US Open. Mecz Igi Świątek przerwany. Tuż po szalonej końcówce pierwszego seta

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Z powodu opadów deszczu nie udało się dokończyć w czwartek pojedynku Igi Świątek z Sachią Vickery. Zaznajomieni z prognozą pogody organizatorzy przenieśli pojedynek na inny kort, żeby mógł zacząć się wcześniej, jednak ten zabieg nie wystarczył. Udało się rozegrać tylko jednego seta i dwie piłki w kolejnej odsłonie rywalizacji. Na razie w lepszej sytuacji jest 25-letnia Amerykanka.

Według pierwotnych założeń do spotkania Świątek z Vickery miało dojść na korcie numer 11, po zakończeniu pojedynku Johna Millmana z Francesem Tiafoe. Australijczyk i Amerykanin długo nie potrafili rozstrzygnąć, kto jest lepszy i ostatecznie do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był piąty set. Tymczasem organizatorzy mieli twardy orzech do zgryzienia, gdyż wiedzieli, że nad Nowy Jork nadciągają deszczowe chmury. W końcu zdecydowali się nie czekać dłużej i zaprosili Świątek i Vickery na wolny kort numer 8. Ten sam, na którym dzień wcześniej ze zmiennym szczęściem walczyli Magda Linette i Hubert Hurkacz.

Niestety mecz od początku nie układał się po myśli naszej reprezentantki. Polka już w drugim gemie była wyraźnie zirytowana tym, co dzieje się na korcie, ale też trudno jej się dziwić. Jak najszybciej próbowała odrobić stratę przełamania, a rywalka jednego break-pointa obroniła uderzeniem po taśmie. Większy problem stanowił jednak źle nastawiony celownik przy forhendzie. W połowie czwartego gema statystycy wyliczyli, że Świątek popełniła już dziesięć niewymuszonych błędów.

Co gorsza, problemy nie ustępowały z biegiem czasu. Po tym jak w siódmym gemie Świątek popełniła dwa podwójne błędy i spudłowała dwa razy z forhendu, Vickery po raz kolejny objęła prowadzenie z przewagą przełamania. Kiedy Polka  znajdowała właściwy rytm, od razu jednak niwelowała straty. To napawa optymizmem przed wznowieniem rywalizacji w piątek o 18.30. Szansa na zwycięstwo wciąż jest bardzo duża.

Na pewno jednak droga do 3. rundy została wydłużona przez kuriozalny tie-break pierwszego seta. Świątek popisowo rozegrała pierwsze pięć punktów: dobrze serwowała, grała uważnie, piłki po jej zagraniach lądowały głęboko w korcie. Wszystko co dobre skończyło się tuż przed zmianą stron, przy prowadzeniu 5-0. Wówczas do głosu doszła przeciwniczka wspomagana szalonymi, nieodpowiedzialnymi pomysłami Polki. Seria dobrych zagrań Vickery i kosztownych błędów Świątek doprowadziła do tego, że to Amerykanka wygrała pierwszego seta po siedmiu zdobytych punktach z rzędu.

Po zakończeniu seta Świątek na kilka minut zniknęła z kortu. W tym czasie musiała poradzić sobie z tym, co wydarzyło się w tie-breaku i kilkanaście minut wcześniej. Przy prowadzeniu 5:4 i podaniu przeciwniczki sama miała trzy piłki setowej. Najbliżej szczęścia była za pierwszym razem, jednak popełniła niewymuszony błąd. Jeden z 31 w pierwszym secie.

Po dwóch wymianach w drugim secie spotkanie zostało przerwane z powodu opadów deszczu. Zawodniczki wrócą na kort numer 8 w piątek o 18.00. Oczywiście, o ile pogoda będzie łaskawsza. Już wiadomo, że lepsza z pary Świątek – Vickery w trzeciej rundzie spotkania się z Białorusinką Wiktorią Azarenką.

 

 


Wyniki

Druga runda:

Iga Świątek (Polska) – Sachia Vickery (USA) 7:6(5), 0:0, 30-0, dokończenie w piątek o 18.00