Krótka opowieść o niezwykłym turnieju, czyli słowo o finałach

Jan Gąszczyk , foto: AFP

W kobiecym tenisowym cyklu nie ma drugiego takiego turnieju jak WTA Finals. Jest to jedyna w sezonie impreza rozgrywana w formacie grupowym. Najpierw tenisistki rywalizują w grupach, a następnie odbywają się półfinały i finał.

Co, gdzie, kiedy?

Historia tego turnieju jest długa. Po raz pierwszy panie w turnieju dla najlepszych w sezonie rywalizowały w roku 1972. Pod względem prestiżu, dorobku punktowego i finansowego finały ustępowały wyłącznie turniejom wielkoszlemowym. Przez pierwsze trzy dekady od 1972 do 2002 zawodniczki rywalizowały systemem pucharowym, czyli turniej „masters” nie różnił się od innych turniejów rozgrywanych w sezonie. Obecny system, grupowy, wprowadzony został dopiero w 2003 roku.

Najczęściej – w latach 1972-2000, 2002-2005 i w 2022 – imprezę gościły miasta amerykańskie. Najlepsze tenisistki sezonu odwiedzały Boca Raton, Los Angeles, Oakland, Nowy Jork (najdłużej) oraz Forth Worth. Poza tym jedna edycja odbyła się w Monachium oraz dwie w Madrycie. Od 2008 roku włodarze WTA fundują tenisistkom wycieczki do bardziej egzotycznych miejsc takich jak Stambuł, Doha, Singapur, Shenzen oraz meksykańskie Cancun i Guadalajara. Najczęściej finały rozgrywano na kortach twardych w hali i na zewnątrz.

Raj i piekło

Nie zawsze wybór miejsca rozgrywania „mastersa”, dokonywany przez władze WTA, był dobrą decyzją. Często też nie do końca było wiadomo czym się kierowano. Rozgrywanie finałów w niektórych lokalizacjach okazywało się było koszmarem dla tenisistek i nie mamy tu na myśli tylko meksykańskiego Cancun… W opinii wielu komentatorów, tenisistek i kibiców najlepsze turnieje zorganizowano w Madrycie w latach 2006-2007. Bardzo dobrą opinię miały imprezy w Stambule i Singapurze, gdzie trybuny podczas meczów pękały w szwach, a atmosfera oraz organizacja stały na najwyższym poziomie.

Na przeciwnym biegunie znalazła się Doha, gdzie tenisistki grały w latach 2008-2010 oraz imprezy rozegrane w ostatnich latach w Meksyku i USA. W Doha publiczność praktycznie nie było, ale wówczas był to pewnego rodzaju eksperyment. Katarczycy dzięki nieograniczonym zasobom petrodolarów próbowali promować tenis nad Zatoką Perską, ale w pewnym momencie przerzucili się na piłkę nożną. Po pandemii COVID-19 władze WTA wybierały organizatorów imprezy niejako z łapanki. Zarówno Fort Worth, jak i meksykańskie Guadalajara i Cancun rozczarowały, szczególnie pod względem organizacyjnym i frekwencyjnym.

Triumfatorki

Najwięcej sukcesów w historii odniosły Amerykanki. Tenisistki z tego kraju wygrały imprezę kończącą sezon 21 razy. Najwięcej zwycięstw odniosła Martina Navratilowa, która finały wygrała osiem razy. Jednak dwa pierwsze triumfy odniosła jeszcze reprezentując Czechosłowację. Pięć tytułów wywalczyła Serena Williams, cztery Chris Evert, trzy Monica Seles, a po jednym Tracy Austin, Lindsay Davenport i Venus Williams. Mistrzyniami imprezy zostały łącznie przedstawicielki 14 państw, w tym aż dwie Polki (Agnieszka Radwańska 2015 i Iga Świątek 2023). Ostatnią tenisistką, która zdołała obronić tytuł była Serena Williams w 2014 roku. Najbliżej powtórzenia wyniku Amerykanki była Elina Switolina. Ukrainka wygrała mistrzostwa w 2018 roku, a rok później dotarła do finału.

Tytułem mistrzyni finałów pochwalić się mogą prawie wszystkie najlepsze zawodniczki. Monica Seles, Steffi Graf, Gabriela Sabatini, Martina Hingis, Kim Clijsters, Justin Henin, Amelie Mauresmo, Venus Williams, Petra Kvitova oraz Garbine Muguruza. To plejada doskonałych tenisistek, ale nie mniej znane są te, którym nigdy wygrać się nnie udało: Arantxa Sanchez Vicario, Mary Pierce, Wiktoria Azarenka, Simona Halep, Na Li czy Angelique Kerber. Wszystkie one grały w finale, ale wygrać się nie udało.

Rosyjski pech?

O pechu lub braku szczęścia na pewno mogą mówić tenisistki rosyjskie. W latach 2002-2011 udział w finałach brało z reguły po kilka tenisistek z tego kraju. W rekordowym 2004 roku zagrało w turnieju aż pięć tenisistek rosyjskich. Ilość nie przeszła jednak w jakość. Pomimo obecności takich zawodniczek jak Jelena Dementiewa, Wiera Zwonariowa, Anastazja Myskina, Swietłana Kuzniecowa, Maria Szarapowa, Nadia Pietrowa, Anna Czakwetadze i Dinara Safina tenisistki z tego kraju wywalczyły zaledwie jeden tytuł. W 2004r. sensacyjnie najlepsza okazała się wchodząca do poważnego tenisa, zaledwie 18-letnia Szarapowa. Mistrzyni z Niagania grała jeszcze dwa razy w finale, ale drugiego tytułu już nie zdobyła. Kolejny przegrany finał dołożyła jeszcze Zwonariowa i to by było na tyle.

Przyszłość?

Powierzenie turnieju Arabii Saudyjskiej wzbudziło wiele kontrowersji, w szczególności w obszarze praw kobiet, ale jednego możemy być pewni. W Rijadzie organizacyjnie wszystko powinno być zapięte na ostatni guzik. Jaka będzie frekwencja na trybunach i jak turniej wypadnie sportowo? O tym przekonamy się już wkrótce.