Kiedy smutek jest chorobą

Anna Niemiec , foto: AFP / East News i Agencja Pressaro

Naomi Osaka w ostatnich latach wyrosła na jedną z najbardziej wpływowych postaci światowego sportu. Podczas Roland Garros Japonka wykorzystała swoją rozpoznawalność, aby zainteresować publiczność tematem zdrowia psychicznego sportowców. Cel osiągnęła, chociaż przyjęła raczej błędną taktykę.

 

Tekst ze 126. numeru magazynu Tenisklub. Można go nabyć w salonach prasowych

 

Osaka nigdy nie była typem zawodniczki, która chce się zajmować tylko grą w tenisa i boi się zabierać głos w ważnych sprawach pozasportowych. W sierpniu zeszłego roku zrezygnowała z walki o finał Western & Southern Open, żeby zaprotestować przeciwko rasizmowi. W Kenosha w stanie Wisconsin policjant strzelił wtedy siedem razy w plecy Jakobowi Blake’owi.

„Jestem sportowcem, ale przede wszystkim jestem czarnoskórą kobietą i jako ona czuję, że są dużo ważniejsze sprawy niż oglądanie mnie grającej w tenisa. Nie spodziewam się, że stanie się coś drastycznego w związku z tym, że nie zagram, ale jeśli mogę rozpocząć dyskusję w sporcie uważanym za biały, uważam, że to krok we właściwym kierunku” – napisała w oświadczeniu.

Kilka dni później podczas US Open postanowiła wykorzystać nakaz noszenia maseczek, żeby ponownie zwrócić uwagę na niesprawiedliwość rasową. Na każdą rundę turnieju miała przygotowaną maseczkę z innym nazwiskiem ofiary rasizmu w Stanach Zjednoczonych. W związku z tym, że doszła do finału, w którym pokonała Wiktorię Azarenkę, zaprezentowała ich siedem.

Są ludzie, którzy uważają, że czterokrotna mistrzyni wielkoszlemowa jako tenisistka powinna skoncentrować się tylko na machaniu rakietą i odbijaniu piłki, ale jej zaangażowanie w sprawy społeczne na pewno nie przeszkadza sponsorom. W maju tego roku portal Sportico ogłosił, że przez ostatnie dwanaście miesięcy Japonka zarobiła ponad 55 milionów dolarów, z czego aż 50 milionów dzięki aktywności poza kortem. Dla kobiety w sporcie to absolutny rekord. O tym jak wyjątkową postacią stała się Osaka świadczy fakt, że daleko w tyle zostawiła nie tylko Serenę Williams, ale również Rafaela Nadala i Novaka Dźokovica. Więcej od niej zarobił tylko Roger Federer.

Obawa przed kopaniem

Kilka dni później była liderka światowego rankingu po raz kolejny znalazła się na ustach całego świata. Tuż przed rozpoczęciem Roland Garros ogłosiła za pośrednictwem mediów społecznościowych, że w Paryżu nie weźmie udziału w żadnej konferencji prasowej.

– Ludzie nie zwracają uwagi na zdrowie psychiczne sportowców. Widzę to bardzo często podczas konferencji prasowej. Cały czas zadawane są te same pytania albo pytania, które budzą w nas zwątpienie. Nie chcę ulegać takim wpływom, dlatego nie będę brała w tym udziału. Uważam, że to często są sytuacje, w których kopie się leżącego i nie rozumiem, co to ma na celu – wyjaśniła powody swojej decyzji tenisistka. Podkreśliła również, że ten krok nie jest wymierzony przeciwko organizatorom Roland Garros ani grupie dziennikarzy, z którymi ma przyjacielskie relacje. Dodała również, że jest gotowa zapłacić przewidziane za takie zachowanie kary.

Decyzja Osaki wywołała olbrzymie poruszenie w świecie tenisa. Przez pierwsze dni turnieju nie mówiono o niczym innym. W przeszłości zdarzało się już, że tenisiści w wyjątkowych sytuacjach odmawiali wzięcia udziału w konferencji prasowej. Zawsze były jednak to pojedyncze incydenty, a Japonka zawsze była zawodniczką powszechnie lubianą i w przeszłości nigdy nie miała problemów w kontaktach z dziennikarzami.

Przedstawicielom mediów, czemu trudno się dziwić, zachowanie zawodniczki bardzo się nie spodobało, ale mieszane uczucia mieli również jej koledzy z kortu.
Szczególnie, że tylko garstka z nich mogłaby pozwolić sobie na taką decyzję, nie przejmując się konsekwencjami finansowymi. Większość z nich bardzo dobrze zdaje sobie sprawę, że media bez sportowców nie mają racji buty, ale sportowcy bez mediów też nie byliby tym, kim są. Jak słusznie zauważył dziennik „The Guardian”, pokolenie Billie Jean King niestrudzenie zabiegało o względy mediów, promując kobiecy tenis i dzięki temu przedstawicielki tej dyscypliny jako jedne z niewielu mogą powiedzieć, że są traktowane na równi z mężczyznami.

– Osobiście uważam, że to część naszej pracy – powiedziała Iga Świątek poproszona o komentarz w sprawie Osaki. – Oczywiście rozmowa z mediami po porażce nie jest najprzyjemniejszą rzeczą. Trzeba odnaleźć przy tym odpowiedni balans i mieć wsparcie. Dopóki nie miałam wielu obowiązków medialnych, było ok, ale ważne, by mieć też osoby, które będą stanowić ścianę oddzielającą cię od hejtu lub czegoś podobnego. Uważam, że media są również bardzo ważne, ponieważ dają nam platformę do rozmów o naszym życiu i naszej perspektywie. Myślę, że to bardzo istotne, bo nie każdy jest profesjonalnym sportowcem i nie każdy wie, z czym się zmagamy na korcie. Dobrze jest o tym mówić. Możemy to zrobić na dwa sposoby: albo za pośrednictwem mediów tradycyjnych, albo mediów społecznościowych. Dobrze jest używać obydwu platform, żeby edukować ludzi. Myślę, że to naprawdę pozytywna strona mediów.

Baba z wozu…

W podobnym tonie wypowiadali się również inni tenisiści. – Rozumiem Naomi, ale z drugiej strony bez mediów, bez tych wszystkich osób, które podróżują po całym świecie, opisując nasze wyniki, nasze mecze, nie bylibyśmy tymi sportowcami, którymi dziś jesteśmy. Nie cieszylibyśmy się takim uznaniem ani popularnością, prawda? – zapytał retorycznie Rafael Nadal.

Decyzję Osaki bardzo krytycznie skomentowała natomiast Belinda Bencic. – Uważam, że występowanie w mediach to integralna część bycia sportowcem. Do tego pozwala nam na obecność i rozpoznawalność na całym świecie. Nigdy nie miałam wrażenia, żebym została źle przedstawiona przez media. Dzięki nim jesteśmy również jednymi z najlepiej zarabiających kobiet w sporcie. Po porażkach mamy czas, żeby się pozbierać. Jesteśmy wytrenowane w tym, jak radzić sobie z presją na konferencjach. To dobrze, że Naomi zabiera głos w wielu sprawach i nagłaśnia na przykład brak równości w społeczeństwie. Ja nie mam potrzeby wyrażania opinii w każdej sprawie w każdym momencie i miejscu, ale cieszę się, że każdy może tak zrobić, jeśli tylko ma ochotę. Z drugiej strony czasem mam wrażenie, że jak na osobę, która podkreśla, że jest introwertyczką, wyjątkowo często zabiega o to, żeby się o niej mówiło – powiedziała Szwajcarka.

W pierwszej rundzie Roland Garros Osaka pokonała Patricię Marię Tig. Japonka dotrzymała słowa i nie pojawiła się na pomeczowej konferencji prasowej, za co została ukarana grzywną w wysokości 15 000 euro. Organizatorzy turnieju nie zamierzali jednak przejść do porządku dziennego nad zachowaniem wiceliderki światowego rankingu i zagrozili, że jeśli nie zmieni swojej decyzji, to grozić jej nawet dyskwalifikacja.

„Poprosiliśmy ją o ponowne rozpatrzenie swojego stanowiska i bezskutecznie próbowaliśmy z nią porozmawiać, aby sprawdzić jej samopoczucie oraz zrozumieć specyfikę problemu. Nie było jednak z jej strony zaangażowania. Poinformowaliśmy Naomi Osakę, że jeżeli będzie nadal ignorować swoje zobowiązania medialne podczas turnieju, to narazi się na dalsze konsekwencje. Może to być wykluczenie z turnieju oraz wszczęcie dochodzenia ws. poważnego wykroczenia, które może prowadzić do zawieszenia w kolejnych turniejach wielkoszlemowych” – oświadczył Komitet Wielkiego Szlema.

Japonka chyba sama nie spodziewała się, jakie zamieszanie wywoła jej decyzja. Żeby nie eskalować konfliktu, postanowiła zrezygnować z dalszej gry w turnieju. „Myślę, że teraz najlepszą rzeczą dla turnieju, innych graczy i mojego dobrego samopoczucia będzie to, że wycofam się, aby każdy mógł skupić się na grze w tenisa w Paryżu. Nigdy nie chciałam rozpraszać uwagi i akceptuję to. Moje wyczucie czasu nie było idealne, a moje przesłanie mogło być jaśniejsze. Co ważniejsze, nigdy nie trywializowałabym zdrowia psychicznego” – napisała w oświadczeniu.

Kaprys milionerki

I tak od słowa do słowa wyszło na jaw, że Osaka zmaga się z depresją. – Walczyłam z nią już po wygraniu US Open w 2018 roku i było mi z tym bardzo trudno. Każdy, kto
mnie zna wie, że jestem introwertyczką, że często na turniejach można mnie zobaczyć ze słuchawkami, bo to wycisza moje niepokoje. Dziennikarze tenisowi byli dla mnie zawsze mili (chcę przeprosić tych wszystkich, których mogłam urazić), ale nie jestem urodzoną mówczynią i mam ataki niepokoju przed wywiadami. W Paryżu czułam się podatna na zranienie i niepewna, dlatego w trosce o siebie postanowiłam zrezygnować z konferencji – wyjaśniła przyczyny wycofania się z turnieju, a następnie ogłosiła, że zrobi sobie przerwę od tenisa i opuści cały sezon na kortach trawiastych. Do rywalizacji wróci dopiero podczas igrzysk olimpijskich w Tokio. MKOl już zapowiedział, że zwolni ją z obowiązku udziału w konferencjach prasowych.

O ile pierwsze oświadczenie Osaki spotkało się z mieszanymi reakcjami, to drugie wywołało już falę współczucia dla czterokrotnej mistrzyni wielkoszlemowej. Mało kto miał świadomość, że tenisistka zmaga się z takimi problemami.

– Wielki Szlem chroni siebie i swój interes. Oczekują, że będziesz przestrzegać zasad albo zostaniesz ukarany. Nie dziwi mnie, że taka była ich reakcja. Naomi jest jednak bardzo młoda i dorastała z mediami społecznościowymi. Czuje się pewniej, wypowiadając się za pośrednictwem własnych kanałów. Doskonale ją rozumiem. Myślę, że to był akt odwagi. Bardzo mi przykro, że przeżywa tak bolesne chwile. Życzę jej wszystkiego najlepszego. Mam nadzieję, że wyzdrowieje. Jest bardzo ważną zawodniczką, symbolem i osobowością naszego sportu. Ma moje wsparcie – zadeklarował Dźoković.

Nie wszyscy wykazali się zrozumieniem dla młodej tenisistki. Pojawiły się też głosy, że Osaka jest „rozkapryszoną baleriną, która zarabiając 55 milionów rocznie, nie powinna narzekać na swój los”, a po wizycie w slumsach w Bombaju jej rzekoma depresja szybko by przeminęła. Na szczęście takie opinie były w zdecydowanej mniejszości.

Do walki z depresją przyznało się wiele gwiazd sportu: Lindsey Vonn, Sven Hannawald, Gianluigi Buffon, Michael Phelps… Na polskim podwórku o zmaganiach z tą chorobą poinformowali między innymi Justyna Kowalczyk, Magdalena Fularczyk-Kozłowska, Krzysztof Włodarczyk, Marek Plawgo czy dziennikarz Tomasz Smokowski. Depresja potrafi być niezwykle trudnym przeciwnikiem, a walka z nią nie zawsze ma szczęśliwe zakończenie i nie ma tu znaczenia stan konta bankowego czy liczba fanów na całym świecie. Dowodem na to są tragiczne historie aktora RobinaWilliamsa, piosenkarza Chestera Benningtona, piłkarza Roberta Enkego…

Pod ścianą

Kilka tygodni po Japonce do walki z depresją przyznała się Maja Chwalińska, jedna z najzdolniejszych młodych Polskich tenisistek. „Ostatnie dwa lata były dla mnie bardzo
trudne. Miałam wiele problemów zdrowotnych, przez co wycofywałam się z turniejów lub kreczowałam mecze. Te kilkanaście ostatnich miesięcy jest dla mnie ciężkie również pod kątem psychicznym. Od końca 2019 roku choruję na depresję. Pojawiające się nieustannie kontuzje na pewno nie pomagały mi poradzić sobie z tą chorobą. Próbowałam trenować i rywalizować, ale czułam jak to wszystko coraz bardziej mnie wykańcza i przytłacza. Doszłam do takiego punktu, w którym nie jestem już w stanie zmusić się do trenowania. Moja psychika i ciało dają mi sygnały do zrobienia przerwy i w końcu muszę je uszanować. Mam ogromne wsparcie ze strony bliskich i opiekę specjalistów, za co jestem ogromnie wdzięczna. Nadal kocham tenis, ale wrócę na kort, kiedy będę gotowa” – napisała w mediach społecznościowych.

Mai, Naomi i wszystkim sportowcom życzymy szybkiego powrotu do zdrowia, żeby na korcie, boisku czy stadionie mogli skoncentrować się już tylko na walce o jak najlepsze wyniki.

Ania Niemiec

* tytuł pochodzi z portalu pacjent.gov.pl