Tsitsipas nie skrywa marzeń o zostaniu liderem rankingu
Już w niedzielę w Melbourne dojdzie do finału singla mężczyzn, w którym zmierzą się Novak Dżoković i Stefanos Tsitsipas. Stawka tego meczu będzie podwójna – panowie powalczą nie tylko o tytuł w Melbourne, lecz również o pozycję lidera rankingu ATP. O chęci zostania numerem jeden opowiedział Grek.
Przed Australian Open liderem był Carlos Alcaraz. Młody Hiszpan nie przystąpił jednak do turnieju z powodu kontuzji. To stworzyło szansę do wdrapania się na szczyt notowania dla innych zawodników. Dość szybko z rywalizacji o pozycję lidera odpadli dwaj najwyżej rozstawieni zawodnicy, Rafael Nadal i Casper Ruud. Obaj pożegnali się z imprezą w drugiej rundzie. W finale dojdzie do pojedynku turniejowej „trójki” z „czwórką”. Zwycięzca pierwszego turnieju wielkoszlemowego w tym roku zostanie więc również nowym liderem rankingu.
O ile dla Serba byłby to kolejny powrót na szczyt, gdzie spędził już rekordowe 373 tygodnie, o tyle Grek znalazłby się w nieznanej dotąd sytuacji. Nic więc dziwnego, że Stefanos nie kryje swojego podekscytowania zaistniałą okazją.
– Lubię ten numer. Świadczy o tobie, jest szczególny. Jest jedyny – powiedział Tsitsipas.
Znający już smak wielkoszlemowego finału Grek przyznał, że zostanie liderem rankingu byłoby dla niego spełnieniem marzeń sprzed lat – To marzenie z dzieciństwa, aby pewnego dnia zostać numerem jeden. Jestem blisko – mówił finalista tegorocznego Australian Open.
Tsitsipas, który na kortach w Melbourne może liczyć na głośny doping swoich sympatyków, ujawnił również, że cieszy się, iż to właśnie w tym miejscu będzie miał okazję do osiągnięcia największego sukcesu w karierze – Cieszę się, że okazja nadarza się tu w Australii, a nie gdzie indziej, ponieważ to miejsce o wielkim znaczeniu – powiedział Stefanos.
Wyzwanie, jakie stoi przed 24-latkiem stanowi dla niego wielką motywację – To są momenty, na które ciężko pracowałem. Aby być w stanie grać w finałach takich jak ten, finałach o większym znaczeniu. To finał wielkoszlemowy, walczę o miejsce numer jeden – Te słowa mogą służyć za najlepszą zapowiedź niedzielnego spotkania.
Reprezentant Grecji miał już szansę na zostanie liderem rankingu podczas ATP Finals. Wtedy jednak pożegnał się z nimi już po fazie grupowej. Teraz okazja nadarza się ponownie. W przypadku pokonania Dżokovicia, Tsitsipas zostałby 29. numerem jeden męskiego tenisa w historii. Ponadto dokonałby tego jako pierwszy przedstawiciel swojego kraju w dziejach.