniego turnieju w maju.

grupie K mieliśmy do czynienia z dwoma debiutantami w Tenis by Dawid Cup. Maciej Szajna według rankingu był wyraźnym faworytem grupy i tak też się stało – wygrał ją bez większych problemów. Jednak prawdziwym objawieniem okazał się Krystian Socha czyli aktywny członek naszej grupy dopiero, teraz postanowił spróbować swoich sił w turnieju i raczej nie ma czego żałować, gdyż zagrał bez kompleksów, czego efektem był awans do drugiego dnia turnieju. Niestety z turniejem pożegnał się Michał Jaworski, który wystąpił już u nas po raz piąty i nie powtórzył wyczynu z maja, kiedy to wyszedł z grupy sprawiając niemałą niespodziankę.
Grupa L składała się z zawodników, których znam co najmniej dobrze jak nie bardzo dobrze. Jarosław Rumiński to doświadczony Poznaniak, który potrafi zagrać dwa turnieje w jeden weekend – jest po prostu nie do zdarcia. Jednak jego wadą są pewne naleciałości i braki w technice, które nadrabia kondycją. To jednak wystarczyło by kolejny raz wyjść z grupy (przyp. wygrał II edycję Tenis by Dawid Cup w ramach kat. „B”). Decydującym pojedynkiem o układzie w tabeli był bój Janka Łuczaka (także z Poznania) i Łukasza Puczkowskiego. Dla Szczecinianina była to już piąta edycja turnieju, lecz tym razem bez happy-endu. Jednak kolejne punkty do tabeli wszech czasów zdobył i umocnił się na wysokiej pozycji.

Grupy M, N, O i P

grupie M zdecydowanie najlepszy okazał się Mateusz Budny, który nie miał dużej konkurencji. Frycowe zapłacił Konrad Dołowy, który zajął ostatnie miejsce, a korzystne losowanie wykorzystał stały bywalec naszych turniejów – Michał Suska. Awans do niedzielnej fazy turnieju na pewno brałby w ciemno i plan optimum wykonał.
Grupa N to z kolei bardzo trudne zestawienie, gdyż już w pierwszym meczu turnieju mieliśmy okazję oglądać znakomite widowisko. Na korcie centralnym bardzo równy bój stoczyli Krzysztof Kaczmarczyk i Grzegorz Koropczuk, dla których wyjście z grupy było obowiązkiem. Obaj zagrali znakomite zawody, ale w kluczowych momentach nieco lepszy był Bydgoszczanin (przy okazji organizator turniejów ProAm), który na co dzień ma okazję trenować m.in. z byłymi zawodowcami. Maksymilian Pawlak niestety nie miał jeszcze argumentów, by zagrozić konkurentom.

Grupa O może służyć za przykład, który pokazuje, że w Polskiej Lidze Tenisa do końca jeszcze nic nie wiadomo. Jędrzej Szajna mimo, że wygrał oba spotkania – nie wygrał grupy. Stało się tak dlatego, że swoje mecze kończył w super tb. Z kolei Kamil Błaszczyk mimo porażki z Szajną, bardzo łatwo ograł Wojtka Sikorę czyli swojego przyjaciela, co dało mu awans i to z pierwszej pozycji. Sikora niestety nie powtórzył wyczynu z Bydgoszczy, kiedy to jako jedyny z zespołu Jarocina awansował do fazy pucharowej. Tym razem zrobili to jego koledzy, a on zakończył turniej w sobotę.

Grupa P to kolejne ciekawe zestawienie osób mocno związanych z naszą społecznością. Rozstawiony Marcin Michalski musiał uznać wyższość 50-letniego Dariusza Murka. Złotowianin wygrał dopiero po super tb i to 14-12! Było to kluczowe dla ostatecznego układu tabeli. Najsłabszy w grupie okazał się Adrian Kachel, który był bliski urwania seta zarówno Murkowi jak i Michalskiemu. Poznaniak już trzeci raz wystąpił w turnieju i trzeci raz przegrał w fazie grupowej z Marcinem Michalskim – to chyba największa tenisowa zmora dla Adriana.

Faza pucharowa

1/16 finału

Zawodnicy mieli bardzo mało czasu na regenerację, bo tylko kilkanaście godzin. Faza pucharowa odbyła się nazajutrz, do której dostało się 32 zawodników, którzy utworzyli pary 1/16 finału. Pierwsze mecze rozpoczęły się o godzinie 9.00, a cała faza została rozegrana do mniej więcej godziny 13.00.

Nie ma co ukrywać, że większość spotkań wygrali faworyci. Pierwszy na kort wyszedł doświadczony Marek Maćkowiak, który nie dał żadnych szans powracającemu do turnieju Michałowi Włodarkowi, który przeszedł rekonwalescencję związaną z ciężkim wypadkiem. Powrót wręcz symboliczny.
Losowanie grup najpierw połączyło ze sobą przyjaciół czyli Wojtka Sikorę i Kamila Błaszczyka, czego efektem był awans tylko tego drugiego. Żeby tego było mało w fazie pucharowej trafił na drugiego swojego kompana czyli Marcina Michalskiego, który tym razem okazał się lepszy, lecz dopiero po super tb. Chłopaki awans któregokolwiek do 1/8 finału brali przed turniejem w ciemno, więc już w sobotę byli zadowoleni ze swoich występów. Zapowiadają dalsze treningi i kolejne awanse w rankingach.
W kolejnym meczu tej fazy Damian Murmyło okazał się zdecydowanie lepszy od Kamila Nowaka, któremu oddał zaledwie dwa gemy. Dla zawodnika z Nieborowa wyjście z grupy było niewątpliwie dużym osiągnięciem – jak widać da się, mimo, że zarówno Kamil jak i Jakub Paradowski w ostatnim czasie nie trenowali z powodu zalanych kortów w okolicach Michałówka.

Spotkania 1/16 finału II ligi

Z kolei Cezary Wajgt mógł zaoszczędzić siły na dalsze fazy turnieju, gdyż jego rywal w ogóle nie pojawił się na korcie – być może przeanalizował z kim się zmierzy i odpuścił niedzielne granie. Zachowanie Rosińskiego jednak było dalekie od profesjonalnego, gdyż stworzył niepotrzebną lukę w terminarzu.
Jakub Murek jak sam stwierdził nie może przedłużać swoich spotkań, gdyż jego kondycja pozostawia jeszcze trochę do życzenia, więc pierwszy niedzielny mecz wygrał bez straty gema. Widać było, że forma dopisuje i powalczy o wysokie fazy turnieju. Sympatyczny Tomek Rafiński tym razem musiał uznać wyższość rywala.
W kolejnym meczu Maciej Szajna ograł dobrze znanego nam Janka Łuczaka, choć wynik nie do końca odzwierciedla jego przebieg, gdyż mógł spokojnie doprowadził choćby do tb w drugim secie, lecz zabrakło zimnej krwi. Dla Łuczaka to pewnego rodzaju przełamanie i być może impuls, który pozytywnie odbije się na jego grze. Pamiętam, jak w Bydgoszczy był w dobrej formie, ale „głowa” nie pozwoliła wygrać żadnego ze spotkań.

Cezary Wajgt (fot. Jagodziński)

Niepewny swojego występu w 1/16 finału był Grzegorz Koropczuk, który niedawno wrócił po bardzo ciężkiej kontuzji ścięgna Achillesa. W I dniu turnieju pokazał się ze znakomitej strony, choć w kuluarach mówiło się o jego słabszej kondycji. W sobotni wieczór zdołał szybko się zregenerować i w niedzielny poranek przystąpił do walki o kolejną fazę zawodów. Po równym meczu ostatecznie zdołał ograć znacznie młodszego Mateusza Budnego, który ma spory potencjał i czas by osiągnąć więcej w naszym turnieju.
W kolejnym spotkaniu doświadczony Arkadiusz Śliwiński wyeliminował dość łatwo Rafała Jończyka, który w sobotę jako ostatni wywalczył awans do niedzielnych zmagań. Być może kosztowało go to sporo sił, a może zabrakło jeszcze ogrania. Na pewno jest potencjał na znacznie więcej.
Blisko niespodzianki było w kolejnym meczu, w którym Paweł Szczepka przegrał seta otwarcia z Jackiem Adamczakiem i musiał gonić wynik. Ostatecznie Gorzowianin rozstrzygnął mecz pewną wygraną w super tb.

Grzegorz Koropczuk (fot. Jagodziński)

Bliski sprawienia niespodzianki był weteran naszego turnieju czyli Dariusz Murek (tata Jakuba), który miał okazję zagrać na korcie centralnym. Po wyrównanym meczu musiał uznać wyższość Jędrzeja Szajny, choć przebieg zdarzeń był dość szalony. Jędrzej wykazał się jednak znacznie lepszą kondycją i zainkasował sporo punktów po krótkich zagraniach za siatkę.
Następne spotkanie to łatwa wygrana starego wygi, a mianowicie Wojtka Urbaniaka, który nie dał żadnych szans młodemu adeptowi – Krzyśkowi Ciszewskiemu, dla którego awans do tej fazy już i tak był miłym zaskoczeniem.
Z kolei Bartosz Zdrenka i Michał Szarma zagrali bardzo wyrównany pojedynek. Dla mnie był to mecz szczególny, gdyż obu graczy znam z poprzednich edycji turnieju i te spotkanie dla obu było sporą szansą. Awans do 1/8 finału przed turniejem na pewno wzięliby w ciemno. Ostatecznie zdecydował super tb i zimna krew Bartka. Michał jeszcze ma problemy z utrzymaniem koncentracji, inkasując zbyt wiele podwójnych błędów w kluczowych momentach.

Radosław Gerlach (fot. Jagodziński)

Spotkanie Adam Jurzysta vs Maciej Maćkowiak miało być jednym z tych bez wyraźnego faworyta, lecz to Szczecinian tego dnia był wyraźnie lepszy. Znakomity bekhend zrobił różnicę, choć o losach drugiego seta rozstrzygał tie-break.
Jeszcze ciekawiej zapowiadał się mecz Pawła Scheffsa, który ma w dorobku choćby finał TbD Cup II oraz Radosława Gerlacha czyli włodarza PLT, który zapowiadał zmazanie plamy za występ w Bydgoszczy. Wyraźnie lepszym zawodnikiem okazał się Poznaniak, choć Rzeszowianin mógł i powinien urwać znacznie więcej gemów.
Największą niespodziankę jednak sprawił debiutujący Krystian Socha, który bez kompleksów wyeliminował starego wyjadacza – Jarosława Rumińskiego. Reprezentant Szczecinka wygrał dopiero w super tb, ale pod względem czysto tenisowym był znacznie lepszym zawodnikiem. Jarek jest bardzo trudną barierą dla graczy o słabszej kondycji lub bez regularności, ale akurat nie miało to zastosowania w tym przypadku.
Ostatnim meczem tej fazy był pojedynek Krzysztofa Kaczmarczyka czyli organizatora turniejów ProAm oraz stałego bywalca naszych turniejów Michała Suski. Różnica umiejętności okazała się jednak bardzo wyraźna i Częstochowianin bez choćby gema na swoim koncie zakończył niedzielne zmagania na kortach Towarzystwa Tenisowego „Świerczewo”.

1/8 finału

Kolejna faza miała za zadanie wytypować najlepszych ośmiu zawodników turnieju. Spotkania rozpoczęły się już popołudniu, a zakończyły w okolicach godziny 16.00. Ta runda nie przyniosła niespodzianek, choć emocji nie zabrakło w co najmniej trzech spotkaniach, ale o tym poniżej.

Marek Maćkowiak ponownie nie stracił zbyt wielu sił, gdyż Marcinowi Michalskiemu oddał zaledwie dwa gemy. Dla znacznie mniej doświadczonego zawodnika ta faza była już sporym sukcesem i nadzieją na jeszcze lepsze starty.
Podobną statystyką co Marek mógł pochwalić się Czarek Wajgt, który po dwóch meczach fazy pucharowej stracił także zaledwie dwa gemy. Damian Murmyło nie okazał się trudną przeprawą dla znakomicie dysponowanego faworyta.

Spotkania 1/8 finału II ligi

Pierwsze duże emocje w 1/8 finału przyniosło spotkanie zawodników z województwa Lubuskiego czyli Koropczuk vs Śliwiński. Pierwszy set padł łupem Arka, lecz dopiero po tb. Wydawało się, że to mocno przybliży jego rywala do awansu, mając w pamięci niepewną sytuację zdrowotną Grześka. Jednak nic bardziej mylnego – drugi set łatwo wygrał Koropczuk, a super tb był już prawdziwą kopalnią emocji. Koropczuk zaliczył wielki come back i to właśnie on mógł cieszyć się z awansu do najlepszej ósemki zawodów.
Z kolei Paweł Szczepka tym razem bez większych problemów ograł Jędrzeja Szajnę, który wydaje się, że wykonał plan optimum na ten turniej.

Adam Jurzysta (fot. Jagodziński)

Kolejne wielkie emocje dostarczył nam mecz na korcie numer 6, gdzie faworyzowany Adam Jurzysta podejmował Bartosza Zdrenkę. Pierwszy set zwiastował sensację, bo wygrał go underdog z Podróżnej i to 4-1. W drugiej partii do głosu doszedł już Szczecinian i wygrał ją bez straty gema. Super tb znów dostarczył ogromnych emocji, w którego końcówce piłkę meczową miał Zdrenka, lecz w znakomitym stylu wybronił ją Jurzysta. Różnica doświadczenia zrobiła swoje i w kluczowym momencie Adamowi nie zadrżała ręka, a trzeba dodać, że nie zwalniał ręki i katował rywala atomowym, oburęcznym bekhendem.
Przedostatni mecz tej fazy to pojedynek doświadczonego Pawła Scheffsa i świeżej krwi Krystiana Sochy, który w poprzedniej fazie zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Bardzo łatwo wygrał Poznaniak i zameldował się w kolejnej fazie. Dla Krystiana były to na pewno bardzo udane zawody i można go spokojnie zaliczyć do pozytywnych objawień turnieju.
Ostatni mecz 1/16 finału dostarczył ponownie ogromnych emocji. Tym razem spotkało się dwóch bardzo doświadczonych zawodników, a mianowicie Wojciech Urbaniak i Krzysztof Kaczmarczyk. Pierwszy set padł łupem Urbaniaka, który preferuje styl tzw. „siekierka”, lecz dopiero po tb. Z kolei w drugiej partii do głosu doszedł Kaczmarczyk, które posiada spore doświadczenie turniejowe, rywalizując nawet z aktywnymi zawodowcami, lecz głównie w deblu. O awansie rozstrzygać znów musiał super tie-break, w którym piłkę meczową miał Krzysiek, lecz zmarnował ją niewymuszonym błędem. Przy stanie 9-9, dwie bardzo dobre akcji zagrał Urbaniak, a mecz zakończył winnerem w samą linię. Kort numer 6 tego dnia był bardzo niedoceniany, a przyniósł aż trzy super tb, w których faworyci dwa razy musieli bronić piłek meczowych.

1/4 finału

W najlepszej ósemce znaleźli się zdecydowanie najlepsi gracze turnieju i żaden z nich nie pojawił się tam z przypadku. W pierwszym meczu faworyzowany Wajgt nie pozostawił złudzeń i znów pokazał bardzo wysokie umiejętności. W bardzo dobrym stylu zameldował się w półfinale i czekał na kolejnego rywala, mając za sobą jedno spotkanie mniej od pozostałych. Z turniejem musiał pożegnać się Marek Maćkowiak, który do tej pory szedł jak burza. Pozostałe mecze przyniosły znacznie więcej emocji. Jakub Murek wygrał zdecydowanie seta otwarcia z bardzo mocnym Grzegorzem Koropczukiem, lecz ten o dziwo doszedł do głosu w drugim secie, którego wyraźnie wygrał. Zdecydować musiał super tb, lecz tam zdecydowanie więcej sił zachował Murek i w pełni zasłużenie wygrał spotkanie. Pojedynek był pełny emocji, ale tylko w pozytywnym sensie i na korcie nie było czuć złej krwi. Dwa super tb pod rząd dla Grzegorza to możliwe, że za dużo, dodając fakt, że warunki pogodowe były bardzo trudne.

Spotkania 1/4 finału II ligi

Trzeci ćwierćfinał także wydawał się bardzo wyrównany, przynajmniej na papierze i tak też było. Paweł Szczepka przegrał pierwszego seta i to dość wyraźnie, ale to on zachował więcej sił (w poprzedniej rundzie poradził sobie zdecydowanie lepiej od Adama) i wygrał drugą partię. Super tb był bardzo wyrównany, ale Adam Jurzysta już nie miał tyle szczęścia, co w meczu z Bartoszem Zdrenką i tym razem musiał uznać wyższość znakomicie przygotowanego fizycznie Pawła Szczepki. Jak się zaraz okazało był jedynym z reprezentantów województwa Lubuskiego, który dotarł do najlepszej czwórki turnieju. Aż trzech innych graczy z Ziemi Lubuskiej odpadło w ćwierćfinale. Ostatni, który starał się o awans był Wojciech Urbaniak, który był bliski sprawienia małej niespodzianki, lecz miejscowy Scheffs okazał się lepszy w loteryjnym tb pierwszego seta. Druga partia była już formalnością, co oznaczało, że jedynym Poznaniakiem w tej fazie turnieju został właśnie Paweł.

1/2 finału

Zatem w Final Four zobaczyliśmy dwóch zawodników, którzy korty na Świerczewie znają od dawna, a mianowicie Cezary Wajgt, który był faworytem bukmacherów oraz Paweł Scheffs, który na tych kortach osiągnął finał drugiej edycji Tenis by Dawid Cup (wideo). Stawkę uzupełnili: reprezentant Złotowa – Jakub Murek, który walczył już o trzecie podium naszego turnieju oraz ostatni żołnierz z Lubuskiego – Paweł Szczepka. Stawka znakomita, a półfinały zapowiadały się arcyciekawie.

Spotkania 1/2 finału II ligi

Przewrotnie zacznę od półfinału, który rozgrywał się na korcie numer dwa. Tam byliśmy świadkami meczu rutyniarzy, z którego lepiej wyszedł Gorzowianin. Poznaniak był bardzo bliski doprowadzenia do tb w II secie, lecz Szczepka wygrał „złotą” piłkę uderzając piłkę w taśmę, która spadła kilkanaście centymetrów po stronie rywala. Niebywały pech jednego i szczęście drugiego, lecz ostatecznie wygrał zawodnik na tamten moment lepszy. Być może zabrakło nieco sił Scheffsowi, który na pewno nie był przyzwyczajony do takiego wysiłku. Z kolei Szczepka to były zawodnik sportów sylwetkowych, który kondycję od zawsze posiada na wysokim poziomie.

Jakub Murek na głównym planie (fot. Jagodziński)

Niemal równocześnie rozpoczął się półfinał rozgrywany na korcie centralnym i niewątpliwie była to uczta dla oczu. W mojej opinii było to najlepsze spotkanie w historii turnieju, które było pełne dramaturgii, ale co ważniejsze, stało na bardzo wysokim poziomie sportowym, a zawodnicy praktycznie nie popełniali błędów własnych. Pierwszy set był dość zaskakujący, bo Cezary Wajgt nie dość, że stracił pierwszego seta w turnieju to na dodatek przegrał go do zera. Na początku drugiego seta także lepszym graczem był Jakub Murek i pachniało niespodzianką, nie mówiąc sensacją. Wajgt prawdopodobnie w ostatnim momencie wrócił do gry i mniej więcej od połowy drugiego seta oglądaliśmy istne show. Obejrzeliśmy wiele wymian, które liczyły około 20 uderzeń i stały na wysokim poziomie trudności, gdyż zawodników oglądaliśmy daleko za linią końcową jak i pod samą siatką. Gracze urozmaicali grę także skrótami jak i lobami. W końcówce meczu obaj po zaciętych akcjach wręcz ledwo stali na nogach i z trudem łapali oddech. Widownia momentami oglądała mecz na stojąco – to były wręcz fajerwerki. Głębokie ukłony dla obu panów. Mimo prowadzenia w super tb to Wajgt szybko odrobił straty i wygrał cały mecz, awansując do wielkiego finału.

Finał i mecz o 3. miejsce

W meczu o trzecie miejsce minimalnie lepszy okazał się Paweł Scheffs, a Jakub Murek musiał zadowolić się czwartym miejscem. Niewątpliwie półfinał kosztował znacznie więcej Złotowianina, niż Poznaniaka.

Finał rozpoczął się w okolicach godziny 19.00 i miał jednego faworyta. Cezary Wajgt pierwszego seta wygrał bardzo wyraźnie i nic nie zwiastowało, że emocje sięgną zenitu. Reprezentant Lubonia przy 3-1 w drugim secie miał nawet dwie piłki meczowe, lecz w znakomitym stylu wybronił je doświadczony Paweł Szczepka. To był moment zwrotny i ogromna szansa na odwrócenie losów spotkania. Gorzowianin mentalnie urósł, a faworyt mógł czuć kryzys, tym bardziej, że miał za sobą znacznie trudniejszy bój półfinałowy. Paweł zdołał doprowadzić do tb, w którym okazał się minimalnie lepszy i byliśmy świadkami kolejnego super tb na korcie centralnym. Żaden z widzów nie mógł narzekać na poziom sportowy spotkań w decydujących fazach turnieju.

Finał II ligi

Super tb jednak znów okazał się sprzymierzeńcem Wajgta i trzeba mu oddać, że liczne doświadczenie nabyte w turniejach rozgrywanych głównie na terenie Poznania i Wielkopolski dało w tym przypadku należyty efekt. Reprezentant Lubonia, ani przez chwilę nie stracił wiary w swojej umiejętności i mimo, iż przegrywał lub tracił zdobytą przewagę to robił swoje i nie czuć było kryzysu. Jest to cecha wielkich mistrzów i muszę przyznać, że nie spodziewałem się aż tak dobrej gry Czarka, którego nie widziałem w akcji od wielu lat. Ogromny progres, umiejętności, siła mentalna i warunki fizyczne sprawiają, że mogliśmy gościć na swoim turnieju jednego z najlepszych, jak nie najlepszego zawodnika (bez przeszłości zawodowej) na terenie Poznania. Ogromne gratulacje! Oczywiście słowa uznania także dla finalisty – Pawła Szczepki, którego przed turniejem nie wymieniałem w gronie faworytów, ale swoją grą sprawił, że w pełni na to zasłużył. Trzecie i czwarte miejsce tym razem przypadło starym znajomym z Tenis by Dawid Cup, którzy przed laty także okupowali wysokie miejsca.

Pełne wyniki spotkań na stronie: POLSKA LIGA TENISA.

Od lewej: Szczepka, Wajgt, Scheffs (fot. Proch)

Mimo, że na turniej nie przyjechało wielu czołowych graczy rankingu ogólnopolskiego PLT to poziom sportowy znów był bardzo wysoki i różnica w stosunku do ostatniej edycji wcale nie była odczuwalna.
Turniej mogę uznać za w pełni udany pod każdym względem (pogoda, atmosfera, poziom sportowy, emocje, sponsorzy, nagrody, zdjęcia itd.).

Na koniec chciałbym podziękować kilku osobom, którzy przyczyniły się, że turniej znów można uznać za spory sukces. Oczywiście na wstępie podziękowania dla Polskiej Ligi Tenisa, pod egidą której zorganizowaliśmy już drugą edycję TbD Cup. Słowa uznania także dla Krzysztofa Jagodzińskiego, który bezinteresownie przyjechał na praktycznie dwa dni, by zrobić dla nas galerię zdjęć oraz Piotra Niemczyka, który jak co roku zadbał o wysoki poziom dań z grilla. Oczywiście do sukcesu przyczyniło się jeszcze więcej osób, ale ciężko byłoby je wymienić jednym tchem – MartaDawidJanekTomekMarcin oraz gospodarz obiektu Robert Knoff, który co rok udostępnia nam korty i zapewnia pełną obsługę, bar oraz serwis dla zawodników.

Tabela wszech czasów

W ramach post scriptum kilka słów podsumowania na temat rankingu zbiorczego, które obejmuje wszystkie edycje z turnieju. Stara kategoria została wykluczona, gdyż grali w niej tylko zawodnicy teoretycznie słabsi. Dawna kategoria A (powyżej 3,5 NTRP) została włączona do II ligi, a ranking I ligi obowiązuje od V edycji turnieju, gdy turniej został połączony z Polską Ligą Tenisa.

Jeśli chodzi o I ligę to na prowadzeniu umocnił się Sławomir Wrzeszcz, ale tuż za jego plecy wskoczył jego pogromca czyli Dominik Bartosz. Na trzecim miejscu znajduje się dalej Paweł Tchórz-Matuszak, a wypadł z niego Szymon Bunda, także tym razem nieobecny. Spory skok zaliczył Jakub Hołoga, który piastuje czwarte miejsce razem z Tomaszem Kiełbowiczem. W rankingu klasyfikowanych jest obecnie 16 zawodników.

II lidze sklasyfikowanych jest aż 117 zawodników i siłą rzeczy mieliśmy w niej bardzo dużo rotacji. Najbardziej istotne miały miejsce na czołowych lokatach. Pierwsze miejsce stracił nieobecny już od trzech edycji Daniel Kaczerski. Nowym liderem został Jakub Murek, który wcześniej zajmował 3. miejsce. Aktualnie na 3. miejscu mamy nieobecnego już w tej kategorii Sławka Wrzeszcza i Pawła Scheffsa, który zaliczył skok z szóstej pozycji. W rankingu zadebiutował triumfator – Cezary Wajgt, który okupuje 7. lokatę wraz z kilkoma innymi graczami. Największy skok w rankingu zaliczył Paweł Szczepka, który jak dotąd zajmował 31., a już jest także na 7. pozycji. Co ciekawe najwyżej sklasyfikowanym graczem, który nie osiągnął nigdy fazy półfinałów jest Łukasz Puczkowski, który plasuje się na 6. miejscu.

Tabela wszech czasów – TUTAJ