Linette w Zawadzie zagrała w finale

/ Maciej Weber , źródło: Archiwum Tenisklubu, foto:

Turniej Hart Open w Zawadzie odbył się po raz dziesiąty. Jeszcze nigdy nie wygrała Polka. I żadna nie była tak blisko celu jak Magda Linette. Miała wszystko, co potrzebne do zwycięstwa, łącznie z trzema meczbolami w finale… Może za rok?


Tekst: Jarosław K. Kowal 


Kłopot nie tylko w tym, że za rok Linette najprawdopodobniej już nie będzie startowała w turniejach tej rangi (25 tys. dolarów w puli nagród), a inne Polki ostatnio nie garną się do zdobywania tytułów. Z roku na rok organizatorzy mają coraz większe problemy z dopięciem budżetu. Mimo wszystko zapewniają, że pochmurna aura finansowa nie zmusi ich do wycofania się z interesu. – Nikt nam nie sprawy nie ułatwia, ale będę wnioskowała m.in. do PZT o pomoc. I na 99 proc. turniej odbędzie się w przyszłym roku. Zawodniczki bardzo go chwalą – wyjaśnia Iwona Kucharska, dyrektorka Hart Open.
Widzów na trybunach mogłoby być ciut więcej i pewnie kilka innych „ale” by się znalazło… Jednak szkoda byłoby zaniechać tradycji. Od dziesięciu lat impreza w małej wiosce pod Opolem, w której mieszka nieco ponad 1000 osób, kończy cykl zawodowych turniejów w Polsce i lepiej niech tak zostanie.
Od dwóch lat Zawada jest szczęśliwa dla Sandry Zahlavovej. Dzięki ubiegłorocznemu zwycięstwu w Hart Open Czeszka po raz pierwszy awansowała do czołowej setki listy WTA i „załapała się” do głównej drabinki Australian Open. Tym razem miała zdecydowanie trudniej. Między nią a Linette (czyli między turniejową jedynką a dwójką) może jest duża przepaść w rankingu, ale nie na korcie.
Po losowaniu można było w ciemno obstawiać właśnie taki finał. Czeszka zazwyczaj rywalizuje na wyższym poziomie, a 18-letnia poznanianka w tym roku grała o tytuł w każdym z trzech poprzednich turniejów tej rangi rozgrywanych w Polsce. I także tym razem cztery rundy przeszła z dziecinną łatwością. Ale na koniec mogła tylko pluć sobie w brodę. – Wydawało się, że byłam tak blisko… I dlatego to jedna z bardziej bolesnych porażek w karierze. Cieszę się jednak, że zbliżyłam się do celu, do którego dążę – wyjaśniła Linette.
W styczniu 2010 roku zajmowała 1008. miejsce na świecie, w styczniu 2011 będzie zapewne w okolicach 180. Mogłaby wystąpić w eliminacjach Australian Open, ale… nie chce. – Miałabym tam jechać na wycieczkę? Ranking to nie wszystko. Jeszcze nie gram na tyle dobrze – tłumaczy zawodniczka Grunwaldu Poznań, która w Hart Open wystąpiła także w finale debla (razem z Paulą Kanią).
Aż tak dużych profitów za występ w turnieju w Zawadzie nie uzyskała Justyna Jegiołka. Ale w jej przypadku przejście eliminacji i awans do półfinału (przegrała w nim z Linette) trzeba uznać za duży sukces. A w zasadzie największy w karierze. 19-letnia tenisistka pochodzi z pobliskiej Leśnicy, więc w Zawadzie czuła się jak w domu. W końcu tutaj rozegrała pierwszy zawodowy mecz.
Inne Polki nie błysnęły. Katarzyna Piter, Krolina Kosińska i Anna Korzeniak przegrały w pierwszej rundzie, a 10 pozostałych nie przebiło się przez eliminacje.



HART OPEN
ITF WOMEN’S CIRCUIT, 25 000 USD
ZAWADA, 15-21.11
Ćwierćfinały singla:
Sandra Zahlavova (Czechy, 1) – Justine Ozga (Niemcy) 6:3, 7:5; Tetiana Arefijewa (Ukraina) – Oksana Kałasznikowa (Gruzja, 3) 6:2, 6:0; Justyna Jegiołka (Polska, Q) – Kiki Bertens (Holandia, 6) 4:6, 6:2, 6:1; Magda Linette (Polska, 2) – Irina Kurianowicz (Białoruś, 5) 6:2, 6:3.
Półfinały: Zahlavova – Arefijewa 6:4, 6:3; Linette – Jegiołka 6:2, 6:3.
Finał: Zahlavova – Linette 5:7, 7:6(4), 6:4.
Finał debla: Oksana Kałasznikowa, Polina Piechowa (Gruzja, Białoruś) – Paula Kania, Magda Linette (Polska) 6:3, 6:4.