US Open. Dawni mistrzowie uciekli spod topora

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Andy Murray i Marin Czilić to dwaj z trzech zawodników biorących udział w US Open, którzy znają smak zwycięstwa w wielkoszlemowej imprezie. Tym razem byli bardzo bliscy porażki już w pierwszej rundzie. Szkot musiał bronić nawet piłki meczowej.

Po tym jak z podróży do Nowego Jorku zrezygnowali Roger Federer, Rafael Nadal i Stan Wawrinka grupa wielkoszlemowych mistrzów wyszczuplała o połowę. W tegorocznej edycji US Open tworzą ją Novak Dżoković, Andy Murray i Marin Czilić. Tak się składa, że każdy z nich ma na swoim koncie również zwycięstwo w amerykańskiej lewie Wielkiego Szlema. W tym sezonie w gronie faworytów znajduje się tylko Serb. Zwycięstwo Chorwata byłoby jeszcze większą sensacją niż to sprzed sześciu lat, natomiast dla wracającego po operacji biodra Szkota każdy wygrany mecz na tym poziomie jest dużym sukcesem i pokazem determinacji.

– Muszę odpocząć i spróbować zregenerować się najlepiej, jak potrafię. To był zdecydowanie najdłuższy mecz, w jakim grałem od 2019 roku i pojedynku z Roberto Bautistą Agutem w Australian Open – powiedział tuż po trwającym ponad cztery i pół godziny pojedynku Szkot. Yoshihito Nishioka, jeden z najniższych tenisistów w stawce, mierzący zaledwie 170 cm, przez długi czas był bardziej regularny z linii końcowej i prowadził 6:4, 6:4, 3:1. Murray odrobił stratę jednego seta, ale to nie oznaczało końca problemów. W czwartej partii bronił bowiem piłki meczowej. Udało mu się jednak doprowadzić do piątego seta, w którym raz jeszcze odrobił stratę przełamania i wygrał 4:6, 4:6, 7:6(5), 7:6(4), 6:4.

Rywalem Brytyjczyka w drugiej rundzie będzie rozstawiony z numerem 15 Felix Auger-Aliassime. 20-letni Kanadyjczyk ma za sobą ciężką, czterosetową przeprawę z Thiago Monteiro.

W tym samym czasie co Murray na jednym z bocznych kortów trudne chwile przeżywał Marin Czilić. Spotkanie z Denisem Kudlą, notowanym na początku drugiej setki rankingu ATP, bardzo długo nie układało się po jego myśli. Przełomowy był dziesiąty gem trzeciego seta. Kudla serwował po zwycięstwo, ale ugrał tylko jeden punkt. Niedługo później doszło do kolejnego przełamania i pojedynek nieoczekiwanie się wydłużył. Czilić wygrzebał się z tarapatów i wygrał 6:7(3), 3:6, 7:5, 7:5, 6:3. Stracił jednak dużo sił, z czego w drugiej rundzie spróbuje skorzystać Słowak Norbert Gombos.

Długich, wyniszczających batalii udało się uniknąć najwyżej rozstawionym zawodnikom w dolnej połowie drabinki. O starciu Dominika Thiema pisaliśmy już wczoraj, natomiast w nocy problemów z awansem do 2. rundy nie mieli Daniił Miedwiediew i Matteo Berrettini. Krócej na korcie przebywał Rosjanin, który potrzebował tylko godziny i trzech kwadransów, żeby rozprawić się z wolącym rywalizować na kortach ziemnych Federico Delbonisem. Kilkanaście minut dłuższe było spotkanie Berrettiniego z doświadczonym Japończykiem Go Soedą. Włoch posłał aż 18 asów, po trafionym pierwszym podaniu wygrał 47 z 50 piłek i ani razu nie dał się przełamać. Przy takiej dyspozycji serwisowej mecz nie mógł się skończyć inaczej niż zwycięstwem faworyta bez straty seta.


Wyniki

Wtorkowe mecze 1. rundy:

Andy Murray (Wielka Brytania) – Yoshihito Nishioka (Japonia) 4:6, 4:6, 7:6(5), 7:6(4), 6:4
Felix Auger-Aliassime (Kanada, 15) – Thiago Monteiro (Brazylia) 6:3, 6:7(7), 7:6(6), 7:6(6)
Marin Czilić (Chorwacja, 31) – Denis Kudla (USA) 6:7(3), 3:6, 7:5, 7:5, 6:3
Norbert Gombos (Słowacja) – Radu Albot (Mołdawia) 6:4, 6:1, 6:4
Daniił Miedwiediew (Rosja, 3) – Federico Delbonis (Argentyna) 6:1, 6:2, 6:4
Matteo Berrettini (Włochy, 6) – Go Soeda (Japonia) 7:6(5), 6:1, 6:4