Dubaj. Świątek poznała pierwszą rywalkę

/ Jakub Karbownik , źródło: własne/www.wtatour.com, foto: AFP

Iga Świątek jest rozstawiona z numerem szóstym w turnieju ATP 500 w Dubaju. W sobotę Polka poznała pierwszą rywalkę. W sumie w imprezie możemy zobaczyć trzy biało-czerwone.

Po australijskiej części sezonu do rywalizacji przystępuje pierwsza rakieta Polski. Raszynianka w meczu pierwszej rundy zmierzy się z Darią Kasatkiną. Polka i Rosjanka nie tak dawno rywalizowały ze sobą. Nasza zawodniczka była górą w meczu trzeciej rundy Australian Open. Pojedynek między najwyżej klasyfikowaną Polką, a drugą rakietą Rosji odbędzie się w poniedziałek lub we wtorek, gdy rozegrane zostaną pojedynki pierwszej rundy. W przypadku wygranej kolejną przeciwniczką Świątek może być Sofia Kenin lub Jelena Ostapenko. Z kolei w 1/4 finału na naszą zawodniczkę może czekać Aryna Sabałenka, czyli turniejowa „jedynka”.

Oprócz Igi Świątek w imprezie mają szansę wystąpić jeszcze dwie Polki. Magda Linette i Magdalena Fręch udanie rozpoczęły w sobotę kwalifikacje. Rozstawiona w eliminacjach z dziesiątką poznanianka w pierwszej rundzie pokonała Angelinę Gabujewą z Rosji. Z kolei trzecia rakieta naszego kraju w dwóch setach wygrała z Kristiną Mladenović. Na zwyciężczynie kwalifikacji czekają w pierwszej rundzie: Aryna Sabałenka, Paula Badosa, Elise Mertens, Maria Sakkari, Elina Switolina i Irina Camelia-Begu.

Petersburg. Alicja Rosolska zagra w finale! Po raz pierwszy odkąd została mamą

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: Peter Figura

Alicja Rosolska jako pierwsza polska tenisistka zagra w tym sezonie w finale turnieju WTA. Nasza deblistka razem ze swoją partnerką z Nowej Zelandii Erin Routliffe fantastycznie spisują się w Petersburgu. Już teraz wiadomo, że w poniedziałek tenisistka z Warszawy wróci do czołowej setki rankingu.

Niespełna czternaście miesięcy temu Alicja Rosolska została matką, a w niedzielę zagra w finale turnieju WTA. I to jakiego turnieju! Zawody w Petersburgu mają rangę WTA 500, ale ich obsada zarówno w deblu, jak i singlu była bardzo mocna. Na starcie stanęło pięć zawodniczek z tytułami wielkoszlemowymi na koncie i aktualna mistrzyni olimpijska, Belinda Bencic.

Rosolska i Routliffe atakowały z drugiego szeregu. Los od razu rzucił je na głęboką wodą, przydzielając w pierwszej rundzie do rozstawionych z numerem ,,3″ Chinek Yi-Fan Xu i Zhaoxuan Yang. Polka z Nowozelandką sprawiły jednak bardzo miłą niespodziankę i pokonały faworytki po super tie-breaku. Po tamtym meczu pisaliśmy, że wszystko jest możliwe, bowiem z turniejem pożegnały się też pozostałe rozstawione duety.

Nasza reprezentantka i jej nowozelandzka partnerka szansę wykorzystały doskonale. W dwóch kolejnych meczach nie straciły seta i po raz pierwszy wspólnie zagrają w finale. Routliffe będzie celować w drugi tytuł w głównym cyklu, Rosolska w dziesiąty, ale pierwszy odkąd została matką.

Finałowymi przeciwniczkami Polki i Nowozelandki będą Rosjanka Anna Kalińska i Amerykanka Cathy McNally. Niezależnie od rezultatu tego starcia, w poniedziałek Rosolska wróci do czołowej setki rankingu WTA deblistek.

W finale gry pojedynczej zmierzą się ze sobą natomiast dwie najwyżej rozstawione tenisistki, Maria Sakkari i Anett Kontaveit. Faworytką będzie Estonka, która w Petersburgu nie przegrała jeszcze seta, a w hali wygrała 19 spotkań z rzędu.

Trudniejszą drogę do finału miała Greczynka. W półfinale bardzo dużo sił zabrała jej Irina Camelia Begu, stawiając opór przez ponad trzy godziny. W decydującym secie Rumunka prowadziła nawet z przewagą przełamania, lecz ostatecznie to najwyżej rozstawiona tenisistka wygrała 6:4, 6:7(4), 6:4.


Wyniki

Półfinały gry pojedynczej:

Maria Sakkari (Grecja, 1) – Irina Camelia Begu (Rumunia) 6:4, 6:7(4), 6:4
Anett Kontaveit (Estonia, 2) – Jelena Ostapenko (Łotwa, 7) 6:3, 6:4

Półfinały gry podwójnej:

A. Rosolska, E. Routliffe (Polska, Nowa Zelandia) – N. Dzalamidze, A. Panowa (Rosja) 7:5, 6:4
A. Kalińska, C. McNally (Rosja, USA) – A. Potapowa, W. Zwonariewa (Rosja) 6:2, 5:7, 14-12

Wawrinka zapowiedział grę w Roland Garros

/ Dominika Opala , źródło: www.puntodebreak.com , foto: AFP

Stan Wawrinka ostatni raz pojawił się na zawodowych kortach w marcu ubiegłego roku. Potem trzykrotny mistrz wielkoszlemowy musiał leczyć uraz stopy. Wygląda jednak na to, że długo wyczekiwany powrót Szwajcara do touru nastąpi w maju podczas sezonu gry na mączce.

Ostatni mecz w zawodowym tourze, Stan Wawrinka rozegrał w marcu 2021 roku. Wówczas przegrał w trzech setach z Lloydem Harrisem podczas Qatar ExxonMobil Open. Następnie Szwajcar musiał skupić się na leczeniu kontuzji lewej stopy. Przeszedł dwie operacje i poddał się rehabilitacji. Cały czas jednak zapewniał swoich fanów, że wierzy w proces i wkrótce powróci do rywalizacji.

Wygląda na to, że nastąpi to w maju, po ponad roku przerwy od zawodowego grania. Według Le Parisien Wawrinka sam potwierdził, że wystąpi w tym roku w Roland Garros. Zapewne nie będzie to pierwszy start 36-latka z Lozanny po tak długiej przerwie, więc kibice zobaczą go już podczas sezonu na kortach ziemnych, w turniejach poprzedzających paryski szlem.

– Wiele razy pytają mnie, dlaczego staram się wrócić po takiej kontuzji, ale odpowiedź jest bardzo prosta: tenis to moja pasja – zapewnił trzykrotny triumfator wielkoszlemowy. – Uwielbiam interakcje z publicznością, uczucie, kiedy wchodzi na kort, myślenie o mojej grze. Wielu zawodników zapomina o tych detalach. A mnie cały czas motywuje to, żeby wyjść na kort i cieszyć się grą – dodał były numer trzy w rankingu ATP.

Porto. Świetna postawa Chwalińskiej. Kolejny finał!

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: LOTOS PZT Polish Tour

Maja Chwalińska z przytupem weszła w nowy sezon. Na poziomie turniejów ITF 25 wygrywa mecz za meczem i można mieć nadzieję, że niebawem znów zobaczymy ją w większych turniejach, z eliminacjami Wielkich Szlemów włącznie. Na razie Polka jest jednak w Porto, gdzie w niedzielę postara się o drugi mistrzowski tytuł w 2022 roku. 

Kolejne tenisistki nie znajdują sposobu na powstrzymanie Mai Chwalińskiej. Nasza reprezentantka w ostatnich tygodniach gra jak z nut i w przekonujący sposób pokonuje rywalkę za rywalką. W sumie rozegrała 13 pojedynków w tym sezonie, z czego wygrała 12, w 11 z nich nie tracąc seta.

Można więc śmiało powiedzieć, że Chwalińska przerasta poziom, na którym aktualnie rywalizuje. Trzeba mieć jednak na uwadze, że w pierwszym tegorocznym notowaniu była 339. tenisistką świata. To ranking, który nie pozwalał myśleć o turniejach większych niż ITF 25, gdyż nie ma pewności, że okazałby się wystarczający chociażby do wzięcia udziału w kwalifikacjach lepiej punktowanych zawodów.

Przy tak świetnej postawie, jaką w ostatnich tygodniach demonstruje 20-letnia Polka, wspinaczka w rankingu jest jednak bardzo szybka. Chwalińska już poprawiła się o ponad 50 miejsc względem pierwszych dni stycznia, a po turnieju w Porto może wedrzeć się do czołowej dwieście pięćdziesiątki. Do tego potrzebna byłaby jednak wygrana w finale.

W meczu o tytuł Polka zmierzy się z najwyżej rozstawioną Julią Grabher. Austriaczka to zawodniczka z drugiej setki rankingu, sklasyfikowana tylko 18 pozycji wyżej od Miriam Bjorklund. Szwedka to z kolei rywalka Chwalińskiej z półfinału. Nie był to może jednostronny mecz, jednak przewaga Chwalińskiej była dość wyraźna. Nasza reprezentantka wygrała 7:5, 6:3.

Zwyciężczyni turnieju w Porto otrzyma 50 punktów do rankingu WTA, natomiast finalistka 30. Nagrody zostaną doliczone do dorobku tenisistek dopiero za tydzień.


Wyniki

Półfinały:

Julia Grabher (Austria, 1) – Wiera Łapko (Białoruś) walkower dla Austriaczki
Maja Chwalińska (Polska) – Miriam Bjorklund (Szwecja) 7:5, 6:3

Rotterdam. Kto zatrzyma Leheckę?

/ Jakub Karbownik , źródło: Własne/atptour.com, foto: AFP

Jiri Lehecka pokonał Lorenzo Musettiego 6:3, 1:6, 7:5 w ćwierćfinale turnieju ATP 500 w Rotterdamie. To znaczy, że zagra w pierwszym półfinale imprezy głównego cyklu w karierze. Jego rywalem będzie najwyżej rozstawiony Stefanos Tsitsipas. Drugą parę półfinałową tworzą Felix Auger-Aliassime i Andrej Rublow.

W sezonie 2021 o tytuł mistrzowski w Ahoy Rotterdam zagrali Marton Fucsovics i Andrej Rublow. Górą w pojedynku był tenisista z Rosji, który tym samym sięgnął po ósmy w karierze tytuł mistrzowski. W piątek panowie ponownie wyszli na ten sam kort. Tym razem stawką był awans do półfinału. Ponownie lepszy okazał się zawodnik z Moskwy.

Kolejnym przeciwnikiem drugiego tenisisty naszych wschodnich sąsiadów będzie Felix Auger-Aliassime. Kanadyjczyk, który przed pięcioma laty debiutował w imprezie głównego cyklu właśnie w Rotterdamie w pierwszym ćwierćfinale sesji wieczornej wyszedł na kort przeciwko Cameronowi Norrie. Było to czwarte spotkanie obu panów i po raz czwarty górą w tym pojedynku był zawodnik z Kraju Klonowego Liścia. Spotkanie między Auger-Aliassimem i Rublowem będzie trzecim spotkaniem między tymi tenisistami. Poprzednie dwa, oba w 2018 roku, wygrał rozstawiony z numerem „drugim” w Rotterdamie siódmy tenisista świata.

W górnej połówce drabinki o awans do półfinału zmierzą się Stefanos Tsitsipas i Jiri Lehecka. Reprezentant Czech w pojedynku 1/4 finału spotkał się z Lorenzo Musettim, który w meczu pierwszej rundy odprawił rozstawionego z „czwórką” Huberta Hurkacza. Pierwsza partia piątkowego ćwierćfinału rozstrzygnęła się w ósmym gemie kiedy to tenisista naszych południowych sąsiadów wykorzystał okazję do przełamania. W drugiej partii tenisista z południa Europy dwa razy odebrał serwis rywala i losy awansu rozstrzygnął trzeci set. W nim inicjatywę na początku miał Musetti, który objął prowadzenie 2:0. Jednak Lehecka szybko odrobił stratę, a następnie w dwunastym gemie dołożył kolejnego „breaka” i zakończył spotkanie.

– To niesamowite uczucie. Rzeczy, jakie tutaj osiągnąłem, są niewiarygodne. To wielka arena, a ja cieszę się, że mogę tutaj być i rozgrywać takie mecze. Dziś był kolejny trudny pojedynek z niesamowicie trudnym rywalem. Postaram się teraz wypocząć przed jutrzejszym spotkaniem – podsumował swój występ Lehecka, który od poniedziałku znajdzie się już w gronie stu najlepszych tenisistów świata. Kolejnym rywalem Czecha będzie Stefanos Tsitsipas, który pokonując Alexa de Minaura podwyższył bilans spotkań z Australijczykiem na 7:0.


Wyniki

Ćwierćfinały:

Stefanos Tsitsipas (Grecja, 1) – Alex de Minaur (Australia) 6:4, 6:4

Andrej Rublow (Rosja, 2) – Marton Fucsovics (Węgry) 6:4, 6:3

Felix Auger-Aliassime (Kanada, 3) – Cameron Norrie (Wielka Brytania, 6) 7:5, 7:6(4)

Jiri Lehecka (Czechy, Q) – Lorenzo Musetti (Włochy) 6:3, 1:6, 7:5

Fognini: kiedy skończę karierę, nie będę oglądać tenisa

/ Lena Hodorowicz , źródło: własne/www.puntodebreak.com, foto: AFP

Fabio Fognini krytycznie wypowiedział się o stylu gry młodych zawodników, którzy są obecnie w czołówce. Włoch stwierdził, że po skończeniu kariery nie będzie śledził rozgrywek.

Fognini spotkał się z dziennikarzami i skomentował między innymi zakończenie kariery przez Juana Martina del Potro. Argentyńczyk wrócił na zawodowe korty po długiej nieobecności, lecz jak się okazało, bardziej w celu pożegnania się z kibicami. Del Potro nie wyklucza powrotu do tenisa, lecz sam podkreśla, że priorytetem jest powrót do funkcjonowania bez bólu.

– Jest przyjacielem. Smuci mnie to, co mu się przytrafiło. Znam prawdziwego Juana Martina, jednego z niewielu tenisistów, którzy byli w stanie walczyć z Wielką Czwórką, gdy oni byli w najlepszej formie. Nie rozmawiałem z nim ostatnio, ale życzę mu wszystkiego najlepszego z całego serca – wyznał Fognini.

Włoch został także spytany o przyszłość tenisa. – Będę szczery. Może to dlatego, że jestem z wcześniejszego pokolenia, ale nie podoba mi się przyszłość, która rysuje się dla tego sportu. Jedyne, co można zaobserwować, to zawodnicy grający bomby z forhendu i serwisu, nie podoba mi się to. Kiedy przejdę na emeryturę, nie będę oglądał tego sportu w telewizji, ani nie zapłacę za bilety, to nie jest tego warte – powiedział 34-latek.

Fognini udzielił tych wypowiedzi podczas konferencji prasowej na Argentina Open w Buenos Aires. Pożegnał się z imprezą w ćwierćfinale, gdzie uległ pogromcy Juana Martina del Potro, Federico Delbonisowi.