US Open. Świątek uległa mistrzyni olimpijskiej. Kosmiczny poziom pierwszego seta

Od 41 lat czekamy na reprezentanta Polski w ćwierćfinale gry pojedynczej US Open. W tegorocznej edycji nowojorskiego szlema bliska przerwania tej passy była Iga Świątek. W 1/8 finału nasza reprezentantka przegrała jednak 6:7(12), 3:6 z podwójną medalistką igrzysk w Tokio, Belindą Bencic.
Pojedynek Polki ze Szwajcarką na pewno trwale zapisze się w pamięci kibiców. Po pierwsze z powodu świetnego poziomu rywalizacji w premierowym secie. Zawodniczki rozpieszczały kibiców zgromadzonych na korcie Louisa Armstronga. Niektóre odbicia były wręcz perfekcyjne. Po drugie z powodu trwającego ponad 20 minut tie-breaka. W nim poziom nie był już tak wysoki. Genialne zagrania przeplatały niewymuszone błędy. Rekompensował to jednak stan niezwykłego napięcia. Przez kilka minut, niemal non stop, raz jedna, raz druga broniły piłki setowej.
Samo doprowadzenie do tie-breaka było sporym osiągnięciem Świątek. Spotkanie lepiej rozpoczęła bowiem przeciwniczka. Bencic zachwycała przede wszystkim returnami, którymi często kończyła wymianę. Gdy akcja trwała dłużej, miała nadzwyczajną swobodę w posyłaniu kolejnych, bardzo mocnych uderzeń.
Po pięciu gemach mogła prowadzić nawet 5:0. Nasza reprezentantka świetnie się jednak broniła, dzięki czemu przegrywała tylko 2:3. W jednym z gemów wydostała się nawet ze stanu 0:40. Co cieszyło, Polka wyglądała na tenisistkę wyjątkowo skoncentrowaną, bardzo dobrze radzącą sobie w decydujących fragmentach gemów.
Z przodu wciąż pozostawała jednak Bencic, aż do stanu 5:4. Wówczas Polka wywalczyła pierwszego break-pointa, a Szwajcarka popełniła podwójny błąd serwisowy. Kilka minut później sytuacja Świątek była jeszcze lepsza. Prowadziła 6:5 i znów 40:30 przy podaniu rywalki. Tym razem Bencic zaserwowała jednak bardzo dobrze i szybko obroniła pierwszą piłkę setową.
W trwającym ponad 20 minut tie-breaku Polka miała jeszcze trzy okazje na przypieczętowanie zwycięstwa. Najbliżej była przy 12-11, kiedy zrzuciła rywalkę do defensywy, a ta popisała się doskonałym minięciem. Po zmianie stron Bencic zdobyła dwa kolejne punkty i wygrała pierwszą odsłonę rywalizacji.
Druga partia nie stała już na tak wysokim poziomie. Nie była też tak bardzo zacięta. Można było odnieść wrażenie, że z obydwu tenisistek uszło nieco powietrza. O losach seta zadecydowało przełamanie z czwartego gema na korzyść Szwajcarki. Jakaż szkoda, że trzy minuty wcześniej to Polka nie wykorzystała swojej okazji. Być może set i całe spotkanie potoczyłyby się inaczej. Obie zawodniczki grały na zbliżonym poziomie i decydowały detale.
W dwóch setach wygrała jednak mistrzyni olimpijska z Tokio, wyraźnie wzmocniona życiowym sukcesem, emanująca na korcie pewnością siebie. W ćwierćfinale 24-letnia Szwajcarka zagra z rewelacyjną 18-letnią Emmą Raducanu lub ostatnią w turnieju reprezentantką gospodarzy, Shelby Rogers.
Świątek kolejny mecz w Nowym Jorku rozegra najprawdopodobniej w 2022 roku. W tegorocznej edycji US Open zdecydowała się bowiem tylko na start w grze pojedynczej, który właśnie dobiegł końca.
Tegoroczna edycja była dla naszej reprezentantki bardziej udana od dwóch poprzednich, jednak wciąż barierę stanowi 4. runda. Dla polskich singlistów nieprzekraczalna od 1980 roku i ćwierćfinału Wojciecha Fibaka. Wcześniej w najlepszej ósemce amerykańskiej imprezy dwukrotnie meldowała się Jadwiga Jędrzejowska.
Wyniki
Mecz 1/8 finału:
Belinda Bencic (Szwajcaria, 11) – Iga Świątek (Polska, 7) 7:6(12), 6:3