Zwycięski return Igi

/ Adam Romer , źródło: Własne, foto: AFP

Polka wygrała niezwykle nerwowe starcie z Jessicą Pegulą w ćwierćfinale US Open i jako pierwsza Polka od 85 lat zagra w półfinale nowojorskiego turnieju. Przed nią dokonała tego tylko Jadwiga Jędrzejowska.

 

Przed rozpoczęciem meczu, w studio polskiego Eurosportu trener Piotr Sierzputowski zapowiedział, że o wyniku meczu zdecyduje dyspozycja na returnie. Kto miałby to wiedzieć lepiej, jak nie były trener Igi Świątek? Stało się dokładnie tak jak zapowiedział Sierzputowski. Serwis okazał się kwestią wtórną, o przebiegu meczu decydował return.

 

Zaczęło się niewinnie od czterech gemów wygranych przez serwujące. Pierwsza przewagę pierwszego uderzenia po serwisie pokazała Amerykanka, która przełamała serwis Świątek. Gdy amerykańska publiczność w euforii ruszyła do dopingowania swojej rodaczki, przyszedł zaskakujący zwrot akcji.

Być może, że pierwsze przełamanie okazało się to fatalne dla Peguli. W kolejnych gemach coś załamało się w grze Jessiki. Wygrała dwa pierwsze punkty przy swoim serwisie i… dotknęła ją nieoczekiwana niemoc. Grała, ale to Polka zdobywała kolejne punkty. W kolejnych czterech gemach, czyli do końca seta, Pegula wygrała zaledwie dwa punkty, choć przebieg tych punktów wcale nie wydawał się tak jednostronny.

 

Gdy idąc za ciosem, Iga dorzuciła na początku drugiego seta kolejne przełamanie, mogło się wydawać, że mecz jest pod kontrolą Polki. Nic bardziej mylnego. Druga partia była prawdziwym szaleństwem patrząc z perspektywy serwujących.

Break i rebreak i tak kolejny raz. Z 12 rozegranych gemów aż 10 zakończyło się bowiem wygraną tenisistki returnującej.

Obie dziewczyny, bądź co bądź należące do światowej czołówki, grały mocno zachowawczo, bez specjalnego ryzyka, licząc na błąd ze strony rywalki.

Obie zaliczyły ujemne statystyki w przekroju całego meczu. Polka miała 22 wygrywające zagrania i 32 niewymuszone błędy. Amerykanka odpowiednio 14 winnerów i 29 niewymuszonych błędów.

Kończący drugiego seta tiebreak nie mógł wyglądać inaczej. Pierwszą piłkę serwująca wygrała dopiero za szóstym podejściem. Na szczęście dla polskich kibiców była to Iga, która w ten sposób objęła  prowadzenie 4-2. Wprawdzie przegrała kolejny swój serwis, ale potem, jak w całym meczu, górę wziął return i Polka doczekała się pierwszej piłki meczowej przy stanie 6-4. Swoją szansę wykorzystała i po raz pierwszy od 85 lat mamy Polkę w półfinale US Open.

Cały mecz nie stał na szczególnie wysokim poziomie, przypominał nieco zapasy dwóch zawodniczek zmagających się ze swoimi słabościami, w szczególności z serwisem, ale nie sztuką jest wygrać gdy gra się perfekcyjnie. Właściwie niemal od początku tegorocznego US Open udowadnia to Iga Świątek, która ma swoje wzloty i upadki, ale z niezwykłą konsekwencją zmierza w kierunku sobotniego finału.

 

Kolejny krok może zrobić już kolejnego wieczoru, bo kobiece półfinały zaplanowane zostały na czwartek od godziny 19.00 (czyli od 1.00 w nocy z czwartku na piątek czasu polskiego). W pierwszym zmierzą się Caroline Garcia z Ons Jabeur. Po nich na kort wyjdzie Iga, by zmierzyć się z Białorusinką Aryną Sabalenką.

W dotychczasowych pojedynkach Polki z tą rywalką Polka odniosła trzy zwycięstwa i jedną porażkę. Wszystkie mecze tenisistki rozegrały na przestrzeni ostatnich 11 miesięcy. Sabalenka wygrywała w trzech setach w WTA Finals w Guadalajarze. Iga za to dwusetowe wygrane zanotowała w Doha, Stuttgarcie i Rzymie.


Wyniki

Wynik ćwierćfinału turnieju kobiet US Open: Iga Światek (1) – Jessica Pegula (USA, 8) 6:3, 7:6(4).