Hurkacz w zaszczytnym gronie. Przed nim Delray Beach podbijała czołówka

Natalia Kupsik , foto: AFP

Natalia Kupsik

Finałowym zwycięstwem nad Sebastianem Kordą w Delray Beach Hubert Hurkacz na swoim koncie zapisał drugi w karierze tytuł mistrzowski turnieju cyklu głównego ATP. Przed Polakiem triumfy święcili tam już tenisiści, których nazwiska doczekały się wielkiej sportowej sławy.

Zawody rozgrywane na kortach w Delray Beach odbywają się corocznie od 1993 roku. Na przestrzeni lat ich bogatej historii śledzić można było tam poczynania wielu setek zawodników. Mimo że pod względem rangi turniej należy do kategorii ATP 250 na różnych etapach kariery występowały w nim gwiazdy takie, jak Andre Agassi, Tommy Haas, Ivan Lendl czy Patrick Rafter. Wśród tenisistów, którzy zapisali się na liście zwycięzców uwagę przykuwa zwłaszcza kilka nazwisk. Przypomnijmy sobie utytułowanych zawodników, którzy podobnie jak dziś Hubert Hurkacz podbili swego czasu Delray Beach Open.

Lleyton Hewitt

Chociaż porównywanie osiągnięć Lleytona Hewitta z sukcesami, jakie w swojej nabierającej dopiero rozpędu karierze notuje Hubert Hurkacz byłoby nieadekwatne, już dziś powiedzieć możemy, że tenisiści ci mają ze sobą coś wspólnego. A jest tym oczywiście puchar mistrzowski wywalczony podczas zawodów w Delray Beach. Legendarny dziś Australijczyk na swoim koncie zapisał go w roku 1999 jako jeden z pierwszych w pokaźnym później dorobku. Co ciekawe w rywalizacji uczestniczył wtedy także będący ojcem tegorocznego finalisty – Petr Korda. Ten wielkoszlemowy mistrz najlepsze lata kariery miał już wtedy jednak za sobą i z grą pożegnał się na etapie pierwszej rundy. Na drodze do finału Hewitt w 1999 roku pokonał natomiast między innymi rozstawionego z numerem drugim Sebastiena Grosjeana, a w ostatecznym starciu okazał się lepszy od belgijskiego Xaviera Malisse’a.

Tommy Haas

Zwycięstwo w Delray Beach znalazło się także wśród piętnastu singlowych tytułów byłego wicelidera rankingu ATP – Tommy’ego Haasa. Niemiec wywalczył go w roku 2006, czyli mniej więcej w połowie swojej obfitującej w międzynarodowe sukcesy kariery. To między innymi za sprawą wygranej na Florydzie nieco ponad rok później ponownie zasilił on ścisłą czołówkę rankingu. Warto podkreślić, że była to jedna z edycji, w której jako beneficjent tzw. „dzikiej karty”  pojawił się należący wtedy do najlepszej dziesiątki zestawienia Andre Agassi. Utytułowanego reprezentanta gospodarzy w walce o półfinał nieoczekiwanie zatrzymał jednak Guillermo Garcia-Lopez. Ostatecznie Hiszpan w finale się nie zameldował, ulegając wkrótce dobrze już miejscowej publiczności znanemu… Xavierowi Malisse’owi. Właśnie na tym etapie lepszy od Belga okazał się rozstawiony z numerem czwartym Tommy Haas, który do zwycięstwa potrzebował jednak tie-breaka trzeciego seta.

Kei Nishikori

Tenisistą, w sercu którego Delray Beach Open z pewnością zapisało się w wyjątkowy sposób jest również Kei Nishikori. Podczas tych właśnie zawodów Japończyk, który kilka lat później zajmował już miejsce tuż za czołową trójką rankingu zdobył swój pierwszy puchar mistrzowski cyklu głównego ATP.  Przed amerykańską widownią 31-letni dziś tenisista triumfował około rok po rozpoczęciu profesjonalnej kariery. Miejsce w turniejowej drabince zapewnił sobie przedzierając się przez kwalifikacje, by ku zaskoczeniu wielu na drodze do tytułu nie ulec żadnemu z faworyzowanych rywali. Pamiętną próbkę swoich możliwości Nishikori pokazał wtedy już w półfinale kiedy zwycięsko wyszedł z prawdziwej wojny nerwów, jakim był jego trzysetowy, rozstrzygnięty dopiero w tie-breaku mecz z Samem Querreyem. Do jeszcze większej niespodzianki Japończyk doprowadził jednak w finale, w którym sensacyjnie pokonał dwunastego wówczas na świecie Jamesa Blake’a.

Juan Martin Del Potro

Na liście utytułowanych tenisistów, którzy w przeszłości wygrywali zakończone dziś historycznym polskim akcentem zawody nie sposób pominąć nazwisko Juana Martina Del Potro. Argentyńczyk ze względu na nawracające kontuzje nazywany jednym z najbardziej niewykorzystanych talentów swojej dyscypliny w Delray Beach równych nie miał sobie w roku 2011. Co warte podkreślenia trzeci niegdyś tenisista świata, podobnie jak w tegorocznej edycji Hubert Hurkacz na drodze do tytułu nie stracił nawet seta. Wśród wyeliminowanych przez Del Potro na poszczególnych etapach rywali znaleźli się między innymi Kevin Anderson czy faworyt gospodarzy – Mardy Fish. W finale Argentyńczyk spotkał się natomiast z pogromcą Kei’a Nishikori’ego Janko Tipsareviciem, którego pokonał 6-4, 6-4.

Kevin Anderson

Rok po Juanie Martinie Del Potro w Delray Beach przyszedł czas na pięć minut Kevina Andersona, dla którego był to jedyny wywalczony w sezonie 2012 tytuł. Tym samym z niemałym zawodem ponownie zmierzyć musieli się miejscowi kibice, których rozstawiony z numerem pierwszym reprezentant nie zapewnił sobie nawet miejsca w finale. Mowa oczywiście o notowanym wtedy tuż za czołową dziesiątką rankingu Johnie Isnerze. Późniejszy triumfator imprezy zatrzymał go o krok przed awansem do tego etapu zmagań. Nieco wcześniej, bo w ćwierćfinale Kevin Anderson wykorzystał natomiast okazję na wyrównanie bilansu bezpośrednich starć wygrywając z Andy’m Roddickiem. Nieoczekiwanie trudna przeprawa czekała go w grze o tytuł, gdzie zacięty opór postawił mu australijski finalista z kwalifikacji – Marinko Matosević.

Marin Czilić

Zestawienie byłych przedstawicieli światowej czołówki, którzy w dorobku mają tytuł mistrza z Delray Beach Open zamyka Marin Czilić. Chorwat w organizowanych na Florydzie zawodach pojawiał się kilkukrotnie, ale trofeum wywalczył w nich tylko raz. Doszło do tego w roku 2014, który zaliczyć należy niewątpliwe do jednego z najbardziej udanych w jego wykonaniu. Przypomnijmy, że w tym samym sezonie były trzeci tenisista globu wygrał wielkoszlemowe US Open. Serię udanych występów w Delray Beach ponownie zanotował wtedy także Kevin Anderson, który awansował tam do finału zawodów. Zanim Marin Czilić z reprezentantem RPA spotkał się w walce o puchar, zdołał jeszcze pójść w jego ślady, pokonując w półfinale Johna Isnera. Do rozstrzygnięcia decydującego starciu w finale konieczne okazały się aż trzy zacięte sety.