1ga…i kto dalej?

Iga Świątek jako czwarta tenisistka w historii zdobyła „Sunshine Double” i w poniedziałek oficjalnie została numerem 1 światowego tenisa. Eksperci są zgodni, że tak grająca Polka, będzie niezwykle trudna do zdetronizowania. Czy w kobiecym tourze są postacie, które będą w stanie zagrozić nowej liderce światowego rankingu?
W zeszłym roku dominatorką w kobiecym tenisie była Ashleigh Barty. Australijka zdobyła pięć tytułów, w tym ten najważniejszy na kortach Wimbledonu. Tenisistka z Antypodów z wysokiego C rozpoczęła również obecny sezon. Najpierw wygrała zawody w Adelajdzie, a potem jako pierwsza Australijka od 44 lat triumfowała w Australian Open. Wydawało się, że 25-latka urodzona w Ipswich jeszcze przez długie miesiące będzie królową WTA. Niestety Barty najpierw zapowiedziała, że nie wystąpi ani w turniejach na Bliskim Wschodzie ani w Kalifornii i na Florydzie, a w marcu niespodziewanie ogłosiła, że kończy karierę. Sympatycznej Australijce można tylko pogratulować wspaniałej kariery i życzyć wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia, ale nie ma co ukrywać, że z punktu widzenia kibiców kobiecego tenisa, to przede wszystkim ogromna strata. Ashleigh Barty grała bowiem nie tylko bardzo skutecznie, ale również pięknie dla oka. Nawet najwięksi malkontenci nie mogli zarzucić zawodniczce z Antypodów, że ma jakiekolwiek braki techniczne i gra w mało urozmaicony sposób.
WTA w ostatnich latach z pewnością zmaga się ze zmierzchem wielkich gwiazd. Kariery zakończyły Maria Szarapowa i Caroline Wozniacki. Siostry Williams oficjalnie jeszcze tego nie zrobiły, ale wiadomo, że powoli również schodzą ze sceny. Kobieca organizacja tenisowa potrzebuje osobowości, wokół których będzie mogła budować swoją markę. Kimś takim z pewnością może być Iga Świątek. Reprezentantka Biało-Czerwonych nie tylko w bardzo efektowny sposób prezentuje się na korcie, ale równie dobrze wypada w mediach. W wywiadach jest bardzo naturalna, szczera i nie boi poruszać się ważnych kwestii poza sportowych. Pierwsza rakieta Polski już nie raz dwa udowodniała, że gdy gra na swoim najwyższym poziomie jest poza zasięgiem rywalek. Przez ostatnie tygodnie pokazała, że jest w stanie utrzymać świetną dyspozycję przez naprawdę długi czas. Rodzi się pytanie czy któraś z rywalek w najbliższych miesiącach będzie w stanie rzucić wyzwanie Polce, biorąc pod uwagę, że sezon na jej ulubionej nawierzchni dopiero się zaczyna.
Sport kocha niespodzianki. Kibice z pewnością na długo zapamiętają zeszłoroczny finał US Open z udziałem Emmy Raducanu i Leylah Fernandez. Sport potrzebuje jednak również wielkich rywalizacji. Tenisowi fani przez lata czekali kolejne pojedynki Chris Evert z Martiną Navratilovą, Martiny Hingis z siostrami Williams, Kim Clijsters z Justine Henin czy Any Ivanović z Jeleną Janković. W ostatnich latach kibice emocjonowali się starciami Sereny Williams z Marią Szarapową, a nad Wisłą duże zainteresowanie wzbudzały spotkania Agnieszki Radwańskiej z Caroline Wozniacki i Angelique Kerber.
Ash Barty zakończyła karierę, ale tenisowa karuzela kręci się dalej. Z kim będzie rywalizować Iga Świątek? W zeszłym roku Polce problemy sprawiały Maria Sakkari i Anett Kontaveit, ale wydaje się, że 20-latka rozszyfrowała już Greczynkę i Estonkę. Aryna Sabalenka, gdy jest w dobrej formie, potrafi grać z siłą nieosiągalną dla przeciwniczek, ale obecnie walczy głównie z własnym serwisem. Ostatnimi tenisistkami, które pokonały Świątek są Danielle Collins i Jelena Ostapenko. Pytanie czy Amerykanka i Łotyszka będą w stanie utrzymać wysoką dyspozycję przez dłuższy okres. Na kortach ziemnych groźna może być porównywana do Szarapowej Paula Badosa. Ciekawe jak w Paryżu poradzi sobie ubiegłoroczna mistrzyni Barbora Krejczikova. Na horyzoncie widać wschodzące gwiazdy, m.in. Coco Gauff i Lindę Fruhvirtovą, która błysnęła ostatnio formą w Miami. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, obie będą mocno liczyć się w rywalizacji o najwyższe cele, ale z pewnością potrzebują na to jeszcze trochę czasu. Emma Raducanu ma już na koncie tytuł wielkoszlemowy i cieszy się olbrzymim zainteresowaniem kibiców oraz sponsorów, ale po triumfie w Nowym Jorku nie okrzepła jeszcze w zawodowym tourze. Do walki może włączyć się jeszcze „stara gwardia”, ale Simona Halep, Karolina Pliszkova, Petra Kvitova, Garbine Muguruza i Elina Switolina najpierw muszą uporać się z problemami zdrowotnymi.
W obecnej sytuacji tym bardziej trzeba się cieszyć, że na prostą wychodzi Naomi Osaka. Tenisistka z Kraju Kwitnącej Wiśni od prawie roku zmaga się z problemami psychicznymi. W Miami po raz pierwszy wystąpiła w finale od czasu Australian Open 2021. Japonka w decydującym pojedynku nie była w stanie przeciwstawić się Świątek, ale występ na Florydzie można uznać za dobry prognostyk. Na pomeczowej konferencji czterokrotna mistrzyni wielkoszlemowa zapowiedziała, że w tym roku planuje wrócić do czołowej dziesiątki światowym rankingu, a w przyszłym sezonie powalczyć o miano liderki kobiecego tenisa. Cieszą zapowiedzi Osaki, że czuje się gotowa, żeby ponownie móc się skoncentrować na rywalizacji sportowej. Była liderka światowego rankingu u szczytu formy na kortach twardych była poza zasięgiem rywalek. Oprócz tego pomimo słabszego okresu wciąż pozostaje jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci światowego sportu. Na Instagramie obserwuje ją prawie trzy miliony ludzi, a jeśli chodzi o kontrakty sponsorskie w tyle zostawiła Rafaela Nadala i Novaka Dżokovicia. Iga Świątek po zwycięstwie w Miami Open powiedziała, że już nie może się doczekać kolejnych pojedynków ze swoją koleżanką z kortu. Kibice tenisa na całym świecie z pewnością również, bo rywalizacja Polki z Naomi Osaką o najwyższe cele może być przez lata ozdobą kobiecego touru.